Święta Teresa i kłamstwo
23 marca, 2017
Umiłowanie prawdy św. Teresy jest zrozumieniem, że tylko Bóg jest stały, wierny i prawdziwy. Wszystko inne jest przemijające i nietrwałe. Dzięki świadomości stałości Boga i przemijalności świata Teresa staje się szczególnie wyczulona na fałsz, oszustwo i kłamstwo.
1. Według relacji Teresy umiłowanie prawdy było cnotą szczególnie rozwijaną i praktykowaną w jej rodzinie. Święta daje nam to do zrozumienia, gdy mówi, że jej ojciec „nigdy nie kłamał” (Księga mojego życia5 [Ż] 7,12). Możemy stąd wnosić, że była to wartość mocno zakorzeniona w życiu rodzinnym. Teresa przyznaje, że w czasie swojego kryzysu w modlitwie oszukiwała ojca, twierdząc, że się modli, podczas gdy w rzeczywistości z powodu fałszywej pokory i poczucia, że jest niegodna, zaniedbywała modlitwę. Ale działo się tak raczej dlatego, że sama została zwiedziona i zabrakło jej wewnętrznego światła. Dlatego zwraca się do Pana, mówiąc: „Z pewnością mogę się mylić…, ale Ty, mój Panie, dobrze widzisz, że na tyle, na ile zdołam zrozumieć, nie kłamię” (Ż 6,9). Ten błąd sprawia, że Teresa bardzo obawia się niewiedzy, ponieważ wie, jak łatwo jest pod wpływem jej mroków popaść w kłamstwo. Sama boleśnie tego doświadczyła w przypadku spowiedników, którzy „nie chcieli jej zwodzić”, ale „wielką szkodę wyrządzili jej duszy” po prostu dlatego, że „nie znali nic więcej” (Ż 5,3). Stąd jej żywe zainteresowanie i nieustanne poszukiwanie światła u spowiedników, w kazaniach, w książkach i rozlicznych poradach zasięganych u tych i innych. Bardzo dba o to, by nie oszukiwać samej siebie ani nie oszukiwać innych, gdyż kłamstwo jest w jej opinii najgorszym zniewoleniem, źródłem zła i wielu niepokojów. Tak wyraźny i zdecydowany wstręt do kłamstwa i odraza do niewiedzy są nie tylko łaską Bożą, ale też owocem długoletniego doświadczenia. Z powodu niewiedzy Teresa dała się zwieść samej sobie, gdy „rok i więcej” nie praktykowała modlitwy, bowiem wydawało jej się to „większą pokorą”, a była to największa pokusa, jakiej doświadczyła w swoim życiu duchowym (Ż 7,11). Po wielokroć zwiódł ją lęk spowiedników lub obawy uczonych, skłonnych raczej widzieć demona „tam gdzie możemy mówić: «Bóg!», «Bóg!»” i tak spowodować drżenie samego demona” (Ż 25,22). Obserwowała, jak wiele wysiłku wkłada społeczeństwo jej czasów w to, by „zadowolić świat” i jak bardzo dba o „honor” i zachowanie pozorów. W czasie, który decyzją prowincjała spędziła z doñą Luisą de la Cerda w Toledo (w przededniu założenia klasztoru Świętego Józefa), zrobiło jej się bardzo żal tej wielmożnej pani, gdy widziała „jak wiele razy dla wypełnienia [wymogów] swojego stanu postępuje niezgodnie ze swoją skłonnością”, a w zgodzie z wymogami społecznymi, które narzuca jej pozycja osoby znaczącej. Dlatego też Święta podsumowuje: „Jest to jedno z tych kłamstw, które świat rozgłasza, nazywając panami tego pokroju osoby, które, jak mi się zdaje, nie są niczym innym, jak niewolnikami tysięcy spraw” (Ż 34,4).
Święta wie z doświadczenia, że nie ma kłamstw małych czy dużych. Wszystko bowiem, co się mówi czy robi wbrew temu, co się wie, myśli czy w co się wierzy, jest kłamstwem. Dlatego też prosi Pana, aby „Jego Majestat wspierał mnie dla uznawania za wytchnienie to, co jest wytchnieniem, a za cześć to, co jest czcią, i za rozkosz to, co jest rozkoszą, a nie wszystko na odwrót” (Ż 25,22). To przekonanie tłumaczy też jej wysiłek, by być przejrzystą i nie ukrywać żadnego ze swych wewnętrznych doświadczeń wobec teologów i spowiedników, którzy nią kierowali. Nie miało dla niej znaczenia, jeśli jej nie rozumieli. Dla niej liczyło się to, by nie kłamać na temat żadnego wydarzenia, łaski czy doświadczenia duchowego, jakiegokolwiek rodzaju i jakiejkolwiek wagi. Nawet w sprawie mało ważnej nie skłamałaby pod żadnym pozorem (Ż 30,13). Przyglądając się sobie, Święta wyznaje, że otrzymała od Boga naturalny wstręt do kłamstwa (Ż 40,4). Dlatego też może stwierdzić, że „za nic na świecie nie podałaby jednej rzeczy za inną” (Ż 28,4). Te świadectwa samej Świętej, przedstawiające ją jako przyjaciółkę prawdy i nieprzyjaciółkę kłamstwa, znajdują potwierdzenie u osób, które ją znały i miały z nią do czynienia. Najbardziej uprawnionym ze świadków jest o. Domingo Báñez, dominikanin, teolog, spowiednik Świętej Teresy i cenzor Księgi mojego życia. Oprócz tego, że ocenia to pierwsze wielkie pisane dzieło Świętej jako pełną otwartości relację „z tego wszystkiego, co dokonuje się w jej duszy, w tym celu, aby zostać pouczoną i poprowadzoną przez swoich spowiedników”, i nie znajduje w nim niczego, co byłoby „złą doktryną”, przeciwnie, „wiele [spraw mogących być] wielkim zbudowaniem i wskazówką dla osób, które zajmują się modlitwą”, kończy swoją opinię takimi słowami poparcia i aprobaty dla Matki Teresy: „Ta kobieta, według tego, co ukazuje jej relacja, nawet jeśli sama pomyliłaby się w [jakiejś kwestii], to jednak nie jest oszustką. Mówi bowiem w sposób tak otwarty o dobrych i złych [rzeczach] oraz z tak wielką chęcią trafnego oddania tego w słowach, że nie można powątpiewać w jej dobrą intencję” (Ż, s. 480-481).
2. Na „kłamstwie świata” opiera się to, co święta Teresa nazywa przeklętą czcią, „przeklętą troską o uznanie w oczach innych” (Ż 31,23). Pojęcie to ma wiele znaczeń, jak szacunek, poważanie, honor i prestiż. W rozumieniu społeczeństwa hiszpańskiego XVI wieku, aby mieć cześć, trzeba było dobrze się urodzić lub być czystej krwi, posiadać jakąś władzę, bogactwo niezbędne do jej utrzymania i zaspokojenia rozlicznych wymogów społecznych oraz cieszyć się właściwą społeczną reputacją, zwłaszcza w sferze seksualnej, co w szczególny sposób dotyczyło kobiet. Aby zachować cześć i społeczne uzna nie, osoby „wrażliwe na punkcie swojej czci” popadały w prawdziwą niewolę, co Święta stwierdziła w kontaktach z wysoko urodzonymi, jak wymieniona już doña Luisa de la Cerda, w której domu w Toledo Teresa mogła z bliska zobaczyć „kłamstwo” społeczne i „jak mało należy cenić wielmożność [urodzenia]”, aby ostatecznie całkowicie obrzydzić sobie „pragnienie bycia wielmożną panią” (Ż 34,4). a. Osobiste poznanie świata i jego kłamstw Siła, z jaką Teresa zwalcza kłamstwo świata, znajduje podstawy w doświadczeniu. Wiedziała doskonale, jak wielkim wysiłkiem finansowym udało się jej ojcu uzyskać słynne „uznanie szlachectwa”, aby uwolnić rodzinę od podejrzeń o żydowskie pochodzenie i jako szlachecką wprowadzić ją do zamkniętej społeczności Ávila. Dlatego może powiedzieć ze znajomością rzeczy: „Przekonałam się, że honory i bogactwa zawsze idą ze sobą w parze” (Droga doskonałości [D] 2,6)6. Święta Teresa sama również cierpiała z powodu wymogów stawianych czci i podejrzeń co do reputacji w sferze seksualnej. Kiedy wspomina przelotny młodzieńczy romans z kuzynem, bardzo martwi się, że naraziła honor rodziny, powodując „wielki uszczerbek na swojej czci i wzbudzając podejrzenia w swoim ojcu” (Ż 2,6). Doznała wielkiego niepokoju ze względu na to, co mogą powiedzieć lub pomyśleć ludzie. Właśnie obawa przed utratą czci była jedną z przyczyn umieszczenia jej w klasztorze Santa María de Gracía, gdzie trafiały dziewczynki w jej wieku, by zachować dobre imię rodziny. Dopuszczenie do udziału w fundacji w Toledo kupców jawnie nawróconych z judaizmu, a tym samym niewykazujących się czystością krwi, oznaczało dla Teresy oddalenie od jej przyjaciółki doñi Luisy de la Cerda i całej miejscowej szlachty. Aby stawić czoła temu problemowi z wolnością ducha, potrzebowała pomocy Boga, który dał jej do zrozumienia: Bardzo pobłądzisz, córko, jeśli będziesz się oglądała na prawa tego świata. Spójrz na Mnie, ubogiego i wzgardzonego przez świat. Czyżby wielcy tego świata byli wielcy wobec Mnie? Albo czy wy macie być poważane ze względu na urodzenie czy też cnoty? (Sprawozdania duchowe 5).
Proces ostatecznego nawrócenia, zapoczątkowany spotkaniem z Chrystusem w obrazie przyniesionym do klasztoru Wcielenia w Wielkim Poście 1554 roku, spowodował w niej również radykalną zmianę w ocenie nacisków społecznych i wzbudził szczere pragnienie nowego stylu życia, wolnego od zakłamania. Dlatego fundacja jej pierwszego klasztoru, Świętego Józefa w Ávila w 1562 roku, stanowiła dla niej prawdziwą walkę o przestrzeń wolności od nieznośnego gorsetu przymusów i konwenansów społecznych, które dusiły ją w klasztorze Wcielenia: „ja już nie wiedziałam, jak żyć, gdy przeniosłam się tutaj” (Ż 37,912). b. Nowy styl życia w wolności i prawdzie Walkę świętej Teresy z kłamstwem świata dobrze oddaje jej dzieło Droga doskonałości, w której jasno przedstawia nowy styl życia jako podstawę przezwyciężenia kłamstwa i życia w prawdzie: „punkty czci”, „przeklęta cześć” przedstawiane są przez Świętą jako najgorsza udręka towarzysząca każdej korzyści duchowej i życiu we wspólnocie. Takie sformułowania jak: „Nie dopuszczajmy do tego, by nasza wola była czyjąś niewolnicą, tylko Tego, który ją kupił swoją własną krwią” lub „nie czas, siostry, na dziecinne zabawy, bo takimi tylko są światowe przyjaźnie” dobitnie ukazują jeden z głównych celów, do jakich dąży Święta: „Nie dziwcie się, siostry, że tak usilnie, w całej tej książce, pobudzam was do nabywania tej świętej wolności” (D 4,8; 29,4; 19,4). Chodzi o nowy styl życia w prawdzie i wolności dzieci Boga, jedynego Pana i jedynego źródła czci i szlachectwa. W jej klasztorach zostaje wyrwana z korzeniami wszelka obsesja na punkcie czci wynikającej z urodzenia lub czystości krwi, gdyż „pożytek duszy z tym, co świat nazywa honorem, nigdy się nie da pogodzić” (D 36,3); panuje absolutna równość wszystkich zakonnic: „nie daj, Panie, by kiedyś w tym domu dała się słyszeć wzmianka o wyższym albo niższym pochodzeniu tej czy owej. Klasztor wtedy byłby piekłem, a nie domem Bożym, gdyby która pochodząca z wyższego rodu przypominała wszystkim o swoim pochodzeniu. Wszystkie tu powinny być równe” (D 27,6). Jeśli do tych wskazówek dodamy pracę fizyczną i ścisłą wspólnotę dóbr obowiązującą wszystkie siostry, zobaczymy wyraźnie, że wspólne życie duchowe opiera się na ćwiczeniu w cnocie i poznawaniu prawdziwego Pana, który nie jest „takim jak ci, których tu [na ziemi] uznajemy za wielmożnych panów, a którzy całe swoje władztwo opierają na pozornych przejawach władzy” (Ż 37,5). 3. Demon – kwintesencja kłamstwa W kulturowym i społecznym kontekście XVI wieku wiara w demona była zjawiskiem normalnym. Był on obecny w żywotach świętych i ludowych podaniach, odgrywał ważną rolę w środowiskach karmiących się zabobonami i historiami mającymi wzbudzać strach.
Natomiast pojęcie demona u Świętej Teresy ma swoje podstawy w Biblii. Stamtąd bierze imiona Lucyfera i Szatana i, mówiąc o nim czasem, nazywa go „przeciwnikiem” i „naszym nieprzyjacielem” (np. D 19,13). Rozpoznaje go jako „złego ducha” (Ż 23,11). Ale przede wszystkim i zgodnie z jej doświadczeniem demon jest z definicji kłamcą i oszustem. Co więcej, demon „jest cały kłamstwem” (Ż 15,10); „jest przyjacielem kłamstw i samym kłamstwem”. Główną cechą demona jest oszukiwanie pod pozorem dobra. Jest bardzo wyrafinowany i posiada ogromną zdolność przebierania się za „anioła światła”, aby oszukiwać w życiu duchowym. Ale pomimo swojej zręczności ma bardzo nikłą władzę nad osobami zdeterminowanymi i wobec prawdziwej pokory, która oznacza życie w prawdzie. Dlatego też Święta Teresa przykłada wielką wagę do prawdziwej pokory, gdyż sama była ofiarą fałszywej, kiedy zarzuciła modlitwę, bo czuła się niegodna i myślała, że to będzie z jej strony większa pokora (Ż 7,1). Teresa wyciągnęła z tego doświadczenia naukę i dlatego z naciskiem przestrzega nas przed tą straszną pokusą demona: Mogę powiedzieć [jedynie] o tym, czego [sama] doświadczyłam; to znaczy, że [bez względu na to], jak złe [rzeczy] uczyniłby ten, kto zaczął [praktykować modlitwę], niechaj jej nie porzuca, gdyż to [ona] jest środkiem, dzięki któremu będzie mógł zawrócić, aby zaradzić [złu], a bez niej będzie to o wiele trudniejsze. I niechaj nie namówi go demon – w taki sam sposób jak mnie – do porzucenia jej z pokory (Ż 8,5).
tłum. Anna Sieprawska
Rómulo Cuartas Londoño OCD
karmelita bosy z Kolumbii, dr teologii, wykładowca w CITeS, Avila, Hiszpania