Z Karmelu w Ełku
10 sierpnia, 2017Lipiec jest czasem szczególnym, czasem dziękczynienia, wdzięcznej radości wobec daru jakim jest dla nas Maryja. Czasem, gdy cały świat pięknieje przypominając nam piękno Świętej Matki Jezusa. W naszym ogrodzie eksplodowało kwiatowe szaleństwo, tysiące kolorów nastrajało serca do coraz potężniejszej wdzięczności za to miejsce, które Bóg wybrał dla nas. Wieczorne koncerty ptaków zapraszały do włączenia się w ich pieśń uwielbienia, a gorące słońce rozpalało serca do coraz potężniejszej miłości.
Nie przestajemy dziękować za dar powołań, przez obecność naszych 3 postulantek i 3 aspirantek najlepszy Bóg zdaje się codziennie nam przypominać, jak wielka jest Jego troska o nas. Obecność młodzieży w klasztorze każdego dnia wnosi wiele radości, świeżości i nowości.
9 lipca już w trzynastoosobowej wspólnocie czciłyśmy patronkę naszego klasztoru Maryję Matkę Nadziei, a ponieważ w tym roku wspomnienie wypadło w niedzielę, liturgicznie przez Mszę wotywną uczciłyśmy Matkę Nadziei w sobotę. To był dla nas moment szczególny, po raz pierwszy nasz kapelan ks. Jacek Uchan sprawował Mszę Świętą w pięknym ornacie z wizerunkiem Matki Nadziei przygotowanym przez nasze siostry z Gniezna. To świętowanie rozpoczęło nasze przygotowania do Uroczystości Matki Bożej z Góry Karmel. Uroczyste Triduum poprowadził o. Jan Kanty Stasiński OCD. W czasie rozważań wprowadził nas w głębię dogmatów Maryjnych. Każdy dzień przeżywany we wspólnocie z Ojcem i wszystkimi ludźmi zgromadzonymi wokół Maryi był niezwykle radosny, jednak kulminacją i prawdziwą eksplozją wdzięcznej radości była Uroczystość Naszej Matki z Góry Karmel. Tradycyjnie uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Bp Jerzy Mazur ordynariusz ełcki, a do koncelebry dołączyli zaprzyjaźnieni z nami kapłani ełccy. Tradycyjnie wspólnota sióstr została zasilona zza krat przez dzieci w strojach karmelitańskich. Ten piękny zwyczaj przeżywamy w łączności z Górą Karmel, gdzie nasi ojcowie w Uroczystość Matki Bożej przebierają dzieci w maleńkie habity. O tym niezwykłym zwyczaju opowiadała nam z zachwytem jedna z naszych sióstr, na której izraelskie dzieci w strojach zakonnych zrobiły potężne wrażenie. Przed dwoma laty, kiedy na sobotnie msze zaczęły przybywać do naszej kaplicy młode małżeństwa i z czasem zaczęło przybywać dzieci, zrodził się w nas pomysł przeniesienia do Ełku tradycji z Hajfy. Podzieliłyśmy się pomysłem z rodzicami, a ich entuzjazm był dla nas potwierdzeniem.
W tym roku „asystowało” nam 9 dziewczynek i jeden chłopczyk. „Siostry mówią, że jest ich trzynaście, a ja naliczyłem 21, czas na nową fundację” – mówił niezwykle rozradowany widokiem naszej „wspólnoty” Ksiądz Biskup Jerzy. Była maleńka Klara na rękach mamy i śpiąca na rękach taty Łucja, Agatka i Łucja – córeczki naszych przyjaciół z Ełku, Marysia, która z rodziną przyjechała z Poznania, czteroletnia Zuzia z Sokółki, dwie Gabrysie, Weronika i Jaś. Znając dobrze rodziny dzieci, dla których to wydarzenie było prawdziwym świętem, wiedząc, że wszystkie zawierzyły się Maryi, wyobraziłyśmy sobie, jaką radością dla Matki Jezusa jest widok tych maluchów.
W czasie homilii ks. Biskup wielokrotnie przypominał staropolskie powiedzenie „szkaplerz noś na różańcu proś”. Słowa te okazały się mocną zachętą, po Mszy Świętej o. Jan Kanty nałożył szkaplerz karmelitański ponad 40 osobom.
W tym roku Pan przemawiał do serc ludzi licznie zgromadzonych na Uroczystość /ok. 200 osób/ – szczególnie przez obecność i radość dzieci. Przez ich usta ogłaszał wierność Maryi, która jest obrazem Jego wierności. „Nie opuszczę cię nigdy”- słyszałyśmy w klauzurze słowa jednej ze śpiewanych w czasie liturgii pieśni, powtarzane bez końca przez dzieci świętujące wśród gości na furcie. „Nie opuszczę Cię nigdy” śpiewałyśmy i my, z podkładem cytry – słowa Maryi z Fatimy, a kiedy zabrzmiał dzwon na wielkie milczenie w tajemniczy sposób te piękne słowa brzmiały nadal. Zupełnie jakby to Maryja śpiewała w sercu każdej z nas.
17 lipca pożegnałyśmy o. Jana Kantego. Tego też dnia przybył do nas o. Tadeusz Kujałowicz OCD, by w ełckim zaciszu spędzić część swoich wakacji, nie obyło się oczywiście bez rekreacyjnych spotkań i konferencji, na które czekamy z nadzieją, ilekroć przybywają do nas nasi ojcowie. Jesteśmy Bogu ogromnie wdzięczne za dar tej braterskiej obecności i miłości.
Jak się wkrótce okazało nasz lipiec stawał się coraz bardziej „gorący”. 19 lipca nawiedziła nas i pozostała z nami na kilka dni zaprzyjaźniona rodzina. Mama, tata i pięcioro dzieci, którzy w zeszłym roku wyjechali na misje do Chin. Słuchałyśmy ich opowieści, modliłyśmy się za poznawaną rzeczywistość, razem muzykowaliśmy w czasie porannych Eucharystii, a Bóg budował w naszych sercach mosty z ludźmi, którzy daleko w Chinach czekają na Jezusa.
22 lipca przybyli nowi, oczekiwani goście: wraz z ojcem Kazimierzem Dudą OCD przyjechała dziesięcioosobowa grupa młodzieżowa z lubelskiej wspólnoty „Przystanek Świętego Józefa”. Młodzież natychmiast zaprzyjaźniła się z rodziną misjonarzy i stworzyli niezwykłą „wspólnotę pomocy siostrom”. Uporządkowali nasz staw, przygotowali piwnice pod garażem do założenia izolacji, dziewczęta pracowały w zewnętrznej części ogrodu. Kiedy spotykaliśmy się na Mszy Świętej prawdziwie czuliśmy się „jedno”, my zachwycone świadectwem życia naszych przyjaciół, oni wyraźnie dotknięci miłością Maryi. Na pożegnalnej rekreacji brakowało nam słów do wyrażenia radości i wdzięczności Bogu.
Goście wyjechali 26 lipca, a już dzień później przybył do nas o. Wojciech Ciak OCD, delegat Prowincjała ds. mniszek. Tego dnia dotarli do nas także pielgrzymi na Jasną Górę, którzy zmierzali do Ełku z Olecka i Suwałk. Po wspólnej modlitwie, zaopatrzeni w szkaplerze ruszyli na nocleg, a my spędziłyśmy bardzo piękny czas z Ojcem Wojciechem, pokazując nasz klasztor, budowę i ogród, a później dzieląc się radościami tworzenia naszej fundacyjnej wspólnoty. Następnego dnia po porannej eucharystii i konferencji o rodzinie św. NM Teresy od Jezusa, Ojciec pojechał w dalszą podróż.
Okazało się , że to nie koniec karmelitańskich nawiedzin, wieczorem dotarł do naszego klasztoru motocyklowy pielgrzym karmelitos – brat Grzegorz z Poznania, tradycyjnie już przemoczony do suchej nitki. Przekonywałyśmy Brata, że to zdroje łask ukryte pod postacią deszczu i gorąco modlimy się, by nasze słowa były skuteczniejsze niż każde zniechęcenie. Następnego dnia nasz Brat udoskonalał swój pojazd przed dalszą podróżą, podzielił się również z nami przygodami ze swej pielgrzymiej trasy.
Z części budowlanej dobiegają aktualnie odgłosy prac przy jesionowym parkiecie, układanym w naszych chórze, to znak, że przeprowadzka już coraz bliżej. W ogrodzie trawa rośnie, chociaż tego nie słychać, przed nami prawdziwe sianokosy, a my nieskończenie dziękujemy Bogu za wszystko. Za gwar przyjaciół i ciszę, w której słychać, że są już w innym miejscu, za upał i ulewy, których w tym roku nie brak, za burze, i lipcowe pioruny, które kilkakrotnie trafiały w stalowy Krzyż na naszej klasztornej wieży, ale Krzyż najskuteczniej ochrania nas przed wszystkimi burzami i nawałnicami. Wszystko jest łaską! Każdego dnia z radością, która zdaje się być coraz potężniejsza, śpiewamy ogłaszając najpierw sobie, a potem całemu światu: „Mamy Matkę! Bardzo piękną Panią. Mamy Matkę! Podążajmy za Nią. Nasza Matka o Bożym Świetle przypomina. Nasza Matka poprowadzi Cię do Syna: Szkaplerz noś, na Różańcu proś, W świętym Sercu Maryi ufnie składaj swój los”.