blog Rozważanie

Pasterze i Boże Narodzenie w roku 2022

25 grudnia, 2022 o. Antoni Rachmajda OCD

Boże Narodzenie – najpopularniejsze święta na świecie, najczęściej obchodzone urodziny, choć, jak to zwykle bywa, często sam motyw zapomniany lub wykorzystywany tylko w określonych zawężonych czy zniekształconych celach. Kiedyś, 2 tysiące lat temu, dla władcy był motywem mordowania niewinnych dzieci z Betlejem i okolicy, dziś bywa motywem, by zrobić biznes, np. sam gwiazdor i jego czerwoność, to pomysł coca coli, wiadomo po co…, podobnie jak przypadku Wielkanocy-święta zmiany czasu, Wszystkich świętych-halołyn” etc.

O północy podczas mszy świętej Pasterskiej czytaliśmy fragment Ewangelii według św. Łukasza relacjonujące okoliczności narodzin Pana Jezusa:

A w tych dniach od Cezara Augusta wyszło zarządzenie, aby został spisany cały zamieszkały świat. Ten pierwszy spis miał miejsce, gdy namiestnikiem Syrii był Kwiryniusz. Wstąpił też Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, dlatego że był z domu i z rodu Dawida, by się zapisać wraz z Mariam, z którą był zaręczony, kobietą brzemienną. Akurat gdy tam byli, wypełniły się dni jej rozwiązania. I urodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła Go w żłobie, ponieważ w gospodzie nie było dla nich miejsca” (Łk 2,1-7).

Pierwszymi świadkami nowiny o Narodzeniu stali się pasterze, ludzie ubodzy, którym zajęcia wypasania uniemożliwiały normalne uczestnictwo w życiu religijnym:

A byli w tej okolicy pasterze; przebywają oni w polu i nocą trzymając straże przy swoim stadzie. Wtem anioł Pana stanął przy nich i chwała Pańska oświeciła ich swym blaskiem. I ogarnął ich wielki strach. Lecz anioł przemówił do nich: Nie bójcie się, bo oto przynoszę wam dobrą nowinę o wielkiej radości, która będzie udziałem całego ludu, dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan. A to będzie dla was znakiem: Znajdziecie niemowlę owinięte w pieluszki, położone w żłobie. I nagle dołączyło do anioła mnóstwo wojsk niebiańskich, wielbiących Boga słowami: Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania. A gdy odeszli od nich do nieba aniołowie, pasterze rzekli jeden do drugiego: Przejdźmy zatem aż do Betlejem i zobaczmy jak spełniają się słowa, które Pan nam oznajmił. Przyszli więc śpiesznie i znaleźli Marię, Józefa oraz niemowlę leżące w żłobie. A gdy to zobaczyli, rozsławili słowo, które im zostało powiedziane o tym Dziecku. A wszyscy, którzy słyszeli, dziwili się temu, co pasterze im mówili. […] A pasterze zawrócili, oddając chwałę i wielbiąc Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli — tak, jak to im zostało powiedziane (Łk 2,8-20).

Z tego powodu byli oni pogardzani przez wszystkich, i to oni nieoczekiwanie stają się, dzięki swemu zajęciu nocnemu, uczestnikami i odbiorcami radosnej anielskiej nowiny i manifestacji siły nieba: „mnóstwo wojsk niebiańskich” (nie „niebieskich”, ani tym bardziej „zielonych”…). Ich odpowiedzią na to staje się decyzja wyruszenia do Betlejem i znalezienie „Marii, Józefa oraz niemowlę leżące w żłobie”, którym „gdy to zobaczyli… rozsławili słowo, które im zostało powiedziane o tym Dziecku”. Przypominają nam oni i potwierdzają Boży zamysł: „Wyznaję Ci, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je niemowlętom! Tak, Ojcze – gdyż uznałeś to za dobre przed Tobą” (Łk 10,21); podobnie jak było z Apostołami, jak z wieloma świętymi, których mądrością była Mądrość Jedyna, właściwa sercom prawym: „Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca! …Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi” (Mdr 1,1-4).

Co nam dziś mówi przykład-postawa pasterzy? Wydawałoby się, że niewiele…, ale dokładnie chodzi o to „niewiele” dostępne dla nas wobec objawionej i znanej nam tajemnicy Narodzenia, którą my także „relacjonujemy” przecież innym, przy okazji tak prozaicznej („niewielkiej”) jaką jest składanie życzeń. By to zrobić, jak pasterze, wyrazić własnymi słowami prawdę, którą świętujemy, wystarczy ułożyć własne myśli, odszukać znaczenie, może topornie, nieskładnie i z kiepską interpunkcją, ale potwierdzone życiem, bez uciekania się, jak jest powszechne, do cytowania innych, wysyłania gotowych obrazków, tekstów, ruchomych gifów, wstawiania podpisu swego tylko w miejsce wykropkowane… To znak dzisiejszych czasów, nie tylko zup instant, gotowych dań, ale i dostępnych już zbiorów myśli złotych i srebrnych, bon-motów, cytowanych noblistów i noblistek, autorytetów wszelkiej maści – wyrażających wszelkie możliwe opinie, rozstrzygających kwestie sporne, na wszelkie możliwe tematy, problemy, zagadnienia…  Wystarczy zrobić „kopiuj-wklej”, „polajkować”, „udostępnić”, uznać, że „one/on/ona najlepiej wyraża/ją moje myśli”…

Od nas zależy czy pozwolimy, by zastąpiły one nasze własne życie gotowcami nam podsuwanymi, czyniąc z nas istoty tylko „przeżywające i cytujące”, zastępując trud ale i przygodę naszych własnych myśli, wyborów, radości z dokonywanych odkryć i zwycięstw, porażek, na których będziemy się uczyć – cudzym „produktem”. Może i te gotowe życzenia są ładniejsze (na pewno, zajmują się nimi „specjaliści”…), ale nie ma tam nas i nic z tego dla nas nie wynika.

Nie sądzę, by pasterze przekazali składnie i elokwentnie wyrazili przekazaną im przez posłańca wieść, raczej to było opowiadanie czego stali się świadkami, opowiadane zapewne już w drodze jeden drugiemu, a na końcu, już po znalezieniu w Betlejem, po przeszukaniu wszystkich obór (na szczęście była to mała mieścina) Narodzonego, było zapewne: „ty powiedz, co słyszeliśmy”… a po nim już każdy się odważył i chciał opowiedzieć, co słyszał.

I to wystarczy także w naszym przypadku – opowiedzieć co nie przez jedno lecz tylko już kolejnych …dziesiąt Bożych Narodzeń usłyszeliśmy i zobaczyliśmy w naszym życiu, dzięki temu, że ON się narodził… A opowiadając, świadcząc, będziemy mieli okazję i do przemyślenia roli Boga w naszym życiu, dostrzeżenia śladów zapomnianych w codziennym pośpiechu, refleksji nad naszym życiem, i nawiązania więzi z drugim. Co niemożliwe jest poprzez „mrugające gify” („nawet jeśli ciotka je lubi”…), cytowania i podpisywane cudze teksty i myśli. Takie „niewiele” z naszej strony, jak najbardziej jednak w zasięgu możliwości każdego z nas… Wtedy te święta, to Boże Narodzenie, będzie naprawdę MOJE, bardziej moje… Czego nam wszystkim życzę!

o. Antoni Rachmajda OCD

ur. 1961, kapłan, dr duchowości, wieloletni redaktor Zeszytów Karmelitańskich, prowadzący Instytut Duchowości Karmel we Wrocławiu