Szukając istoty modlitwy
12 stycznia, 2017
Nie wszystkie osoby potrafią rozważać. Dlatego myślenie nie może należeć do istoty modlitwy, bo gdyby tak było, wiele osób nie mogłoby się modlić, nie mogłoby wejść w osobistą relację z Bogiem. Lecz wszyscy mogą kochać.
Teresa od Jezusa jest nauczycielem modlitwy w Kościele katolickim. Pełni tę rolę już ponad cztery wieki. I kontynuuje ją w naszych dniach, ogłoszona Doktorem Kościoła przez papieża Pawła VI, który wskazał, iż to właśnie modlitwa jest centrum i osią jej nauczania. Dlatego mamy prawo prosić ją o słowo – my, naśladowcy Chrystusa, a także wszyscy, którzy szukają osobistej relacji z Bogiem.
No está la cosa en pensar mucho, sino en amar mucho. | Rzecz nie polega na tym, by dużo myśleć, lecz by bardzo miłować[1]. |
Powyższe słowa św. Teresy trzeba najpierw usytuować w kontekście definicji lub opisu modlitwy, który nam daje założycielka Karmelu: „modlitwa myślna nie jest niczym innym, moim zdaniem, jak relacją przyjaźni, częstym przebywaniem sam na sam z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje” (Ż 8,5)[2]. Łatwo zrozumieć siłę i znaczenie owego „bardzo miłować”, na które stawia Teresa, wobec „dużo myśleć”, za którym opowiadają się niektórzy wątpliwi nauczyciele modlitwy. Można powiedzieć, że istotą przyjaźni jest otwarcie się na drugiego, współ-życie (con-vivir) z inną osobą, podczas gdy myślenie jest pozostawaniem jednostki z jej własnymi myślami, a więc zaprzeczeniem modlitwy postrzeganej tak, jak ją rozumie Teresa.
Aby lepiej to zrozumieć, przejdźmy do dwóch tekstów o wyjątkowym znaczeniu. W Drodze doskonałości, prawdziwym katechizmie modlitwy, Teresa orzeka z jasnością to co konstytuuje istotę tejże modlitwy. Pisze w rozdziale 26,3:
Nie proszę was, byście myślały o Nim [Chrystusie], ani byście wymyślały wiele sądów, ani byście prowadziły wielkie i finezyjne rozważania.
Wszystko jasne: „modlić się” nie znaczy „myśleć”, gdyż myśląc pozostaję z moimi myślami, z moimi uczuciami i rozważaniami. To znaczy: nie wychodzę poza siebie. Teresa podsumowuje z energią: „Nie proszę was o nic, jak tylko o to, byście na Niego patrzyły”. W tym krótkim sformułowaniu Teresa skondensowała swoje rozumienie istoty modlitwy: to dwie osoby, które na siebie patrzą i które się miłują. Nieważne, co mówią, gdzie mówią, jak mówią. Istotna jest ich postawa: wzajemnie patrzą na siebie, poświęcają sobie uwagę. Lepiej tę wzajemność ukazała w Życiu: „Patrz na Tego, kto na ciebie patrzy” (Ż 13,22). Czasownik „patrzy”, użyty w czasie teraźniejszym, ma za podmiot Boga – święta wskazuje, iż Bóg zawsze patrzy na nas pierwszy: patrzeć znaczy miłować. Polecenie „patrz” (tryb rozkazujący) ma za podmiot modlącego się: zauważ, dostrzeż, odkryj to, że ktoś patrzy na ciebie, że jesteś miłowany.
Inny tekst znajdujemy w Fundacjach 5. Teresa odnosi się w nim do własnych doświadczeń: do poznanej niegdyś grupy osób duchowych, nauczycieli modlitwy, „którym wydaje się, że cała rzecz polega na myśleniu”. Odpowiada na to otwarcie, że „jest łaską Pana, jeśli ktoś zawsze może rozważać o Jego dziełach”, i że „jest dobrze starać się o to”. Lecz „nie wszystkie wyobraźnie są zdolne ze swej natury do tego [by myśleć, rozważać]”. Dlatego myślenie nie może należeć do istoty modlitwy, bo gdyby tak było, wiele osób nie mogłoby się modlić, nie mogłoby wejść w osobistą relację z Bogiem. „Lecz wszystkie [dusze] potrafią kochać”. Teresa podsumowuje: „dlatego korzyścią dla duszy nie jest dużo myśleć, lecz bardzo miłować” (F 5,2).
Miłość natomiast rozważana jest w perspektywie zjednoczenia się z Bogiem poprzez czynienie Jego woli. Modlitwa, rozumiana jako przyjaźń, wypełnia życie jako konkretna, indywidualna droga człowieka, na której On chce komunikować się z każdym z nas. I zawsze, na każdej drodze, jaką Pan prowadzi człowieka, „miłość nabywa się” w bezwarunkowej służbie bliźniemu i w posłuszeństwie, także bezwarunkowym.
W modlitwie, służbie charytatywnej i posłuszeństwie Bóg nie patrzy na nic innego, jak tylko na miłość osoby. Teresa tak oto kończy Twierdzę wewnętrzną:
Pan nie patrzy na wielkość dzieł, tylko na miłość, z jaką się je czyni (T 7,4,18).
Tylko miłość jest tym, co nadaje wartość wszystkim rzeczom, rzeczą więc najbardziej konieczną jest, by była tak wielka, by nikomu nie przeszkadzała miłować (W 5).
tłum. Antoni Rachmajda OCD
[1] Słowa te znajdujemy w czwartym mieszkaniu Twierdzy wewnętrznej, pierwszym [mieszkaniu] mistycznym, na pomoście i granicy pomiędzy zakończonym właśnie etapem, kiedy to dominowało doświadczenie wysiłku, zaś główną rolę grał człowiek, który się modli, a etapem, na którym Bóg przejmuje wiodącą rolę w tej relacji przyjaźni, jaką jest modlitwa. Tłumaczenie fragmentów dzieł św. Teresy do Jezusa na podstawie hiszpańskiego wydania dzieł: Santa Teresa, Obras completas, 8 edición, preparada por Tomás Álvarez, Ed. Monte Carmelo, Burgos 1997. Skróty stosowane na oznaczenie tytułów dzieł świętej: D – Droga doskonałości; F – Fundacje; T – Twierdza wewnętrzna; W – Wołania; Ż – Życie.
[2] Definicja modlitwy św. Teresy od Jezusa w tłumaczeniu Wojciecha Ciaka OCD, por. „Zeszyty Karmelitańskie” 2 (19) 2002, s. 94-96.
Maximiliano Herráiz OCD
karmelita bosy, wykładowca na Uniwersytecie Mistyki w Avila, znawca św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża, ceniony autor licznych książek i publikacji.