Ogólnoprowincjalne czuwanie Świeckiego Karmelu na Jasnej Górze
31 sierpnia, 2024Czuwanie czyli… pytanie o naszą tożsamość.
Nocne czuwanie Świeckiego Karmelu Prowincji Warszawskiej z 21 na 22 sierpnia (tym razem z środy na czwartek) odbyło się na Jasnej Górze już po raz czwarty. Świeckim karmelitom towarzyszył o. Delegat ds. OCDS, o. Kamil Strójwąs OCD. Jego przebieg był dość tradycyjny (z Eucharystią o północy, konferencją, zawierzeniem, różańcem, Godzinkami i Jutrznią), a jednocześnie JEDYNY I NIEPOWTARZALNY. W kaplicy na noc pozostało tym razem chyba więcej osób niż w latach ubiegłych (jakieś małżeństwa, jakieś nieznajome kobiety, jakiś tatuś z kilkuletnim synem).
Niektórzy z nas przyjechali do Częstochowy dużo wcześniej i pozostali na dłużej. Natykaliśmy się na siebie w Kaplicy Adoracji, na błoniach, odprawiając Drogę Krzyżową, przy posiłkach i to było miłe, bo wszędzie byli NASI. Modliliśmy się żarliwie, podążaliśmy na klęczkach wokół ołtarza, zaglądaliśmy w oczy Maryi i… czekaliśmy na Jej odpowiedź: na spokój w sercu, głębokie przeświadczenie o Jej miłości i akceptacji, na uśmiech, wymowne spojrzenie… Niektórzy twierdzili, że wszystkiego tego doświadczyli, a inni tajemniczo milczeli.
W tę jedyną w roku NOC Jasnogórską prawdziwą UCZTĘ MUZYCZNĄ I DUCHOWĄ („uwielbieniową”) zgotowali nam Ewelina i Paweł z Konina, ale to, co najistotniejsze, pojawiło się w konferencji o. Kamila, który pytał nas o naszą świecko-karmelitańską tożsamość i to pytanie NURTUJE nas do dziś… z tym pytaniem opuściliśmy Jasną Górę i z nim powróciliśmy do naszych domów. I ono, domagając się odpowiedzi i doprecyzowania, nie daje nam spokoju.
Kaznodzieja w czasie konferencji przekonywał, że Jasna Góra jest miejscem szczególnym, bo tutaj – PRZY MATCE, która nas kocha i miłuje, ale też okrywa swoim „płaszczem” – ODNAJDUJEMY i tożsamość, i istotę naszego karmelitańskiego powołania, ale też Jej udział w nim. A relacja z Nią otwiera nas na czerpanie z miłości Jezusa, na udział w wylaniu łask i na zgodę na plany Boże, ale też na nasz udział w nich. Zyskaliśmy też pewność, że Maryja wybiera sobie dusze, które wstawiają się za światem i że to Bóg pragnie tego, żeby one podjęły działania i przeciwstawiały się odchodzeniu od Niego.
Kazanie, odnoszące się do zaproszenia na ucztę i zlekceważenia go, było kontynuacją wcześniejszych refleksji. I tak, wyraźnie usłyszeliśmy, że oto straciliśmy smak rzeczy Bożych i apetyt na nie, a zabieganie o przyziemne zajęcia, pole i kupiectwo, wypełniły nas bez reszty i zepsuły smak. Maryja ma najlepsze rozeznanie w sprawach Bożych (subtelny i wyrafinowany smak) i bardzo cierpi, że Jej dzieci nie chcą uczestniczyć w wielkich dziełach Bożych i zanurzyć się w zdrojach Jego łask. Utratą smaku charakteryzuje się człowiek bez właściwej szaty na uczcie, a jego wina polega na tym, że on jej nie przyjął i ODRZUCIŁ. Niby przyszedł, ale na swoich warunkach, skoncentrowany na sobie i zasłuchany w swoje pomysły.
A konferencję i kazanie można odsłuchać na YouTube Jasna Góra.
* * *
Pobyt na Jasnej Górze zawsze jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju, a jednocześnie TRUDNY, bo „spotkanie” z osobami odwiedzającymi ją „ODPYTUJE NAS” z naszej religijności, ale też z macierzyństwa i rodzicielstwa, bycia mężem czy żoną… bowiem przyglądając się innym, musimy zapytać siebie, czy przyjeżdżaliśmy tu z naszymi mężami/żonami i dziećmi, czy budowaliśmy głębokie relacje rodzinne, uczyliśmy dzieci modlitwy, czy znajdowały w nas wzór postępowania i relacji z Bogiem… czy w końcu: mieliśmy dla nich czas: na rozmowy, przytulanie i współbycie, bo to wszystko, co obserwowaliśmy, było konsekwencją tego, co było wcześniej (odpowiedzialnego rodzicielstwa, przyjaznej atmosfery, wspólnych posiłków, lektur i rozmów). No i odpowiedzi chyba nie zawsze były korzystne dla nas.
Wydaje się, że na Jasnej Górze CZAS SIĘ ZATRZYMAŁ… 22 sierpnia, we wspomnienie obowiązkowe Najświętszej Maryi Panny Królowej, w kaplicy Cudownego Obrazu i w bazylice tłumy były tak nieprzebrane, że nie dało się wcisnąć przysłowiowej szpilki… Było mnóstwo młodych małżeństw z dziećmi; była młodzież z rodzicami lub ze sobą, 16, 17-latkowie, których widzieliśmy na wprost ołtarza, na klęczkach, skupionych na modlitwie, zapatrzonych w Maryję i zasłuchanych… Obserwowaliśmy tatusiów, wyjaśniających swoim dzieciom, KTO jest na ołtarzu… i – to trzeba powiedzieć wyraźnie – Polska, tu a Jasnej Górze, zdaje się być krajem głęboko wierzącym, kochającym Boga i wiernym Mu… ODRODZONYM i być może taka właśnie jest, choć tego jeszcze tak wyraźnie nie widać.
I ostatnia już refleksja: Jasna Góra, będąc polskim centrum duchowości religijnej, jednocześnie jest centrum… BEZ KSIĄŻEK DUCHOWYCH. A w różnych miejscach/sklepikach, w których mogłyby one być, są dewocjonalia, kilka niewielkich modlitewników i śpiewników, i ŻADNEJ STRAWY GŁĘBOKO DUCHOWEJ. (To samo można zaobserwować np. w Gietrzwałdzie). Czyżby ludzie przybywający do takich miejsc nie mieli takich potrzeb!? I niech to kolejne już pytanie „drąży” skałę…
Gabriela Żylińska OCDS