Czytelnia Karmel wróć

Droga dziecięctwa duchowego. Cz. 1: Odkrycie małej drogi


18 lipca, 2023

Odkrycie drogi dziecięctwa duchowego przez Teresę jest swojego rodzaju rewolucją, jeżeli weźmiemy pod uwagę pojęcie świętości, jakie wówczas funkcjonowało.

Dopiero w czerwcu 1897 roku Teresa opisuje swoje odkrycie Matce Gonzadze. Jest to dla niej genialne odkrycie: „Wie Matka, zawsze pragnęłam być świętą. Proszę dobrze mnie zrozumieć, nie chciałam świętości kanonizowanej. Chodziło mi o świętość podstawową, to jej pragnienie zawsze było w moim sercu”. Pragnienie świętości Teresa odkryła jeszcze w domu rodzinnym, np. u swojej matki, która nierzadko pisała w listach: „Chcę być święta i chcę, aby moje córki były święte”. Wstępując do Karmelu Teresa pisze do swojego taty: „Chwałą dla mnie będzie stać się świętą”. W jednym ze swoich listów pisze: „Chcę być święta” i słowo „święta” podkreśla.

Teresa pisze: „Zawsze pragnęłam być święta, ale niestety, kiedy porównywałam się z wielkimi świętymi stwierdzałam wyraźnie, że między nimi a mną istnieje różnica tak wielka jak między wysokimi górami, których szczyty ukrywają się gdzieś w chmurach, a ziarnkiem piasku nieznanym i deptanym przez stopy przechodniów”. Teresa ma za sobą siedem lat życia zakonnego i, zamiast się zniechęcać, mówi: „Nie zrażałam się, ciągle widząc różnicę między wielkimi świętymi a mną, moim ubóstwem, moją słabością”.

Jako jedenastolatka, przystępując do I Komunii Świętej, podjęła trzy postanowienia: „nigdy się nie zniechęcę”, „codziennie odmówię jakąś modlitwę do NMP”, „będę upokarzać moją pychę”.

Sformułowanie „nie zniechęcam się – nigdy nie dam się zniechęcić” jest czysto terezjańskie. „Zamiast się zniechęcać, powiedziałam sobie – dobry Bóg nie daje pragnień, które nie byłyby do urzeczywistnienia”. Teresa odnalazła tę formułę u św. Jana od Krzyża. „Jeśli Bóg umieszcza jakieś pragnienia w moim sercu, to po to, aby mogły być urzeczywistnione. To ważne, gdyż jeśliby one były nie do zrealizowania, oznaczałoby to, że Bóg nas oszukuje; a więc pomimo mojej maleńkości mogę dążyć do świętości”.

Teresa stawia sobie pytanie – jak tego dokonać? Podsumowując wszystkie wysiłki swojego życia zakonnego, mówi: „Rosnąć to dla mnie coś niemożliwego. Ja, która jestem taka mała, jak mogę własnym wysiłkiem dążyć do świętości wielkich świętych? Rosnąć o własnych siłach to coś niemożliwego”. Jest to echo tego, co znajdujemy w Ewangelii na temat bogatego młodzieńca. Gdy apostołowie pytają Jezusa, kto może się zbawić, On im odpowiada: „Dla ludzi jest to niemożliwe”. Nikt więc nie może się zbawić własnymi siłami. Teresa mając 21 lat rozumie to i mówi: „Muszę znosić siebie taką, jaka jestem, ze wszystkimi moimi niedoskonałościami”.

Co znaczy, że Teresa jest niedoskonała? „Ja pragnę iść do nieba, pragnę znaleźć jakiś środek, aby iść do nieba małą drogą, bardzo krótką, bardzo prostą i całkowicie nową”. Teresa żyje pod koniec XIX wieku – wieku całego szeregu wynalazków: elektryczności, komunikacji, łączności. I wszystko to zauważa. Jednym z takich wynalazków, który Teresa odkryła w czasie swojej podróży do Rzymu, jest winda.

Do tej pory była przyzwyczajona do schodów. Kiedy odkrywa windę, stwierdza, że ta może ją znacznie szybciej zawieźć tam, dokąd chce dotrzeć, i mówi: „Chciałam również wynaleźć taką windę, aby zawiozła mnie aż do Jezusa Chrystusa, ponieważ jestem zbyt mała, aby wstępować po schodach doskonałości”.

Gdyby Teresa wyznała przed siostrami: „Jestem zbyt mała, aby podążać po schodach drogi na Górę Karmel”, mogłaby usłyszeć od swojej mistrzyni: „Wobec tego nie ma sensu tu pozostawać, ponieważ my jesteśmy tutaj, aby wstępować tą drogą, gdyż w Karmelu idzie się drogą doskonałości św. Teresy od Jezusa i wstępuje się na Górę Karmel według św. Jana od Krzyża”. Teresa wyznaje: „Ja jestem zbyt mała, ale w Świętej Księdze znalazłam jakby obraz windy, która mnie doprowadzi do doskonałości”. Jako nowicjuszka nie miała ona dostępu do Biblii, gdyż w tamtym czasie czytanie Pisma Świętego nowicjuszkom było zabronione. Miała na szczęście przy sobie Nowy Testament, nie posiadała natomiast Starego. Gdy Celina wstępowała do Karmelu, przyniosła ze sobą do klasztoru zeszyt ze skopiowanymi fragmentami Starego Testamentu. W zeszycie tym Teresa znajduje fragment z Księgi Przysłów: „Jeżeli ktoś jest maleńki, niech przyjdzie do mnie” i mówi: „Skoro jestem mała, przyszłam”.

Teresa znajduje jeszcze inny fragment ze Starego Testamentu, tym razem jest to urywek z Księgi Izajasza: „Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę. Wezmę was, przytulę do swego łona i będę kołysał na swoich kolanach” (Iz 66,12-13).

Teresa krzyczy z radości: „Nigdy żadne słowo bardziej melodyjne, bardziej radosne nie doszło do moich uszu. Winda, która ma doprowadzić mnie do nieba, to Twoje ramiona, o Jezu!”.

W Iz 66 Bóg przedstawia się jako ojciec i jednocześnie matka, która swoje dzieci trzyma na kolanach, a więc jest możliwą rzeczą znaleźć się w ramionach Boga. To podstawowe i fundamentalne odkrycie Teresy: „Aby to osiągnąć, nie potrzeba wzrastać, rosnąć, powiększać się, wręcz przeciwnie – muszę ciągle pozostawać małą”. Na początku drogi wiodącej do tego odkrycia Teresa sądziła, że bycie „małą” to jakiś minus, jak bowiem w takim przypadku można stać się świętą, i to wielką świętą?

Po przeczytaniu wspomnianych fragmentów ze Starego Testamentu odkrywa, że być „małą” to plus, korzyść, zysk. „Jeżeli Jezus Chrystus ma mnie wziąć w ramiona, to może wziąć w swoje ramiona tylko kogoś, kto jest mały. Jeżeli ja się rozrosnę, zbytnio zwiększę, nie będzie mnie mógł wziąć w swoje ramiona. Ważne jest więc, abym pozostała małą i stawała się coraz mniejszą”. To duchowe odkrycie Teresy jest swojego rodzaju rewolucją, jeżeli weźmiemy pod uwagę pojęcie świętości, jakie wówczas funkcjonowało. Dotychczasowe pojęcia wskazywały, że całe życie duchowe to nieustanne postępowanie do przodu, dzięki któremu stajemy się coraz więksi, potężniejsi duchowo. Nie wolno tu jednak mieszać doskonałości ludzkiej ze świętością ewangeliczną. Jan Chrzciciel mówi wyraźnie: „Trzeba, by On – Oblubieniec, Jezus Chrystus – wzrastał, a ja bym się umniejszał”.

Z punktu widzenia Ewangelii doskonałość nie polega więc na tym, aby coraz bardziej rosnąć, stawać się coraz większym, ale aby Jezus Chrystus w nas zajmował coraz więcej miejsca. Droga rozwoju nie polega na wysiłku własnych pięści, na własnych staraniach duchowych. Duchowa walka to przyjąć i zaakceptować własną obecność w ramionach Jezusa Chrystusa. Trzeba zaakceptować, że On mnie zbawia, pozwolić być przez Niego zbawionym. Być w ramionach Jezusa Chrystusa to być z Nim zjednoczonym mocą wszystkich środków duchowych, jakie istnieją. Maleńkość i niedoskonałość Teresy nie są przeszkodami dla stawania się świętą, wręcz przeciwnie – są niejako plusem, korzyścią, zyskiem, bo pozwalają, by Chrystus zbawiał. Jezus mówi: „Nie przyszedłem, aby zbawić sprawiedliwych, ale grzeszników”. Konkluzją odkrycia Teresy jest jej pieśń wdzięczności: „O Boże! Ty przewyższyłeś wszystkie moje oczekiwania. Chcę wyśpiewywać Twoje Zmiłowanie, Twoje Miłosierdzie”. Prawdziwy wysiłek duchowy to wysiłek zaakceptowania właśnie tego, co Jezus Chrystus chce czynić. Jest to trudne, ponieważ bardzo często mamy własne pomysły na temat swojej drogi do świętości. Tak naprawdę, w głębi serca, nie sprawia nam zbyt wielkiej przyjemności akceptacja własnych niedoskonałości, własnej małości. Nowa droga jest duchowym odkryciem dotyczącym Boga i człowieka. W odniesieniu do Boga jest odkryciem Boga jako Miłości Miłosiernej, Boga, który ma wiele atrybutów doskonałości (muzułmanie mają „różaniec” z 99 ziarenkami, przy każdym wypowiadają kolejny atrybut doskonałości Boga: Sprawiedliwy, Wszechmogący itd., wreszcie również: Miłosierny). Teresa odkrywa, że miłosierdzie to najbardziej istotny atrybut Boga i nie jest świadoma, że odkrywa to, co św. Tomasz z Akwinu pisze o przymiotach Boga w swojej Sumie Teologicznej: „Miłosierdzie Boga to Jego najbardziej istotny, główny atrybut. Przebaczyć jest większym dziełem niż stworzyć świat”. Znajdujemy to również w listach św. Jana Ewangelisty: „Bóg jest Miłością” (1 J 4,8).

Teresa od tego momentu swojego życia precyzuje: „Jest to Miłość miłosierna”. W Karmelu w Lisieux siostry widziały Boga przede wszystkim jako sprawiedliwość. Oczywiście odkrycie Teresy nie neguje tego, że Bóg jest sprawiedliwy. Oto, co sama Teresa pisze pod koniec swojego pierwszego rękopisu: „Po otrzymaniu tej łaski nie mogę nic innego robić, jak tylko wyśpiewywać razem z psalmistą, że Bóg jest dobry i że Jego miłosierdzie trwa na wieki”.

Od samego początku tematem jej manuskryptu nie jest nic innego, jak wyśpiewywanie miłosierdzia Pańskiego: „Gdyby wszystkie stworzenia otrzymały taką samą łaskę jak ja, nie byłoby strachu przed Bogiem, nie obawiano by się Go, nie lękano by się Go. Wręcz przeciwnie – byłby miłowany aż do szaleństwa. I z tego powodu, miłując Go, a nie lękając się Go, żadna dusza nie sprawiałyby Mu przykrości – z miłości, a nie ze strachu. Wiem, że nie wszystkie dusze muszą być do siebie podobne. Muszą być różne kategorie dusz, by na różne sposoby oddawać cześć Bogu i kochać Go. Bóg daruje wtedy każdemu swoją nieskończoną Miłość, swoje nieskończone miłosierdzie. Przez to miłosierdzie ja czczę, adoruję i kontempluję wszystkie doskonałości Boga”.

Z psychologicznego punktu widzenia ta myśl Teresy jest niezwykle ważna. Pewien teolog francuski mówił: „Jeśli wymieniamy atrybuty, przymioty Boga, np. wszechmoc – wywołujemy w słuchaczach wrażenie, że wszechmoc Boga jest tym, co niejako ludzi miażdży; trzeba by raczej powiedzieć – Miłość Boża jest wszechmogąca”. Jest rzeczą ciekawą, że miłość Boga, kiedy objawia się w Jezusie Chrystusie, objawia się paradoksalnie jako niemocna. Dlatego Teresa słusznie określa definicję Miłości: „Miłować to uniżać się, to stawać się mniejszym. Miłość Boga ujawniła się światu jako niemoc w żłóbku betlejemskim”.

Miłość Boga objawia się w aspekcie maleńkości, niemocy. Teresa od łaski Bożego Narodzenia 1886 roku nazywa siebie siostrą Teresą od Dzieciątka Jezus i wyraźnie nawiązuje do Dzieciątka Jezus ze żłóbka betlejemskiego. Miłość uniżyła się aż do krzyża – pełne imię Teresy brzmi „siostra Teresa od Dzieciątka Jezus i od Najświętszego Oblicza”. Teresa mówi, że istnieje jeszcze trzeci stopień uniżenia się Miłości – to Eucharystia, w której Miłość zniża się nie tylko do tego, aby stać się czy to małym dzieckiem, czy dorosłym człowiekiem ukrzyżowanym, ale staje się jakąś rzeczą, czymś – chlebem i winem. I oto wszechmoc Miłości Boga, która staje się bardzo mała, aby człowiek mały, słaby i grzeszny został podniesiony i wywyższony (por. Flp 2,5-11). Teresa kilka razy cytuje ten fragment o kenozie z Listu do Filipian. Nigdy nie czytała żadnych dzieł egzegetycznych, ale sama odkryła wszechmogącą Miłość, która się uniżyła, aby wywyższyć człowieka. „Syn Boży zstąpił tak nisko, aż do śmierci na krzyżu – i z tego powodu Bóg Go podniósł i wywyższył, i dał imię i władzę, które są ponad wszelkim imieniem i wszelką władzą nad wszelkim stworzeniem” (por. Flp 2,5-11). Znajdujemy to w tekstach Ojców Kościoła: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowieka uczynić Bogiem”.

Teresa dokonała swoistej rewolucji w swoim Karmelu. Trwała tam debata między siostrami, które opowiadały się przede wszystkim za sprawiedliwością Boga, i Teresą zwracającą w pierwszej kolejności uwagę na Jego miłosierdzie. Sprawiedliwość Boża powodowała u całego szeregu karmelitanek pewien rodzaj lęku i bojaźni. Można więc zrozumieć, dlaczego uważano Teresę za zbyt śmiałą, skoro chciała widzieć siebie w niebie, w ramionach samego Jezusa Chrystusa. Stwierdzano, że jest zbyt odważna i w ten sposób odróżnia się swoją mentalnością od innych sióstr.

W duchowości XIX wieku istniały dusze, które składały siebie w ofierze na ołtarzu sprawiedliwości Boga, prosząc, aby cały Jego gniew, który miał się wylewać na grzeszników, wylał się na nie; były to rzadkie dusze. W Karmelu w Lisieux istniała taka dusza, była nią M. Genowefa, która nie znalazła ochotniczek pragnących naśladować tego typu ofiarę, siostry wyczuwały bowiem, jakie to za sobą poniesie cierpienia. Teresa nie krytykuje tej ofiary, ponieważ uważa, że jest ona bardzo wspaniałomyślna i ogromna. Mówi: „Jeśli o mnie chodzi, absolutnie w żaden sposób nie czuję się powołana, aby dokonać takiej ofiary”. Przeciwnie, w czerwcu 1895 roku otrzymuje wewnętrzne natchnienie, aby ofiarować się Miłości miłosiernej. Jest to jej jeszcze jedna ukryta duchowa rewolucja.

tłum. Serafin Tyszko OCD

bp Guy Gaucher OCD

(1930-2014) - Karmelita Bosy z prowincji paryskiej, został biskupem de Meaux, a następnie biskupem pomocniczym Bayeux-Lisieux. Po zakończeniu posługi biskupiej zamieszkał w klasztorze karmelitańskim w Venasque (Notre-Dame de Vie). Był jednym z wielkich znawców i propagatorów życia i doktryny św. Teresy z Lisieux.