Przygotowania do huraganu Milton
9 października, 2024
Relacja z przygotowań do huraganu Milton w klasztorze w Koronie
Drodzy Bracia i Siostry w Karmelu, Rodzino, Przyjaciele, znajomi, przyjaciele Karmelu.
Chciałbym w imieniu naszej wspólnoty napisać Wam kilka słów o przygotowaniach do huraganu Milton który ma nawiedzić tej nocy Florydę, w szczególności nasz klasztor w Koronie. Jest 9.10.2024, godzina tuż przed 24:00. Od południa pada mocny deszcz, a od kilku godzin wieje bardzo silny wiatr. Największe huragany jednak przed nami. Stąd trzeba było poczynić dosyć intensywne przygotowania.
Wczoraj (8.10) zrobiliśmy zakupy z br. Patrykiem – przede wszystkim kupiliśmy wodę i jedzenie na kilka dni. Tradycyjnie br. Patryk jeździ po zakupy w habicie. Stąd jest dobrze rozpoznawalny (od około 30 lat). Wszyscy w sklepie pozdrawiali go na każdym kroku jak kogoś bliskiego. Przy okazji i ja poznałem kilka osób.
W drodze do sklepu przejeżdżaliśmy nad autostradą nr 95. W kierunku północy były ogromne korki. Trudno się dziwić. Dużo ludzi się ewakuowało. Niektóre rejony miały zresztą przymusową ewakuację.
Po południu zaczęliśmy z o. Robertem sprzątanie w ogrodzie wszystkiego co mógłby porwać wiatr. Nie tylko lekkie rzeczy jak kwiaty, lampy itp. ale i te które normalnie wydają się ciężkie – jak metalowe ławki – powywoziliśmy to wszystko do garaży. Spotkaliśmy akurat przez przypadek Tima i Joego (obaj dwudziestokilkuletni mężczyźni którzy regularnie uczęszczają do naszego kościoła). Zaproponowali nam pomoc i rzeczywiście bardzo się przydała. Joe podzielił się przy okazji, że gdy tylko przychodzą tu z żoną i nawiedzają kaplicę św. Józefa to jego kilkuletni synek zazwyczaj obejmuje i przytula się do figury św. Józefa. Jim podzielił się też, że wczoraj dowiedzieli się z żoną że będą szczęśliwymi rodzicami kolejnego dziecka.
No i właśnie mówiąc o przygotowaniach to trzeba powiedzieć o tych najważniejszych. Oczywiście jest to modlitwa na czele z Eucharystią. A dzisiaj, w środę jak w całym Karmelu szczególną cześć oddawaliśmy właśnie św. Józefowi, zresztą patronowi naszego klasztoru. Po Mszy św. wotywnej modliliśmy się także litanią i pieśnią do św. Józefa.
Po Mszy razem z innymi uczestnikami jak zwykle poszliśmy do Pavilionu na tzw. cofce & cake. Ale tym razem krótszy niż zwykle, bo chcieliśmy skończyć prace przygotowawcze już razem z wolontariuszami. Najpierw uporządkowane zostały rzeczy w Pavilionie. Chodziło o zabezpieczenie dobytku w razie gdyby woda dostała się na podłogę.
Także cięższe ławki odwróciliśmy dla bezpieczeństwa. Przestrzenie Pavilionu które są przewiewne zabezpieczyliśmy płytą plexi.
Drzwi klasztoru zostały zabezpieczone workami z piasku. Przygotowaliśmy generatory prądu do użytku. Zabezpieczyliśmy też klapy od śmietnika. Zresztą już od kilku godzin był bardzo ulewny deszcz.
Spotkaliśmy też trochę dzikich indyków – chyba też się przygotowywały na huragan.
A w czasie naszych przygotowań br. Patryk przygotował nam wspaniały obiad – prawie dorównuje talentem w kuchni o. Serafinowi.
Około 21:30 okazało się, że generatory prądu rzeczywiście się przydadzą, bo właśnie wysiadł prąd w całej okolicy. Ale jak to często bywa – złośliwość przedmiotów martwych sprawiła, że nie udała się próba uruchomienia generatora prądu. Nawet z pomocą przyjechał Francis (jeden z wolontariuszy). Musiał po drodze tłumaczyć się policji, że jedzie nam pomóc, bo do 7:30 z rana jest godzina policyjna i nie można bez powodu wychodzić z domów. Grożą za to wysokie kary.
Na szczęście mieliśmy drugi generator prądu i poszliśmy po niego w strugach deszczu. Ten już na szczęście zadziałał. Trzeba już było tylko uzupełnić benzynę i mieliśmy w ten sposób zasilanie na noc i kolejny dzień.
Zobaczymy co przyniesie ta noc… Dlatego polecamy się Waszym braterskim i siostrzanym modlitwą. Polecamy Waszym modlitwom tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób ucierpią tej nocy z powodu huraganów.
o. Grzegorz od Świętej Rodziny OCD