Św. Jana od Krzyża wskazówki na czas zarazy. 3. Autorytet, czyli kogo słuchać
30 kwietnia, 2020 o. Antoni Rachmajda OCDCzas, który przeżywamy na całym Bożym świecie obecnie, zorganizowany nam przez to, co zostało nazwane „epidemią koronawirusa”, jest idealnym czasem dla różnorakiej maści „proroków” czy „objawiających jedyną prawdę” ludzi, wieszczących to i tamto.
W telewizji, wiadomo – występują same „ałtoryteta”, z tytułem poniżej doktora nie ma tam wstępu, oprócz polityków, komediantów zwanych dziś dla niepoznaki „artystami” i „pań psycholożek” (tak jakby bycie psychologiem oznaczało wartość samą w sobie i zastępowało wszelkie tytuły naukowe…). Sam tytuł ma przytłaczać odbiorcę i uwiarygadniać głoszoną treść („przecież profesor I.K. to powiedział” – wypowiedź autentyczna); mimo, iż tenże „profesór”, albo 1) nie ma nic wspólnego z daną dziedziną; albo 2) ma, i właśnie dlatego takich profesorów się promuje (system kształcenia to osobny problem), bo korzystne jest głoszenie takich a nie innych poglądów, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością, ale „w telewizji to powiedział profesor…”.
W większości przypadków te gadające głowy nie udzielają nam żadnej wiedzy, chodzi tylko o reklamę określonych produktów i taką ilość informacji, wobec której poczujemy się na tyle głupi, by w pełni oddać nasze życie w ręce „fachowców”. Wywołanie poczucia bezradności ma nas doprowadzić do stanu kompletnej niezdolności samodzielnego myślenia (nawet byśmy o tym nie pomyśleli!) i przytłoczeni tytułami, autorytetami, i „gwiazdami”, połykali jak gęsi te „kluchy medialne”.
W świecie religijnym jest inaczej. W przeciwieństwie do polityki to jedyna władza jawna. Reguły i zasady są jasno określone, czy to Dekalogu w Starym Testamencie czy Ewangelii w Nowym. Tutaj działalność różnego rodzaju podejrzanych „proroków”, głoszących dziwne treści polega na wykorzystywaniu ludzkich słabości, by podważyć ich wiarę we władzę powierzoną przez Chrystusa Piotrowi i Kościołowi przezeń kierowanemu. Te ludzkie słabości są różnorakie – od ewidentnych własnych słabości, które chcąc usprawiedliwić, przyznają rację głoszonym treściom, tak jak w przypadku filmu „Kler”, gdzie spora część wykorzystała go jako argument za swoją wiarą typu „ale” – „wierzę w Boga, ale nie w Kościół” i ten film właśnie przekonał mnie, że mam rację… (przekonał ich film fabularny…). Inne są natomiast słabości ludzi wiary i dobrych chęci, którzy często szczerze kochają Boga, ale różne słabości pasterzy Kościoła (mówimy o Kościele katolickim, by sprawa była jasna), różne decyzje niezrozumiałe dla nich – nie orientujących się, że ludzie Kościoła uczestniczą siłą rzeczy w polityce, gdyż nie ma innej możliwości – a podejmowane przecież bez fasady demokratycznej polityki, odbierają jako zdradę Chrystusa i Kościoła. – Tak jest i teraz w czasie korona-wirusa, w przypadku przyjęcia przez biskupów ustaw (zaleceń?) państwowych, nakazujących ograniczenie liczby osób mogących uczestniczyć w kościołach w eucharystii. Szczególnie dotkliwie odczuliśmy to podczas świąt Wielkiej Nocy. Pojawiły się różne wypowiedzi, różnych postaci, które świadomie (agenci) bądź nieświadomie (idioci), wykorzystują tę sytuację, by podważyć zaufanie do pasterzy Kościoła.
Co na to może podpowiedzieć nam św. Jan od Krzyża? Wyobrażamy sobie świętego poetę i mistyka jako oderwanego od rzeczywistości? Nic z tych rzeczy! Jan doskonale poznał świat go otaczający, kiedy w dzieciństwie zmarł jego ojciec, którego wyparła się własna rodzina z powodu poślubienia mamy Jana, którą tak pokochał. Podobnie wycieńczony bieda i chorobą zmarł starszy brat Jana. Matka Jana i jego drugiego brata, Luisa, musiała żebrać u innych o pomoc. Sam Jan, by móc uczyć się, imał się różnych zawodów. Posługiwał także chorym w szpitalu. Doskonale poznał, co to znaczy być biednym i źle urodzonym. Doświadczył mechanizmów rządzących światem. Z tych też powodów zrezygnował z kariery naukowej w Salamance, gdyż bandy tam rządzące nie różniły się niczym (poza esbecką przeszłością) od dzisiejszych uniwersyteckich organizacji.
Podobnie było w czasie jego życia jako karmelity bosego, to przecież czas wojen religijnych, działań Inkwizycji i rządów króla Filipa II, który miał wielu wrogów usiłujących pozbawić go realnej władzy. Pasterze Kościoła podobnie jak dziś nie byli idealni, perypetie z nimi podczas zakładania swych klasztorów opisuje św. Teresa od Jezusa, której Jan był najwierniejszym sojusznikiem. Rządy w Zakonie przeciwnego mu i Teresie bankiera z Genui, Mikołaja Dorii, który Jana nie tylko pozbawił wszelkich urzędów ale i chciał pozbyć się z Hiszpanii, wysyłając na misje do Meksyku, skłoniły go jedynie do następującego stwierdzenia: „…ponieważ tych rzeczy nie czynią ludzie, tylko Bóg, który wie czego nam potrzeba i je [rzeczy] zarządza dla naszego dobra”. Jest to list z 6 VI 1591, napisany zaledwie 5 miesięcy przed jego śmiercią. Karmelicie, o. Janowi od św. Anny, tłumaczy w ten sposób postępowanie wobec siebie: „nie przejmuj się tym, gdyż habitu nie mogą mnie pozbawić inaczej jak tylko przez brak poprawy i posłuszeństwa, a ja jestem w pełni gotów, by poprawiać się z wszystkiego, w czym popełniłem błąd i być posłusznym w jakiejkolwiek pokucie, którą dostanę” (list napisany przed samą śmiercią, w grudniu 1591 roku, święty zmarł 14 grudnia).
Nie ma u Jana ani jednego zdania krytycznego o rządzących czy Kościołem czy Hiszpanią. Wręcz przeciwnie, potrafi dostrzec w działaniach ludzkich obecność Boga. Pisząc swe dzieła w prologu zaznacza: „I gdybym w czymkolwiek zbłądził, z powodu niezrozumienia właściwego […] nie jest moją intencją oddzielenie się od zdrowego zmysłu i nauki świętej Matki Kościoła Katolickiego, ponieważ w takim przypadku całkowicie podporządkowuję się i poddaję nie tylko jego poleceniom, lecz komukolwiek, kto lepiej to oceniłby” (Droga z Góry Karmel, prol. 2). To jest odpowiedź i podpowiedź Jana od Krzyża i świętych wszystkich czasów na czas zamieszania i zwątpienia, jaki teraz przeżywamy. Oni budowali Kościół, tak jak św. Teresa od Jezusa, która umierając powiedziała: „Umieram jako córka Kościoła”. Wszelkie inne głosy rozbijające jedność – rzekomo w obronie Kościoła czy wręcz w trosce o samego Boga, nie są głosami z ducha Bożego. „Poznacie ich po owocach” – tak jak świętych poznajemy po owocach, tak zwróćmy uwagę na owoce takich ludzi, poznajmy ich przeszłość i zaczekajmy, bądźmy cierpliwi, „młyny Kościoła, mielą powoli”…
o. Antoni Rachmajda OCD
ur. 1961, kapłan, dr duchowości, wieloletni redaktor Zeszytów Karmelitańskich, prowadzący Instytut Duchowości Karmel we Wrocławiu