Ewangelia o przywróceniu ślepcowi wzroku lub o prawdzie w czasach zarazy
28 marca, 2020 o. Antoni Rachmajda OCDZrozumienie scen czy fragmentów Ewangelii przypomina przeróżne próby zrozumienia obecnej sytuacji z koronawirusem; nie znamy źródeł, przyczyn i kontekstów, nie wiemy naprawdę, skąd jest, kto, w jakim celu zaaranżował tę tragiczną sytuację. Środki, które są stosowane, oceniane są zaś także poprzez nasz osobisty pryzmat i interesy, często całkowicie słuszne, niedziałające jednak w próżni.
Uzdrowienie ślepego od urodzenia jest częścią większej całości Ewangelii św. Jana, która rozgrywa się pomiędzy Galileą a Judeą (z przejściem przez Samarię, gdzie wydarza się znana nam scena rozmowy z kobietą przy studni Jakubowej), będziemy ją czytać w dni zwykłe czwartego tygodnia. Stanowi ona jeden wielki dialog-spór Jezusa z żydami, których próbuje On przekonać (jak później w wieczerniku Judasza) do siebie i swego mesjańskiego posłannictwa. Jej początkiem jest także uzdrowienie w Jerozolimie chorego, który nie mógł się poruszać i znajdował się przy sadzawce Betesda (5,1-18). Odpowiedź żydów na ten czyn sprowadza się do oskarżenia Jezusa o łamanie szabatu, On natomiast wykorzystuje to, by wskazać na swą boskość („ma życie w sobie”), wyższość nad szabatem i czynienie tego, co chce Ojciec (5,19-47).
Po tym uzdrowieniu Jezus znów odchodzi do Galilei, nad morze Tyberiadzkie, tam dokonuje się cud rozmnożenia chleba i mowa eucharystyczna (J 6). Tym razem opór żydów wobec Jezusa wynika z niemożności zrozumienia-przyjęcia Jego „twardych słów”, woleliby obwołać Go królem i „nasycić się z chlebów”, niż karmić się Nim samym: „chlebem zaś, który ja dam, ciało me jest[za życie świata”.
Po tym pobycie w Galilei, Jezus udaje się – mimo że żydzi chcieli Go zabić – na święta do Jerozolimy (7). Teraz sporem będą Jego słowa o tym, że „zna Ojca”, oraz potwierdzenie kwestii wypowiedzianej już wobec Samarytanki: „jeśli ktoś pragnie, niech przychodzi do mnie i pije […] z łona jego popłyną wody żyjące”, co jest zapowiedzią Ducha Świętego. Za te słowa jest oskarżany przez żydów o to, że „ma demona”, że oni przecież wiedzą „skąd jest”. Ostatecznie powstaje wśród żydów rozdarcie: jedni uważają, że jest dobry, inni – że „zwodzi” ludzi.
Widząc ten rozłam, uczeni w piśmie i faryzeusze „próbują” Jezusa, stawiając przed nim „kobietę przyłapaną cudzołożącą”, na co Jezus odpowiada: „bezgrzeszny z was, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (8,1-11). Gdy tu ponoszą porażkę, atakują Jego wyznanie: „ja jestem światło świata, towarzyszący mi będzie miał światło życia”, zarzucają mu, że „o sobie samym świadczy”, na co Jezus mówi, że to „Ojciec o nim świadczy”, że „nie jest z tego świata” i ostatecznie: „Jeśli bowiem nie uwierzycie, że ja jestem [=Bogiem], umrzecie w grzechach swoich”, obiecując im, że „gdy wywyższycie Syna Człowieka, wtedy poznacie, że ja jestem [Bogiem]”. I podsumowuje, obiecując, że jeśli „pozostaną w jego słowie […] poznają prawdę i prawda ich wyzwoli”, zarzucając im, że w tej chwili słuchają szatana i on jest ich ojcem. Za to żydzi chcą go ukamienować (8,12-59).
I teraz, jako klamra uzdrowienia znad sadzawki Betesda i ilustracja całej wymienionej sekwencji zdarzeń i objawień, następuje przywrócenie przez Jezusa wzroku ślepemu od urodzenia (zaczynająca się od słów: „I przechodząc, zobaczył…”; 9,1; por. 2-41). Cel działania Jezusa jest jasny, na pytanie uczniów: „Rabbi, kto zgrzeszył, ten czy jego rodzice, że tak ślepy się narodził”, odpowiada: „ani ten zgrzeszył, ani rodzice jego, ale aby stały się widoczne dzieła Boga w nim”. Celem uzdrowienia jest ukazanie wszystkim zainteresowanym i biorącym udział w tamtych wydarzeniach, i nam dziś o tym czytającym, że Jezus „przyszedł na świat […] aby niewidzący widzieli i widzący ślepymi się stali”. Co oznacza i czego dotyczą „widzenie” i „ślepota” podpowiada krótki dialog Jezusa z faryzeuszami na zakończenie tej sceny: „Czy i my ślepi jesteśmy? Powiedział im Jezus: Jeśli ślepymi bylibyście, nie mielibyście grzechu. Teraz zaś mówicie, że: Widzimy. Grzech wasz pozostaje”; a precyzuje scena uzdrowienia ślepca i poprzedzające ją rozdziały. Gdyby faryzeusze nie mówili „widzimy” – gdyby nie głosili wszem i wobec posiadania racji, jedynej obowiązującej prawdy, odrzucając argumenty z przedstawionych rozdziałów – nie mieliby winy. Gdyby byli prawi w swych intencjach, wszystko byłoby ok. Gdyby potrafili wsłuchać się w inne zdania i opinie (Nikodem, uzdrowiony ślepiec), gdyby uznali argument: „Od wieku nie było usłyszane, że otworzył ktoś oczy ślepemu od urodzenia”; gdyby uznali dobro, jakie czyni Jezus… Ale oni szukają tylko argumentu na zgładzenie Jezusa i świadków na to: sąsiadów ślepego, którzy go nie poznają, jego rodziców, obawiających się wykluczenia ze wspólnoty, jego samego, który nie może uwierzyć, by ktoś zły uczynił mu takie dobro…
Ślepota prawdziwa wynika więc z serca i to chce Jezus żydom i nam ukazać. A uzdrowiony ślepiec nie tylko został wysłany do sadzawki Siloam [= posłany], lecz został faktycznie posłany przez Jezusa, aby świadczyć o Nim (jak Jezus zapowiedział uczniom); i my również jesteśmy posłani w tym czasie zarazy. Podobnie jak ślepiec został uzdrowiony przez odrażającą dla żydów czynność pomazania oczu śliną wymieszaną z błotem, i my jesteśmy doświadczani czymś podobnym – wirusem, który powoduje, że dom, miejsce naszego życia i odpoczynku, staje się miejscem zamknięcia – kwarantanny, że nasze kościoły są przed nami zamykane (czego nie było nawet w czasach najgłębszego komunizmu w Polsce), że nawet nie będziemy mogli uczestniczyć w liturgii świąt Wielkiej Nocy! Niech dobry Bóg otworzy oczy naszych serc, abyśmy wiedzieli, jak postępować w tym czasie, wsłuchując się w pasterzy Kościoła, który Jego Syn ustanowił i za który oddał swe życie.
Zobacz także:
Komentarz biblijny – 4 Niedziela Wielkiego Postu A
o. Antoni Rachmajda OCD
ur. 1961, kapłan, dr duchowości, wieloletni redaktor Zeszytów Karmelitańskich, prowadzący Instytut Duchowości Karmel we Wrocławiu