Zazdrosny Bóg
20 maja, 2017
Karmelitanki bose – Wrocław
Zazdrość może charakteryzować Boga, bo zazdrość jest właściwa w relacji wyłączności. Wyłączność w miłości nie dopuszcza „trzeciego”, bo serce umiłowanej jest jedno i może należeć tylko do Umiłowanego. Zazdrość kojarzy się z uczuciem negatywnym, ale tylko pośród istot niedoskonałych. Boska zazdrość ma w sobie doskonałość i domaga się jej od tego, kogo kocha. Bóg w Biblii jest zazdrosny o swój lud (oblubienicę), tzn. chce jego doskonałości, czyli pełnej sprawiedliwości, którą jest całkowitość w miłości do jedynego godnego miłości, tj. Boga. Bóg ma prawo być zazdrosny, bo jest jedynym Panem stworzenia.
Zazdrość Boga jako antropomorfizm „umniejsza” Boga, sprowadza go do poziomu kogoś, komu coś lub ktoś zagraża. Bóg sam jednak tego chciał, podejmując ryzyko kochania stworzenia, które obdarzył wolnością. Wiedział, że człowiek może się od Niego odwrócić, ale wie też, że bez wolności nie ma miłości. Każdy kto decyduje się kochać, ryzykuje.
Zazdrość Boga zawiera w sobie wielką delikatność i nieśmiałość, a z drugiej strony – ogromny żar. Sprawia wrażenie, jakby była dla Niego czymś obcym, co musi okazać. Bóg postępuje tak, bo często nie pojmujemy wagi Jego miłości i lekceważymy ją, a Ona jest nieskończenie poważna i prawdziwa.
Zazdrość Boga jest inna niż ta doświadczana od ludzi. Ludzka zazdrość niszczy obie strony. Boska zazdrość prowadzi do tego, czego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało” – do pełni szczęścia wiecznego, dlatego jest ona czymś dobrym.
Zdrada Boga w moim życiu przejawia się za każdym razem, gdy zwracam czynną uwagę na stworzenie i szukam w nim wartości jakby niezależnie od Boga, choć w imię szukania Boga. Podobnie jak św. Teresa od Jezusa, wiele czasu straciłam na zajmowanie się tym, co skończone, na szukanie Boga w niewłaściwy sposób. Gdy On dawał się na nowo odnaleźć, wracał wewnętrzny pokój i doznawałam głębokiej ulgi. Myślę, że Bóg jest w moim życiu zazdrosny o tę właśnie uwagę, bo ona jest przed wszystkim innym. Nieustannie nawołuje mnie do skupienia się na Nim. „Nic prócz Chrystusa” – zdaje się mówić. I nie przestaje być zazdrosny, wciąż „ściga” swoją miłością, jest niestrudzony i nieustępliwy. Niedościgniony w stosowaniu odpowiednich sposobów nawracania zagubionej duszy. Jego zazdrość zmienia swe oblicza: od łagodnych, wręcz uroczych małych znaków, do wręcz okrutnych działań, gdy zostawia duszę z dala od Siebie i każe jej z ogromnym bólem doświadczyć tej prawdy: „i poznacie co to znaczy, gdy Ja się oddalę…” (Lb 14,34). Staje się jakby nieprzejednany i wtedy dusza doświadcza wprost czyśćcowej udręki. Bóg postępuje z nami w sposób często niezrozumiały dla nas, gdyż Jego myśli oraz logika są ponad naszymi myślami i On się przed nami ze swych działań nie tłumaczy, bo i tak nie jesteśmy w stanie ich pojąć. Stawia nas nieraz w sytuacji podobnej do tej, w jakiej znalazł się Abraham, wezwany do złożenia ofiary z syna obietnicy.
s. T.
***
Bóg jest naprawdę zazdrosny, ale to słuszna zazdrość. Słuszna, bo tylko On ma prawo do wyłączności w moim sercu. On jest zazdrosny o moją wierność. Człowiek z natury zawsze szuka kogoś, kto go zrozumie, sprawi, że nie będzie czuł się samotny. Ale każde spotkanie człowieka z człowiekiem zostaje tylko na powierzchni, nikt nie ma dostępu do wnętrza drugiego człowieka, tylko sam Bóg. Nikt nie może dosięgnąć tego, co w człowieku najgłębsze, i każde spotkanie z drugim człowiekiem, nawet to najpiękniejsze, jest tylko znieczuleniem rany samotności, którą może uleczyć i wypełnić tylko Bóg. Bóg pragnie uczynić mnie szczęśliwą, dlatego posyła mi sygnały swej boskiej zazdrości. A te sygnały sprawiają, że czuję się coraz bardziej kochana i szczęśliwa, bo sam Bóg o mnie zabiega!
Bóg pragnie mnie mieć wyłącznie dla siebie, ale pozostawia mi w tym wolność. On liczy na moją mądrość. Wszystko, co mi dał i co mnie otacza, jest mi ofiarowane z miłosierdzia i miłości. A miłość Boga uczy mnie wybierać pośród tych wszystkich stworzeń i darów Jego miłość. Czasem na mojej drodze Bóg stawia takie możliwości i perspektywy po to, bym wybierała. W takich sytuacjach staję w prawdzie, co jest dla mnie najważniejsze. To są takie skryte, subtelne dotknięcia serca, które podsycają miłość i głód Boga.
Zazdrość Boga jest diametralnie inna niż zazdrość ludzka. Jeśli człowiek jest zazdrosny, to najczęściej powodem jego zazdrości jest podejrzliwość i nieufność w stosunku do danej osoby. Intencja boskiej zazdrości jest inna: wyższa, szczytniejsza, pragnie człowieka pociągnąć ku pełni miłości. Zazdrość ludzka zakłada liczne deklaracje, zapewnienia, przyrzeczenia, stawianie warunków. Bóg tego nie robi. Zazdrość ludzka prawie zawsze jest bezwzględna, każe dokonywać niejednokrotnie wyborów niezgodnych z sumieniem, bo podyktowana jest lękiem. Odczuwając zazdrosną miłość Boga, czuję się wolna. Nie było w moim życiu takich sytuacji, w których Bóg stawiał mi warunki lub zmuszał mnie do podjęcia decyzji. Wręcz przeciwnie, Jego cierpliwa miłość i łagodność same mnie motywowały do zdeklarowania się i wyboru Jego Miłości. To ze strony człowieka raczej doświadczyłam stawiania warunków i szantażu. Tak postępuje człowiek, Bogu obce są tego rodzaju zachowania – On zawsze czeka, kocha.
Uczucie zazdrości jest w każdym z nas i nie ma człowieka, który by nigdy nie zazdrościł i nie był zazdrosny. Zazdrość, jeśli sobie ją uświadomimy i w prawdzie przyznamy się do niej, słabnie w swej mocy. Gdy uczucie zazdrości jest nieuświadomione, kryje w sobie wiele niebezpieczeństw i jest bardzo niszczące. Zazdrość uświadomioną można wychować, a odkryta nie jest już tak destrukcyjna. Jeśli komuś zazdrościmy, np. dobrych relacji, to wychowana zazdrość może stać się motywacją do głębszej refleksji i pracy nad poprawą własnych relacji. Jeśli zazdrościmy komuś, że ten to się potrafi modlić, to zazdrość może być dobra, bo i ja zacznę więcej czasu poświęcać na modlitwę. W takich przypadkach zazdrość będzie dobrze ukierunkowana. Natomiast jeśli zazdrościmy i nic z tym nie robimy, to zazdrość nas niszczy.
Najlepszym lekarstwem na zazdrość jest WDZIĘCZNOŚĆ. Człowiek wdzięczny nie jest zazdrosny, potrafi cieszyć się dobrem bliźnich i swoim własnym, wszystko uznając za łaskę, czego przykładem są święci. Przez zazdrość można bezpowrotnie utracić wszystko, więc warto ją wychowywać i ukierunkowywać.
s. A. M.
***
Bóg jest zazdrosny o człowieka, jest zazdrosny o mnie. Jest to serdeczna troska o człowieka, o jego prawdziwe dobro. Bóg jawi się jako Bóg żywy, osobowy, który przez swą zazdrosną miłość potwierdza istniejącą między Nim a człowiekiem więź. Mając świadomość, że Bóg jest o mnie zazdrosny – czuję się bezpieczna. W ewangelii Jezus mówi w perspektywie zbawienia bogaczy: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga, bo u Boga wszytko jest możliwe” (Mk 10,23-27). Te słowa niosą w sobie pociechę, że Bóg ma „swoje sposoby” na oderwanie nas od naszych bożków, fałszywych miłości. Tę Jego zazdrość dostrzegam w swym życiu i życiu innych ludzi, a opis odnajduję w życiu świętych.
Zazdrość Boga w stosunku do człowieka, Jego miłość do człowieka, nie jest porównywalna z zazdrością panującą w stosunkach międzyludzkich. Nikt nie może być bowiem dla kogoś jedynym źródłem jego ubogacenia. A ponieważ Bóg jest dla człowieka źródłem wszelkiego dobra, „daję mu prawo” do zazdrości o mnie. Jego zazdrosna miłość chroni mnie przed moją słabością i potwierdza tę cudowną nowinę z listu św. Piotra: „Jemu zależy na was” (1 P 5,7).
s. M. K.
Karmelitanki bose – Poznań
***
O zazdrości Boga można mówić w związku z Jego miłością do swego ludu (por. Wj 34,14-16a; Pwt 4,23-24). Bóg chce, aby Jego lud był szczęśliwy, aby nie służył innym bogom. Wybór bałwochwalstwa jest dla człowieka śmiertelnym zagrożeniem. Boża zazdrość jest reakcją na ludzką odmowę wobec Jego bezgranicznej Miłości, reakcją na wybór przez lud drogi prowadzącej na skraj przepaści. Jego zazdrość oznacza wyłączność, bo tylko ta jest dla nas bezpieczna. Tak jak Bóg walczył o swój lud, tak walczy o każdego człowieka, bo troszczy się o szczęście wszystkich ludzi.
Mówiąc o zazdrości Boga, przede wszystkim nie należy myśleć o emocjach. Deus absconditus, Bóg ukryty, którego ukrycie nie jest chowaniem się, lecz przestrzenią naszej wolności. To jest subtelność Boga, który się wycofuje i w ten sposób obdarza nas wolnością. To jest poziom zazdrości Boga.
Bóg dotyka coraz głębszych pokładów bałwochwalstwa w nas, mamy bowiem skłonność do przemieniania w bóstwa tego, co nas fascynuje i przyciąga. Bóg jest cierpliwy i wierny, a moc Jego miłości nie pozwala odwieść nassię od celu. Trudno powiedzieć, czy to Bóg kreuje znaki, czy też pozwala natknąć się nam na bariery i ostrzeżenia, jakie sami sobie wybieramy. Nasza wolność zostaje zachowana, ale kto ma oczy prawdziwie otwarte, ten dostrzega obecność Bożej żarliwości.
Także sposób modlitwy może być przeszkodą w kontakcie z Bogiem. Można przywiązać się do metody i nie dać Bogu dostępu do siebie. Można cieszyć się Jego darami, a nie Nim samym. Samemu nie sposób wyzwolić się od tego, wtedy zazdrosna miłość Boga wybawia nas od siebie samych.
***
Pojęcie zazdrosnego Boga pojawia się w wielu miejscach Biblii, wyraża Jego zaangażowanie w „dzieło rąk swoich”, w los człowieka, by osiągnął on cel – powołanie, jakim go Bóg obdarzył: przybranie za swoje dzieci, osiągnięcie pełni, szczęście, życie wieczne, czyli zbawienie.
Nie można zazdrości Boga oceniać jako „pozytywnej” czy „negatywnej” bez zaznaczenia, że chodzi o odczucie człowieka, bo zazdrość Boga ma zawsze na celu dobro, nawet wtedy, gdy wydaje się bolesna, ogałacająca, nieraz wprost druzgocąca. Jest działaniem miłosierdzia – Jego zazdrosnej miłości. Jednak dostrzega się to z perspektywy, w miarę doświadczeń zewnętrznych i wewnętrznych, oczyszczania z różnego rodzaju egoizmu, poznawania prawdy o sobie, otwarcia się na Boga i Jego działanie. To problem całego życia.
Nie można mówić o podobieństwie zazdrości Boga do zazdrości człowieka. Zazdrość Boga cała jest bezinteresownością, darem; ona buduje. Zazdrość ludzka zaś jest egoistyczna i niszczy drugiego człowieka. Poza tym, zazdrość Boga jest miłością wierną, prawdziwą, cierpliwą, wyrozumiałą, delikatną. Nie narzuca się, lecz pozostawia całkowitą wolność. Nawet, gdy człowiek wskutek słabości nieświadomie powie „nie”, Bóg nie opuszcza człowieka, lecz w miejscu upadku otwiera nowe perspektywy dla realizacji swoich pełnych miłości planów.
Bóg ma różne sposoby na to, aby dać odczuć swą zazdrosną miłość – czasem zaskakujące. Najczęściej jednak przez głos sumienia, nagłe głębsze zrozumienie słowa Pisma Świętego czy nawet przez osoby „przypadkowo” spotkane, które oświetlają nurtujący od dawna problem, czy też przez okoliczności życia, które domagają się przyjęcia zdecydowanej, konkretnej postawy.
***
Nie można porównywać zazdrości Boga do zazdrości ludzkiej. Mówienie o Bogu zazdrosnym jest jedynie próbą nazwania Go według ludzkiej miary, jeszcze jednym imieniem Tego, który jest samym Dobrem.
Bóg zawsze się dopomina o wyłączne prawo do naszego serca, nie tylko wtedy, gdy przez głos sumienia odsłania nam konkretne niewierności, ale także przez oczyszczanie nas ze wszystkiego, co nie jest Nim; gdy wprowadzając nas w kolejne „noce”, odsłania nam kolejne „mielizny” miłości.
Bóg chce być kochany takim, jakim jest, w całej prawdzie. Jeśli modlitwa jest spotkaniem z Nim, słuchaniem, to jest także z naszej strony pewnym tworzeniem sobie obrazu Boga, obrazu zawsze niepełnego, a więc nie do końca prawdziwego. Bóg wtedy wkracza, odbierając nam poczucie zadomowienia w naszej modlitwie, złudzenie, że już Go pochwyciliśmy i nazwaliśmy po imieniu. Jest to bolesne doświadczenie, ale z perspektywy czasu dostrzegamy w nim dobro.
Polecamy dokumentalny film o życiu pewnej szwedzkiej karmelitanki bosej.
Siostry Karmelitanki Bose
Mniszki Bose Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Zakon o jednej z najsurowszych reguł w Kościele. Ścisła klauzura, radosna ofiara i nieustanna modlitwa są wpisane w codzienne życie bosych mniszek.