Karmelitański „maraton” po Warszawie
11 października, 2025W Warszawie pełną parą ruszyły przygotowania do Maratonu, a członkowie naszej wspólnoty OCDS, Carmelitanum oraz goście zebrali się przed wejściem do kościoła pw. Wniebowzięcia NMP i Świętego Józefa, zwanego seminaryjnym, aby rozpocząć spacer śladami Karmelu w Warszawie. I jak przystało na Karmel, pragnęliśmy ofiarować ten czas Bogu i sobie nawzajem bez pośpiechu, wsłuchując się w ciekawostki, jakimi dzielili się z nami pani Maria oraz ojciec Wojciech Ciak OCD.
Zaczęliśmy od podziwiania fasady kościoła z wielkimi figurami naszych świętych Rodziców – Teresy od Jezusa i Jana od Krzyża. Wnętrze kościoła również zdradzało wieloletnią obecność Karmelitów w świątyni (od rozpoczęcia budowy w 1642 r. do poświęcenia kościoła 1716, więc były to 74 lata), dla których ją wybudowano, gdyż nie było ich wtedy w Warszawie. Oglądaliśmy obrazy i rzeźby drewniane świętych Karmelu, Ojca Eliasza, a wszystko w barokowym złocie, pełne ruchu, detali i symboliki. Jednak to nie złoto zwróciło naszą największą uwagę, a naturalnej wielkości kamienna rzeźba Jezusa w Kaplicy Grobu, która dla nas została otwarta na czas zwiedzania. I choć to tylko kamień, nie sposób było nie dotknąć Jego ran, nie ucałować przebitych stóp, nie szepnąć słów modlitwy nad Jego zamkniętymi oczyma.
Zamyśleni wstąpiliśmy następnie w przedsionki seminarium, gdzie przyjął nas brat Janusz ze Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego, wielokrotnie podkreślający, że nie ma mądrzejszego człowieka nad Jana od Krzyża. Sława Karmelu rozchodzi się więc i na inne zgromadzenia. Ze względu na rekolekcje nie było nam dane zajrzeć do kaplicy seminaryjnej, ale brat Janusz wpuścił nas na korytarz, gdzie wsiał ogromny obraz przedstawiający naszego Ojca św. Jana od Krzyża w więzieniu. Jezus miał go spytać: „Czego pragniesz za wszystko co wycierpiałeś dla Mnie”, ten odrzekł: „Panie, cierpieć i być wzgardzonym dla Ciebie”.
Kolejne kroki skierowaliśmy do kościoła Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny zwanego Res Sacra Miser, który w przeszłości należał do klasztoru karmelitanek bosych i wiąże się z osobą pierwszej przeoryszy warszawskiej wspólnoty sióstr, sługi Bożej matki Teresy od Jezusa Marchockiej, która umarła w opinii świętości. Warszawiacy XVII wieku prosili o wstawienniczą modlitwę karmelitanek w chwilach nieszczęść dotykających miasto np. pożarów. Pamięć o matce Teresie trwała długo po tym, jak w 1818 zakon uległ kasacji, a siostry przeniosły się do Krakowa. W XIX już wieku dobudowano, dzięki staraniom Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, pomieszczenia służące jako szpital pod opieką sióstr Szarytek, ale kaplica nadal pełniła swoją funkcję. Wstawiono nową, żeliwną ambonę oraz balustrady, wykonano nowe dekoracje malarskie: osiem scen maryjnych i bogatą dekorację sklepienia, które udało nam się obejrzeć pomimo, że budynek jest zamknięty z powodu remontu. O. Wojciech wyłożył nam obszernie historyczny kontekst powstania fundacji karmelitanek oraz przybliżył postać matki Teresy Marchockiej.
Kościół pokarmelitański tj. Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny przy al. Solidarności był następnym punktem naszej wyprawy. W nocy z 30 listopada na 1 grudnia 1962 r. został przesunięty o 21 metrów w ramach budowy trasy W-Z. Była to pierwsza taka operacja w Europie. Niestety kościół był zamknięty na czas porządków, ruszyliśmy więc do klasztoru naszych sióstr w Karmelu na Wolską.
Nie spodziewaliśmy się, że ciche mury klasztoru i przylegającego doń ogrodu skrywają tak burzliwe losy mieszkańców Woli w czasach wojennych. Tu znajdowali wsparcie, a niekiedy i schronienie Żydzi (co zapisała Hanna Krall w rozmowie z Markiem Edelmanem – „Zdążyć przed Panem Bogiem”), powstańcy warszawscy i ludność cywilna. Siostra, która nas ugościła w rozmównicy, opowiadała o powstaniu żydowskim, rzezi Woli w czasie powstania warszawskiego i wywózce sióstr to obozu pracy. Niemym świadkiem tych wydarzeń były i schowki piwniczne, gdzie skrywali się przed Niemcami mieszkańcy, i ogród, gdzie rozstrzelano oddzielonych od grupy mężczyzn, a także metalowa papierośnica, wyłożona małym korporałem, w którym siostry schowały konsekrowane Hostie. Mogliśmy tę pamiątkę zobaczyć i posłuchać nieco o jej wędrówce.
Wyprawa oczywiście dostarczyła nam o wiele więcej informacji, nie tylko o historii Karlemu w Warszawie, ale i o historii samego miasta. Zakończyliśmy nasz „mały maraton” w kaplicy sióstr, aby prosić o pokój dla naszej Ojczyzny i dziękując za opatrznościową opiekę nad Karmelem warszawskim.
Doroty Nowaczkiewicz OCDS