Dlaczego boimy się oceniania? | Ocenianie a motywowanie
1 czerwca, 2017
Absolwent wyższej uczelni solennie obiecuje sobie, że już nigdy więcej nie będzie zdawał żadnych egzaminów. Jego dzieciństwo obfitowało w sytuacje, w których był poddawany ocenie. Z biegiem lat dyskomfort, jaki czuł będąc ocenianym, powiększał się. Z jednej strony odczuwał stres związany z dążeniem do jak najlepszego rozwiązania zadań, z drugiej – rodzący się sprzeciw wobec konieczności przyjęcia oceny. Mało kto lubi być oceniany.
A przecież nie jest możliwe, żeby nie oceniać. Wartościowanie różnych rzeczy, sytuacji, stanów i ludzi jest niezbędne, aby bezpiecznie poruszać się w świecie. Ustawicznie wydajemy sądy, i to często oparte na znikomych przesłankach: Czy zjedzenie tej potrawy nie zaszkodzi naszemu zdrowiu? Czy można zaufać partnerowi, że nie oszuka nas w interesach? Czy samochód jedzie z bezpieczną szybkością? Oceniamy także swoje postępowanie i rezultaty własnych działań. Istnieje przekonanie, że informowanie innych o ocenach ich zachowań jest najlepszym środkiem motywującym do tego, by zmieniać się na lepsze.
W każdy system edukacyjny wkomponowane jest ocenianie – nauczyciele stawiają stopnie za wykonane prace, absolwenci otrzymują cenzurki z ocenami.
Zadaniem szkoły jest wyposażenie wychowanków w pewne umiejętności i wiedzę, natomiast celem uczniów jest, na ogół, uzyskanie dobrej oceny. I tu tkwi niebezpieczeństwo, bowiem ocenianie motywuje do zdobycia dobrej oceny, a nie wiedzy. Niejednokrotnie uczniowie, uzyskawszy pozytywny stopień, natychmiast zapominają bardzo dużo z tego, czego się nauczyli. Celem była ocena, a nie wiedza. Sytuację tę wzmacniają rodzice, których w niewielkim stopniu interesują zdobyte przez dziecko wiadomości czy umiejętności. Przeważnie chcą widzieć jedynie dobre stopnie. Tak więc szkolne systemy oceniania tylko pośrednio motywują do uczenia się. Chcąc jednak uzyskać pożądaną ocenę, uczeń musi się czegoś nauczyć.
Oceny negatywne zazwyczaj nie motywują do wysiłku, raczej zniechęcają. Działa tu zjawisko „etykietowania”. Nauczyciel, stawiając złe stopnie, liczy, że uczeń wreszcie zmobilizuje się do pracy. On zaś odbiera ukryty za tymi ocenami komunikat, że jest złym uczniem. Otrzymywanie negatywnych ocen staje się jego przeznaczeniem. Bardzo trudno jest zmienić swoją etykietkę. Szkolne doświadczenia oraz inne przeżycia z dzieciństwa w znacznym stopniu wpływają na to, jak odbieramy oceny w życiu dorosłym.
Coraz częściej jesteśmy oceniani. Proceder ten bywa ukrywany pod różnymi nazwami: mierzenia jakości pracy, zdobywania kolejnych stopni awansu zawodowego, oceny przydatności na stanowisku pracy itp. Również w życiu pozazawodowym spotykamy się z opiniami wydawanymi na nasz temat przez znajomych, bliskich nam ludzi. Bojąc się oceniania, robimy wszystko, aby tego uniknąć. Często walczymy o zmianę oceny, argumentując na różne sposoby – że coś nam przeszkodziło, że źle była sformułowana instrukcja, że oceniający jest do nas uprzedzony, że nie jesteśmy rozumiani. Natomiast rzadko się zdarza, by krytyka korygowała nasze postępowanie. Dlaczego człowiek obawia się ocen, także pozytywnych? Najczęściej jest to powodowane nieumiejętnością radzenia sobie z sytuacją bycia ocenianym. Nieprzyjemne jest również to, że cały ten proces odbywa się na jego terytorium psychologicznym. Jeżeli ma wysokie poczucie własnej wartości, jeśli orientuje się w swoich silnych i słabych stronach oraz akceptuje siebie, to swobodniej przyjmuje lub odrzuca dotyczące go sądy. Natomiast osoba z zaniżoną samooceną traktuje je jak wyrok. Nagany, negatywne opinie wzmacniają jej przekonanie, że jest niewiele warta.
W takiej sytuacji trudno utrzymać równowagę psychiczną. Dlatego, jeżeli uważa oceny za niesłuszne albo zbyt surowe, zaczyna walczyć o ich zmianę. Nie zajmuje się doskonaleniem siebie, korektą ocenianego zachowania, tylko walką o utrzymanie status quo. Gromadzi kontrargumenty. Czasem ulega i podporządkowuje się ocenie z poczuciem winy, lecz nie wprowadza do swego życia żadnych zmian. Bywa, że człowiek taki milknie i zamyka się, unikając konfrontacji, a jednocześnie rośnie w nim poczucie krzywdy.
Kontrargumentowanie to mało skuteczna technika, gdyż cała dyskusja toczy się na terytorium psychologicznym osoby ocenianej. Jest to dla niej bardzo niemiła sytuacja i dodatkowo pogłębia dyskomfort. Taka dyskusja może być konstruktywna tylko wtedy, jeżeli ktoś jest autentycznie zainteresowany opinią innych, gdyż martwi się o swoje funkcjonowanie.
Najczęściej ludzie walczą z krytyką, gdy czują się „nie w porządku”. Zaczynają się wtedy usprawiedliwiać. Zamiast odpowiedzieć na treść krytyki, starają się udowodnić, że nic złego nie zrobili albo że zaistniały obiektywne warunki uniemożliwiające poprawne zachowanie. Są też tacy, którzy na negatywną ocenę odpowiadają atakiem. Wchodzą wtedy na terytorium psychologiczne osoby oceniającej. Zaczynają udowadniać, że to ona nie wywiązała się ze swoich obowiązków – to reakcja inwazyjna. Konsekwencją może być tylko wojna.
Także przyjmowanie pochwał bywa trudne. Wiele osób szuka różnych sposobów, aby pochwały nie przyjąć – z różnych powodów nie dają sobie wewnętrznej zgody na publiczne akceptowanie pozytywnego obrazu własnej osoby w oczach innych.
Powszechnie się przyjmuje, że ocenianie ma mobilizować do zmiany zachowań i doskonalenia umiejętności. Jednakże reakcje ocenianych, szczególnie tych z niską samooceną, bardzo często różnią się od oczekiwanych. Nie dosyć, że osoby poddane krytyce nie dokonują korekt, zmian w swoim postępowaniu, to bardzo często wyzwalają się u nich niepożądane stany czy zachowania – agresja, wycofywanie się, poczucie krzywdy, przekonanie o własnej małej wartości. Ocenianie działa motywująco tylko wtedy, gdy osoba oceniana odczuwa potrzebę zmiany zachowania, a opinia innych jest jej niezbędna, aby tego dokonać. Takie potrzeby mają ludzie z wysoką samooceną, którzy stawiają sobie różne cele i dążąc do nich potrzebują pewnych informacji (ocen) od innych. Te osoby nie walczą z krytyką i nie odrzucają pochwał. One są dla nich wskazówkami.
Oceny negatywne mogą mieć wartość motywującą tylko wtedy, gdy są wydawane rzadziej niż pozytywne, w atmosferze zaufania i akceptacji prawa do porażek. Najlepiej byłoby, gdyby nauczyciele, przewodnicy duchowi, szefowie wystawiali oceny na prośbę osoby ocenianej, której są one potrzebne do kontrolowania własnego systemu uczenia się.
Przykładem może być młoda matka, pragnąca opanować wiedzę i umiejętności potrzebne do jak najlepszego wywiązywania się z roli rodzica. Wtedy oczekuje ocen swojego postępowania ze strony autorytetu, w atmosferze zaufania i troski o jej postępy. Pojawiająca się od czasu do czasu nagana będzie informowała, co należy skorygować. Skłoni kobietę do unikania niepożądanych zachowań. Jednak ta sama ocena pojawiająca się zbyt często, i to w ustach osoby jej nieprzychylnej, może młodą matkę całkowicie zniechęcić do podejmowania dalszych wysiłków. Będzie ona tkwić w poczuciu winy lub nieudaczności. W konsekwencji obniży to jej samoocenę i utrudni dobre wywiązywanie się z obowiązków. Sytuacja taka może także spowodować, że osoba oceniana zacznie udowadniać oceniającej jej niekompetencję. W efekcie ta pierwsza nie osiągnie tego, co zamierzała – nie stanie się odpowiedzialnym rodzicem.
Tak więc oceny motywują, jeżeli wydawane są w atmosferze wzajemnej akceptacji, dającej prawo do porażek. Powinny informować o postępach, nagradzać wysiłek, a nie być celem samym w sobie. Dotyczyć mają tylko zachowań, a nie człowieka jako osoby. Oceny pozytywne powinny przeważać nad negatywnymi.
Aby ocena nie stała się celem samym w sobie, ważne jest zastąpienie motywowania zewnętrznego motywacją wewnętrzną. Im człowiek ma wyższe poczucie własnej wartości, tym bardziej będzie skłonny do doskonalenia swoich umiejętności, bez potrzeby zewnętrznego wzmacniania.
Fundamentem dla powstania dobrej samooceny jest poczucie bezpieczeństwa. Jest ono możliwe dzięki atmosferze miłości, jaką oceniany jest obdarzany przez innych, dzięki zaufaniu, które mają do niego bliscy, oraz dzięki więzi z ludźmi, miejscami, przedmiotami i Bogiem. Na tej bazie zaczynają się kształtować przekonania, które decydują o naszym zachowaniu, o wykształceniu się naszej tożsamości – czyli doświadczaniu naszej unikalności jako czegoś dobrego, a także o koncentrowaniu się na naszych dobrych cechach i czynach oraz dzieleniu się z innymi tym, co w nas jest dobre. Uświadamiamy sobie, że nasz wygląd, głos, uczucia, zapach, odcisk palców, wyobraźnia, DNA, charakter są unikalne.
To pozwala ukształtować poczucie tożsamości i w następnym etapie rozwijać możliwości i umiejętności. W ich tworzeniu pomagają słyszane z cudzych ust pochwały naszych wysiłków. Wspierani, uczymy się sami siebie zachęcać do dalszej twórczej pracy. Ważna jest też kwestia dotrzymywania umów, obietnic przez istotne dla nas osoby. To doświadczenie pozwoli nam uwierzyć we własne możliwości dotrzymywania umów z innymi, jak i ze samym sobą. Konstruktywne więzi z ludźmi dają szansę na dostrzeganie pozytywnych i istotnych stron w lekcjach wyniesionych z życia.
Dzięki tak ukształtowanemu wysokiemu poczuciu własnej wartości człowiek będzie realnie oceniać swoje zachowania i efekty pracy. Kiedy jest poddawany krytyce, nie musi stosować różnych kruczków podnoszących samoocenę, tylko akceptuje ocenę albo ją odrzuca. Przyjmuje tylko te informacje, które pozwalają mu doskonalić swoje postępowanie i ułatwiają osiągnięcie zakładanego celu.
Małgorzata Nowak
(1953) – psycholog pracujący w oświacie z dziećmi i młodzieżą, ich rodzicami i wychowawcami; zajmuje się diagnozą oraz terapią problemów w nauce i trudności wychowawczych, poradnictwem. Poznań.