aktualności karmelu Kuria Generalna wróć

Przemówienie Ojca Świętego Franciszka do uczestników Kapituły Generalnej Zakonu Karmelitów Bosych

12 września, 2021

Drodzy bracia,

Cieszę się, że mogę powitać was, zgromadzonych na Kapitule Generalnej z różnych części świata, reprezentujących około czterech tysięcy braci należących do waszego Zakonu. Moje pozdrowienie kieruję także do nich, jak również do sióstr Karmelitanek Bosych i wszystkich członków rodziny karmelitańskiej, którzy w tych dniach z modlitwą towarzyszą waszej pracy. Dziękuję nowemu Przełożonemu Generalnemu za jego słowa, a odchodzącemu Przełożonemu Generalnemu za jego posługę. Dziękuję.

Rozpoczęliście Kapitułę kierując się trzema bardzo znaczącymi tekstami biblijnymi. Tekst pierwszy: słuchać tego, co mówi Duch (por. Ap 2, 7); tekst drugi: rozeznawać znaki czasu (por. Mt 16, 3); tekst trzeci: stawać się świadkami aż po krańce ziemi (por. Dz 1,8).

Słuchanie jest fundamentalną postawą ucznia, tego, kto wchodzi do szkoły Jezusa i chce odpowiadać na to, o co nas prosi w tej trudnej, ale zawsze pięknej chwili, ponieważ jest to czas Boży. Słuchanie Ducha, by móc rozeznawać, co pochodzi od Pana i co jest przeciwko Niemu, i w ten sposób odpowiadać, wychodząc od Ewangelii, odpowiadać na znaki czasów, poprzez które Pan historii objawia się i przemawia do nas. Słuchanie i rozeznawanie, w perspektywie dawania świadectwa, misji realizowanej przez głoszenie Ewangelii, zarówno słowem, jak i przede wszystkim życiem.

W tym czasie, w którym pandemia postawiła nas wszystkich przed tak wieloma pytaniami i sprawiła upadek tak wielu zabezpieczeń (pewników), jesteście wezwani, jako dzieci św. Teresy, do troski o waszą wierność trwałym elementom waszego charyzmatu. Jeśli ten kryzys ma w sobie coś dobrego – a na pewno ma – to właśnie to, by przyprowadzić nas z powrotem do tego co istotne, a nie żyć w rozproszeniu fałszywymi pewnikami. Ten kontekst sprzyja również temu, abyście mogli zbadać stan zdrowia waszego Zakonu i podsycić żar waszych początków.

Czasem ktoś się zastanawia, jaka jest przyszłość życia konsekrowanego; a niejeden prorok zagłady mówi, że ta przyszłość jest krótka, że ​​życie konsekrowane jest na wypaleniu. Ale, drodzy bracia, te pesymistyczne wizje winny zostać odrzucone jako te dotyczące samego Kościoła, ponieważ życie konsekrowane jest integralną częścią Kościoła, jego eschatologicznej natury, jego ewangelicznej autentyczności. Życie konsekrowane jest częścią Kościoła, tak jak zamierzył je Jezus i jak Duch Święty nieustannie je tworzy. Dlatego trzeba oddalić pokusę troski o przetrwanie i żyć w pełni, przyjmując łaskę chwili obecnej, mimo ryzyka, które się z tym wiąże.

W szkole Chrystusa chodzi o to, by być wiernym teraźniejszości, a jednocześnie wolnym i otwartym na horyzont Boga, zanurzonym w Jego tajemnicy miłości. Życie karmelitańskie jest życiem kontemplacyjnym. To jest dar, który Duch Święty dał Kościołowi ze św. Teresą od Jezusa i św. Janem od Krzyża, a następnie ze świętymi karmelitańskimi, których jest tak wielu. Wierne temu darowi życie karmelitańskie jest odpowiedzią na pragnienie współczesnego człowieka, który jest głęboko spragniony Boga, spragniony wieczności choć często tego nie rozumie, wszędzie Go szuka. Życie karmelitańskie chroni się przed psychologizmami, spirytualizmami lub fałszywymi nowinkami, które skrywają w sobie ducha światowości. Zdajecie sobie dobrze sprawę z pokus psychologizmów, spirytualizmów i światowych nowinek, ducha światowości. I tu proszę was: strzeżcie się światowości duchowej, która jest najgorszym złem, jakie może przytrafić się Kościołowi. Kiedy przeczytałem to na ostatnich stronach Medytacji o Kościele Ojca de Lubaca – przeczytajcie ostatnie cztery strony – nie mogłem w to uwierzyć: ale dlaczego – byłem wtedy jeszcze w Buenos Aires –, dlaczego tak się dzieje? Czym jest ta duchowa światowość? Jest bardzo subtelna, bardzo subtelna, przychodzi, a my tego nie zauważamy. Tekst cytuje benedyktyńskiego ojca duchowego, de Lubac bierze ten tekst i mówi: „To najgorsze zło, jakie może przytrafić się Kościołowi, w istocie gorsze niż to, co było za papieży, którzy mieli konkubiny”. Powiedziałem to również pewnego dnia klaretynom… Widać, że L’Osservatore Romano przestraszyło się tego tekstu, który nie jest mój, pochodzi od ojca de Lubaca i ujęło go jako „gorzej od ojców z konkubinami”; bało się prawdy, mam nadzieję, że L`Osservatore dobrze to poprawi. Światowość duchowa jest straszna, wnika w ciebie. W Ewangelii Jezus mówi o „wychowanych demonach” o „wychowanych diabłach” i mówi tak: kiedy duch nieczysty został wyrzucony z duszy człowieka zaczyna błąkać się po miejscach opuszczonych i potem „nudzi się”, „nie ma pracy” i mówi: „Wrócę zobaczyć jaki był ten mój dom”. Wraca i widzi, że wszystko jest wysprzątane, wszystko uporządkowane i, mówi Jezus: „Idzie i bierze siedmiu innych demonów, gorszych od niego i wchodzą. A koniec tego człowieka jest gorszy niż na początku”. Ale jak wchodzi tych siedem demonów? Nie jak złodzieje, nie: dzwonią dzwonkiem, mówią dzień dobry i wchodzą powoli, a ty nie zauważasz, że zawładnęli twoim domem. To jest duch światowości. Wchodzi powoli, wchodzi także do modlitwy. Uważajcie na to. To jest najgorsze zło jakie może przytrafić się Kościołowi. Jeśli mi nie wierzycie to przeczytajcie ostatnie cztery strony Medytacji o Kościele ojca de Lubaca. Strzeżcie się duchowej światowości.

Pamiętajmy, że ewangeliczna wierność to nie stałość miejsca, ale stałość serca, która nie polega na odrzuceniu zmiany, ale na dokonaniu zmian niezbędnych do spełnienia tego, o co Pan nas prosi, tu i teraz. A zatem wierność wymaga mocnego przywiązania do wartości Ewangelii i własnego charyzmatu oraz wyrzeczenia się tego, co powstrzymuje nas od dawania wszystkiego co w nas najlepsze Panu i bliźnim.

W tej perspektywie zachęcam was do utrzymywania przyjaźni z Bogiem, życia braterskiego we wspólnocie i misji, jak to zostało zapisane w dokumentach przygotowujących Waszą Kapitułę. Dla św. Teresy przyjaźń z Panem oznacza życie w zjednoczeniu z Nim, to nie tylko modlitwa, ale uczynienie z życia modlitwy, to kroczenie – jak mówi wasza Reguła – „in obsequio Iesu Christi” i czynienie tego z radością. Kolejna rzecz, którą chciałbym podkreślić: radość. Brzydko jest widzieć konsekrowanych mężczyzn i kobiety ze smutną twarzą. To brzydkie, brzydkie. Radość musi pochodzić z wnętrza: ta radość, która jest pokojem, wyrazem przyjaźni. Kolejna rzecz, którą umieściłem w Adhortacji o świętości: poczucie humoru. Proszę was nie traćcie poczucia humoru. W Gaudete et exsultate zawarłem w jednym z rozdziałów modlitwę św. Tomasza More’a, w której prosi o poczucie humoru. Odmawiajcie ją, dobrze wam to zrobi. Zawsze z tą radością pokornych, którzy przyjmują normalne, codzienne życiowe sprawy w radości. W tej perspektywie zachęcam was do utrzymywania przyjaźni z Bogiem, życia braterskiego we wspólnocie i misji, jak powiedziałem.

Przyjaźń z Bogiem dojrzewa w ciszy, skupieniu, słuchaniu Słowa Bożego; jest to ogień, który trzeba podsycać i pilnować dzień po dniu.

Ciepło tego wewnętrznego ognia pomaga także praktykować życie braterskie we wspólnocie. Nie jest to jakiś element dodatkowy, jest on istotny. Przypomina wam o tym sama wasza nazwa: „Bracia bosi”. Zakorzenieni w relacji z Bogiem, Trójcą Miłości, jesteście wezwani do pielęgnowania relacji w Duchu, w zdrowym napięciu między samotnością a przebywaniem z innymi, wbrew indywidualizmowi i standaryzacji świata. Indywidualizm i standaryzacja. Życie wspólnotowe. Święta matka Teresa zachęca do „stylu braterstwa”, „el estilo de hermandad”. Jest to sztuka, której uczymy się na co dzień: być rodziną zjednoczoną w Chrystusie, „braćmi bosymi Maryi”, mając za wzór Świętą Rodzinę z Nazaretu i wspólnotę apostolską. Święta Rodzina z Nazaretu: dziękuję za wspomnienie św. Józefa, nie zapomnij o nim! Jeden z was dał mi kiedyś mały obrazek św. Józefa z modlitwą, pokorną modlitwą, która mówi: „Przyjmij mnie tak, jak przyjąłeś Jezusa”. Piękna modlitwa, modlę się nią codziennie. Prosi ona św. Józefa, aby nas przyjął i pomógł nam postępować w życiu duchowym, aby był w pewnym sensie naszym duchowym ojcem, tak jak był ojcem dla Jezusa w Świętej Rodzinie.

Wychodząc od przyjaźni z Bogiem i stylu braterstwa, jesteście wezwani również do przemyślenia swojej misji, z twórczością i zdecydowaną gorliwością apostolską, zwracając szczególną uwagę na dzisiejszy świat. Chciałbym podkreślić to, o czym już wspomniałem powyżej: ta odnowa waszego posłannictwa jest nierozerwalnie związana z wiernością powołaniu kontemplacyjnemu: szukajcie sposobu, jak to zrobić, ale jest to połączone. Nie usiłujcie naśladować misji innych charyzmatów, ale bądźcie wierni waszemu charyzmatowi, aby dać światu to, co Pan wam dał dla dobra wszystkich, czyli żywą wodę kontemplacji. Tak naprawdę nie jest to ucieczka od rzeczywistości, zamknięcie w chronionej oazie, ale otwarcie serca i życia na moc prawdziwie przemieniającą świat, jaką jest miłość Boga. To z przedłużonej modlitwy na samotności Jezus czerpał siłę do codziennego „rozdawania” swojego życia wśród ludzi. I tak czynili też święci: wielkoduszność i odwaga ich apostolatu są owocem ich głębokiego zjednoczenia z Bogiem.

Drodzy bracia, harmonia między tymi trzema elementami: przyjaźń z Bogiem, życie braterskie i misja jest fascynującym celem, mającym motywować wasze obecne i przyszłe wybory. Duch Święty – to właśnie On tworzy harmonię – niech oświeca i kieruje wasze kroki na tej drodze. Niech Najświętsza Dziewica was chroni i wam towarzyszy. Z serca wam błogosławię. Proszę nie zapomnijcie pomodlić się za mnie, potrzebuję tego. Dziękuję!

Tłumaczenie z włoskiego: o. Grzegorz A. Malec OCD