O byciu ze sobą
1 sierpnia, 2024Wycieczka sopockiego OCDS-u do Elbląga czyli… o byciu ze sobą
W ostatnią sobotę lipca, 27.07. 2024r., sopocka Wspólnota OCDS po raz kolejny udała się na „swoją” wycieczko-pielgrzymkę, a wędrujemy już ze sobą ponad 15 lat. Byliśmy m.in. w Gdańsku, Kartuzach, Wejherowie, Matemblewie, Piaśnicy… Razem zaglądaliśmy do kościołów (bardzo starych i najstarszych), przystawaliśmy przed ołtarzami, Madonnami, zerkaliśmy do krypt, odprawialiśmy Drogę Krzyżową na Kalwarii Wejherowskiej; nie zabrakło też nas wśród klęczących przed wystawionym Najświętszym Sakramentem w różnych mało znanych kaplicach Wieczystej Adoracji… Od lat marzy nam się Sianowo i Mątowy… A tym razem pojechaliśmy do Elbląga.
Lipcowa wyprawa zaczęła się o godz. 9.18, kiedy to z Gdyni wyruszył nasz pociąg do Elbląga i do wagonu 2. dosiadali się kolejni członkowie Wspólnoty. W tym roku było nas tylko siedmioro, a w planach była Starówka, katedra i spotkanie ze Wspólnotą elbląską.
Na peronie czekał na nas Tadeusz, przewodniczący bratniej Wspólnoty i razem wędrowaliśmy po mieście, które jako jedno z najstarszych i najbogatszych w Polsce było przez wieki niezłym kąskiem dla Krzyżaków, Niemców, Sowietów… komunistów, a potem dla obcego kapitału. I tak opowieść o zakusach, atakach, napaściach i rabunkach przeplatała się z opowieścią o zwycięzcach i zwycięstwach, odbudowach i renowacjach… A my, zdumieni i zbudowani, patrzyliśmy na kawałek polskiego Piękna, wydartego przeciętności i brzydactwu, pieczołowicie odnawianego i restaurowanego, przekonani, że tylko bohaterowie zasługują na pamięć i pomniki (legendarny Piekarczyk), a zdrajcy na wieczne zapomnienie i milczenie.
Zabrakło czasu na wiele (na określone zabytki, muzea, parki, choćby jedno słowo o Klimuszce i jego przepowiedniach… nawet na wspólną zapiekankę czy pizzę), ale nie zabrakło go na wspólną Modlitwę i Przyjaźń i – nie waham się też powiedzieć – że na Miłość. Po kilkugodzinnym spacerze, zmęczeni, dotarliśmy na ul. Kajki 5, gdzie czekali na nas przedstawiciele Wspólnoty elbląskiej: z kawą, owocami i słodkościami, ale przede wszystkim z Przyjaźnią i Braterstwem, z Zakrzątaniem, Gościnnością i Relacją, która otwiera na Drugiego… czekali z opowieściami o powołaniu, o byciu przy karmelitankach, o siostrze Immakulacie, wyburzaniu ściany… ale przede wszystkim ze swoim pragnieniem Spotkania niejako na przekór temu światu. (A teraz my czekamy na ich przyjazd do nas).
Mieliśmy też sporo czasu w pociągu (łącznie niemal cztery godziny) na Bliskość i Serdeczność, i na rozmowy o swoich małych i wielkich Sprawach, którym można jakoś wspólnie zaradzić (chociażby modląc się w określonych intencjach), więc był to też czas pozyskany dla pewnej Zażyłości.
I tak to zwykła sobota, kolejna w kalendarzu, „miała” dla nas coś niepowtarzalnego – kontemplację Piękna, takiego zwykłego: miejskiego, ulicznego, Starówkowego, kwiatowego… polskiego, i pewną szczególną Więź, która narodziła się ze wspólnej modlitwy i rozmowy sopocian i elblążan z OCDS-u.
A kiedy rano wsiadaliśmy do pociągu, mylnie sądziliśmy, że jedziemy zwiedzać Elbląg, a jechaliśmy – tak naprawdę – po Bycie ze Sobą, Współbycie, Relacje a także samoświadomość siebie (tego, że bardzo potrzebujemy takich spotkań)!
Gabriela Żylińska