Czytelnia Karmel wróć

Przyczynek do mistyki miłosierdzia według św. Teresy z Lisieux


30 września, 2024

Przyczynek do mistyki miłosierdzia według św. Teresy z Lisieux

Miłość przyciąga miłość Teresy, która wyrywa się do nieskończoności i chciałaby wypełnić przepaść pomiędzy nią a Oblubieńcem. Jest to możliwe, ale pod warunkiem przyobleczenia siebie w miłość Jezusa.

Miłosierdzie jest na początku trzeciego tysiąclecia tematem topowym, nieschodzącym z pierwszych stron duchowych rozważań. Niezawodnie przyczyniło się do tego oficjalne potwierdzenie przez Kościół duchowości Bożego miłosierdzia zawartej w Dzienniczku siostry Faustyny, a następnie jej kanonizacja jak i odnowione nauczanie teologiczne Jana Pawła II o Bogu bogatym w miłosierdzie.

Jednak w nurcie nowego wydobywania miłosierdzia na światło dzienne miała swój cichy, ale i skuteczny udział już św. Teresa z Lisieux, najmłodszy Doktor Kościoła. Spójrzmy na miłosierdzie Boże z punktu widzenia karmelitanki bosej z Lisieux, żyjącej w intymnej relacji z Bogiem, a w zasadzie możemy powiedzieć – żyjącej mistyką codzienności.

Na początku Rękopisu A, pisanym z posłuszeństwa dla matki Agnieszki, Teresa ma zamiar nie tyle opisać fakty ze swojego życia, ile spojrzeć na nie w Bożym świetle, sprawiając tym przyjemność Najwyższemu, wyśpiewując w ten sposób „Boże miłosierdzia”. Taki sam cel jej przyświeca, gdy kontynuuje ten temat w Rękopisie C dla matki Marii od św. Gonzagi. Teresa nie chce pisać o niczym innym – chce po prostu wychwalanie „miłosierdzia Pańskie”.

To nie pomyłka ani przejęzyczenie, bo Teresa o tajemnicy Bożego miłosierdzia na początku obu Rękopisów pisze właśnie w liczbie mnogiej. Spróbujmy w skrócie określić rodzaje Bożego miłosierdzia przeżywane przez mistyczkę codzienności.

Miłosierdzie uprzedzające

Obejmując wzrokiem swoje krótkie życie, Teresa wyznaje na początku Rękopisu A, że tylko miłosierdziu Jezusa zawdzięcza to wszelkie dobro, które Bóg dla niej i w niej uczynił. Do tego stopnia ukazuje swoją wiarę, że w jej świetle rozeznaje, jak Jezus, przenikając jej słabości, specjalnie zabezpieczył ją w swym wielkim miłosierdziu, żeby nie narażać jej kruchej natury na pokusy zwodniczego świata, gdyż w przeciwnym razie pozwoliłaby mu się cała spalić.

Z tego powodu, wyjaśnia, nie ma żadnej jej zasługi w tym, że nie jest przywiązana do stworzeń, gdyż wszystko zawdzięcza uprzedzającemu działaniu w niej miłosierdzia Bożego. Święta szczerze przyznaje się, że bez tego wielkiego miłosierdzia dobrego Boga mogłaby upaść równie nisko, jak wcześniej św. Magdalena. Badając wszystkie ewentualności swojej nędzy duchowo-moralnej, utożsamia się w jakiś sposób z Magdaleną – jeśli nie w czynach, to przynajmniej w świadomości prawdopodobieństwa swojego upadku.

Dlatego może oznajmić nawet, że Jezus odpuścił jej więcej niż św. Magdalenie, gdyż przebaczył jej z góry, nie dopuszczając, aby upadła. Znając siebie i doskonale zdając sobie sprawę ze swej niemocy, ułomności i niebezpieczeństw, od jakich została uchroniona, Teresa wyznaje swoją wdzięczność i czuje się ukochanym dzieckiem, przedmiotem uprzedzającego miłosierdzia Ojca, który specjalnie posłał swojego umiłowanego Syna Jezusa, aby odkupić ją z grzechów. Tak ukazana uprzedzająca miłosierna Miłość domaga się właściwej odpowiedzi, dlatego chce pokochać Boga z całą swoją pasją aż do szaleństwa.

Miłosierdzie wyzwalające

W noc światłości Bożego Narodzenia 1886 r. Teresa doznała wyzwolenia z pieleszy dzieciństwa. W jednym momencie Bóg dokonał w niej przemiany, z którą mozoliła się przez dziesięć lat. Łaska Bożego miłosierdzia pochyliła się nad nią w dniu Wcielenia, kiedy to właśnie przyszedł na świat Zbawiciel, aby go wyzwolić i obdarzyć swoim własnym życiem. Święta została wyzwolona ze swojej hiperwrażliwości, płaczliwości z powodu błahych niepowodzeń albo i bez powodu, z koncentrowania uwagi jedynie na swojej osobie. Rozpoczął się bieg duchowego olbrzyma…

Po opisaniu tego wydarzenia karmelitanka wyjaśnia, że Pan Jezus był jeszcze bardziej miłosierny dla niej niż dla swoich uczniów, bo w ową noc sam wziął sieci w swoje ręce i wyciągnął napełnione rybami. Również Teresa stała się rybakiem dusz. Spotkanie to, mające charakter przyjęcia i otwartości na dar działającego miłosierdzia, prowadzi do posłuszeństwa w wierze Bogu, jest początek osobistego exodusu i opuszczenia starego człowieka.

Miłosierdzie przyciągające

Rozważając jeden z pierwszych wersetów Pieśni nad Pieśniami, Teresa prosi słowami oblubienicy: „Przyciągnij mnie, a pobiegniemy za zapachem Twoich wonności” (Pnp 1,4). Dla Teresy warunkiem przyciągnięcia jest jej wewnętrzne przyzwolenie na to, że wewnętrzny głos Boga, prowadzący do otchłani Miłości, której nie można zmierzyć, ją oczaruje, uwiedzie.

Miłość przyciąga miłość Teresy, która wyrywa się do nieskończoności i chciałaby wypełnić przepaść pomiędzy nią a Oblubieńcem. Jest to możliwe, ale pod warunkiem przyobleczenia siebie w miłość Jezusa. Święta podaje przykład żelaza przenikniętego ogniem i porównuje ten stan do duszy zjednoczonej z płomieniem Bożej miłości.

Jeśli Teresa została przyciągnięta darmową miłością miłosierną, to nie dla siebie samej, ale gorąco pragnie być pożyteczna dla Kościoła, przyciągając wszystkie dusze do Bożego miłosierdzia: „Tak samo jak potok wpadający gwałtownie do oceanu porywa za sobą wszystko, co spotkał na swojej drodze, tak samo, o mój Jezu, dusza, która pogrąża się w bezbrzeżnym oceanie Twojej miłości, przyciąga ze sobą wszystkie skarby, które posiada”. Skarbami Teresy są dusze grzeszników oraz dusze specjalnie powierzone jej modlitwie. Tajemniczo przyciąga je do miłości miłosiernej, jako że sama została przez nią przyciągnięta.

Miłosierdzie pochłaniające

W Akcie ofiarowania Miłości miłosiernej Teresa wydaje się na sposób charyzmatyczny Trójcy Przenajświętszej, w którym wyjaśnia swoją charyzmatyczną i sobistą konsekrację. Uderzające jest zwłaszcza wyrażenie Teresy victime d’holocauste, ofiara całopalna, mające na celu podkreślenie całkowitego rozpalenia się i ogarnięcia ogniem Miłości miłosiernej, a w końcu spalania się dla i przez Boga w Jezusie Chrystusie.

Święta uważa, że bycie ofiarą całopalną dla Miłości miłosiernej jest wielkim wybraniem ze strony Jezusa, a dla niej po prostu szczęściem: „O mój Jezu! Obym to ja była tą szczęśliwą ofiarą, spal Twoją ofiarę całopalną ogniem Twojej Bożej Miłości!”. Używając tutaj dwóch symboli ognia i wody, Święta potwierdza swą ofiarniczą miłość symbolem ognia: „abyś pochłaniał mnie nieustannie”, a drugim potwierdza nieustanną chęć otrzymywania tej wody Ducha: „przelewając w moją duszę strumienie czułości nieskończonej, które mieszczą się w Tobie”.

Dlatego można powiedzieć, że po złożeniu się na ofiarę Miłości miłosiernej karmelitanka z Lisieux jest jakby całkowicie pochłonięta przez ogień Ducha Świętego i aby ten płomień nieustannie podtrzymywać, chce każdym uderzeniem serca odnawiać tę ofiarę, zwłaszcza w momencie komunii św. Duchowe owoce ofiarowania się Teresy Miłości miłosiernej ujawniają się już po kilka dniach.
Odprawiając drogę krzyżową, zostaje nagle pochłonięta przez poryw tak silnej Miłości Bożej, że wydaje jej się – zanurzoną w ogniu. W ten sposób przenika w głębokości Trójcy Przenajświętszej, pozwalając się zapraszać do współpracy z Jej mocą miłosierdzia. Ten związek między krzyżem a miłosierdziem stał się dla Teresy małą drogą ku Trójcy Przenajświętszej.

Święta z Lisieux daje nam do zrozumienia całe bogactwo miłosierdzia jako wydarzenia zbawczego, a nie tylko jego wymiar doczesnej pomocy charytatywnej. Uważając siebie za najmniejszą z dusz, oznajmia wszystkim jej podobnym słabym, nic nieznaczącym duszom, a nawet tym, którzy utracili wszelką wiarę i nadzieję, że są szczególnym podmiotem Bożego upodobania i Jego miłosierdzia.

Teresa z całym przekonaniem świadczy, że również ci niedoskonali i słabi są w stanie dojść do ewangelicznej doskonałości – z łaski działającej w nich Miłości miłosiernej. Problemem zawsze pozostaje odkrycie Bożego miłosierdzia, zrozumienie go i pozwolenie na działanie w ludzkim wnętrzu.

Jan P. Malicki OCD

o. Jan Malicki OCD

ur. 1958, zakończył studia teologiczne w Terezjanum, nastepnie na UKSW w Warszawie, doktor teologii, wieloletni misjorzarz, w Afryce, doktor teologii, pełnił urząd prowincjała