Pod rozwagę w czasie epidemii
10 kwietnia, 2020W związku z pandemią koronawirusa, biskupi Kościoła Rzymskokatolickiego jak i Prawosławia i Wspólnot Protestanckich, a także zwierzchnicy religii niechrześcijańskich, współpracując z władzami cywilnymi, wprowadzili wiele ograniczeń w odniesieniu do kultu religijnego. W niektórych krajach całkowicie zamknięto kościoły, uniemożliwiając tym samym dostęp do Eucharystii i do praktykowania innych sakramentów. Równocześnie poczyniono zachęty do podejmowania nabożeństw prywatnych w rodzinach, do uczestniczenia w Eucharystii poprzez media i do praktykowania Komunii św. duchowej.
Nie wszędzie przyjęto te ograniczania ze zrozumieniem. Nie rzadko, także w Polsce, posypały się fale narzekań na Konferencję Episkopatu, jej Przewodniczącego i Biskupów diecezjalnych. Sam otrzymywałem tutaj w Rzymie telefony i skargi w tym właśnie kluczu. Starałem się uspokajać wzburzonych. Jednego wieczoru porozmawiałem na ten temat z o. Brunem Piechowskim OCD, współbratem pracującym w Niemczech. Miał i nadal ma doświadczenia bardzo podobne do moich. I podsunął mi przykład dwóch świętych karmelitanek bosych, tj. św. Teresy od Dzieciątka Jezus i św. Elżbiety od Trójcy Świętej, przywołując ich słowa wypowiedziane wtenczas, gdy były pozbawione możliwości uczestniczenia w Eucharystii czy przyjęcia innych sakramentów. „Ja cytuję te słowa – powiedział mi – i przywołuję przykład obu świętych, tłumacząc wszystkim zainteresowanym, a zwłaszcza kontestatorom decyzji Pasterzy Kościoła, że trzeba przyjąć ograniczenia w duchu wiary i z miłości do bliźnich, w imię Ewangelii, by nikogo nie narażać na zarażenie się chorobą”.
Bardzo mnie ucieszyła ta podpowiedź Współbrata i kilkakrotnie się nią posłużyłem. Ale zacytujmy słowa obu świętych. Otóż św. Teresa od Dzieciątka Jezus wypowiedziała je w swej duchowej dojrzałości, na łożu śmierci, w infirmerii swego klasztoru w Lisieux. Znajdujemy je w zbiorze „Ostatnie słowa” (Novissima verba), pod datą 5 czerwca 1897 r.:
„Jest bez wątpienia wielką łaską przyjąć sakramenty święte, lecz gdy Pan Bóg na to nie pozwala, i to jest dobrze… Wszystko jest łaską”.
Z kolei św. Elżbieta swoją refleksję przelała na papier w liście do jednego z księży jeszcze przed swymi obłóczynami zakonnymi, które odbyły się 8 grudnia 1901 r. List zaś nosi datę 14 czerwca tegoż roku. Napisała w nim młoda, ale jakże dojrzała duchowo Elżbieta: „Od dziesięciu dni jestem uwięziona [nie mogę się poruszać]; mam wysięk mazi stawowej w kolanie.
(…) Jestem pozbawiona kościoła, pozbawiona Komunii Świętej, ale widzi ksiądz, Pan Bóg nie potrzebuje Sakramentu, aby przyjść do mnie. Wydaje mi się, że i tak mam Go całego. Ta obecność Boża jest czymś wspaniałym! Właśnie tam, w samej głębi, w niebie mej duszy lubię Go znajdować, ponieważ On nigdy mnie nie opuszcza. Bóg we mnie, a ja w Nim, och, to jest moje życie!”.
Czyż te myśli świętych Karmelitanek Bosych nie powinny pobudzić nas do refleksji, a zwłaszcza uspokoić tych, którzy mają trudności w przyjęciu ograniczeń wprowadzonych przez prawowitych Pasterzy Kościoła w kwestii kultu religijnego, by w imię przykazania miłości bliźniego włączyć się w inicjatywy pomagające przezwyciężenie pandemii, nie tylko przez podjęcie gorliwszej modlitwy i ascezy, ale także poprzez zaakceptowanie rygorów sanitarnych i uszanowanie decyzji władz cywilnych?
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
za: karmel.pl