Czytelnia Karmel wróć

Zdrowe męstwo bycia. „Zdeterminowana determinacja” u św. Teresy od Jezusa


24 czerwca, 2024

„Zdeterminowana determinacja” pozostaje tak samo głęboko zakorzeniona w życiu i duchowości Teresy, jak sama modlitwa.
Jest ona z nią ściśle zjednoczona.

Każdy czytelni wielkiej mistycznej nauczycielki, św. Teresy od Je­zusa, wie, jak bardzo nalega ona na tę fundamentalną postawę w zachowaniu człowieka, aby ten mógł doprowadzić do szczęśliwego końca swój zamiar naśladowania Jezusa Chrystusa. Ośmielam się twierdzić, iż ta po­stawa pozostaje tak samo głęboko zakorzeniona w życiu i duchowości Te­resy, jak sama modlitwa. Jest ona z nią ściśle zjednoczona, i to w takiej mierze, że nie będzie można prowadzić życia i praktyki modlitwy, jeśli nie przyjmie się tej postawy „zdeterminowanej determinacji”.

Osobiste doświadczenie św. Teresy

W trzecim i czwartym rozdziale Księgi życia można napotkać pewien interesujący tekst, który pomaga nie tylko w zrozumieniu doświadczenia „zdeterminowanej determinacji” w życiu Teresy, ale również w zrozumieniu tego, co się w niej kryje, jej podstaw oraz jej następstw. Teresa odnosi się tam do swojego powołania zakonnego, czemu początkowo zdecydowanie się opierała. Jednak Bóg „odnosił większe sukcesy w przygotowywaniu mnie do stanu, który był dla mnie bardziej odpowiedni” – mówi. Sformułowanie Te­resy jest niezwykle dobitne: „[Bóg] przymusił mnie, abym ja zmusiła sie­bie!”. I dlatego „chociaż moja wola nie skłoniła się [jeszcze] ostatecznie do zostania zakonnicą, (…) powoli zdecydowałam się przymusić siebie do wy­brania [stanu zakonnego]”. Rozdział trzeci Teresa kończy, ukazując nam, że „z natury” była osobą mężną i zdecydowaną, rzetelną w trwaniu w podjętej decyzji – w tym konkretnym przypadku, zostania zakonnicą. Pisze: „Zdecy­dowałam się powiedzieć o tym mojemu ojcu, co było prawie jak przywdzia­nie habitu, gdyż byłam tak honorowa, że – wydaje mi się – nie wycofałabym się w żaden sposób, gdy raz coś powiedziałam”.
O tej potężnej i niewzruszonej sile woli mówi święta nieco dalej, na po­czątku rozdziału czwartego: „byłam tak zdeterminowana”, to znaczy tak bardzo zdecydowana trwać w swojej decyzji o poświęceniu się Bogu, „że poszłabym gdziekolwiek, gdzie sądziłabym, że bardziej służę Bogu lub gdzie chciałby mój ojciec”. To zdanie jest może nieco zawiłe co do składni, ale nie co do sensu: jestem bardziej zdecydowana na pójście do każdego klasztoru, jeśli widzę, że tam będę „bardziej służyła Bogu”, niż na zabieganie o zado­wolenie mojego ojca. Wyznaje, że „nie było w tym miłości Boga”, to znaczy uczucia, „rozsmakowania” w Bogu, że podjęcie tej decyzji „działało na nią z wielką siłą”, a Bóg wspierał ją w tym: „dał mi hart ducha przeciwko mnie samej”.
Oby czytelnik nie pominął skutku, który ta determinacja pozostawiła w jej duchu, a także lekcji, udzielonej czytającym: „Zaraz Pan dał mi zrozu­mieć, jak obdarza względami tych, którzy przymuszają siebie, aby mu słu­żyć”, „Natychmiast dał mi tak wielkie zadowolenie z obrania tego stanu, które do dziś nigdy mnie nie opuściło”. I konty­nuuje, odwo­łując się do swojego doświadczenia: „Już doświad­czy­łam tego w wielu [sprawach], że gdy wspomogę się na po­czątku do zdetermi­nowania siebie do uczynienia czegoś”, Bóg pomnaża swoją łaskę „takimi sposobami, które wyłącznie ten rozumie, kto tym się cieszy”. I tak od osobistego doświadcze­nia prze­chodzi Teresa do nauczania skierowanego do wszystkich, udzielając takiej rady: „Gdy wiele razy przychodzi nagle jakieś dobre natchnienie, nie­chaj ze strachu nie zanie­chają wprowadzenia go w czyn”. Jest pewna, że takie postę­powanie przynie­sie bardzo dobry wynik.
„Z wielką determinacją” – jak wyznaje – złożyła swoją profesję za­konną, choć bardzo szybko doświadczyła swojego ubóstwa, decydując się na „podążanie tą drogą [modlitwy] ze wszystkich swoich sił”. Sygnalizuje, że postanowienia te przyniosły jej niewiele pożytku, chociaż poczuła w sobie siłę do tego, „aby mogła znieść te straszliwe dolegliwości, które miała”. Tym niemniej postanowienia te nie wystarczyły, aby nie „powracała do upadania”, gdyż – jak mówi – „nie usuwałam okazji” i „spowiednicy niewiele mi poma­gali”. Przede wszystkim jednak – jak zaznacza dalej – „musiało mi [wów­czas] brakować tego całkowitego złożenia ufności w Jego Majestacie i utra­cenia jej całkowicie w samej sobie”.

Treść zawarta w „zdeterminowanej determinacji”

Ostatnia cytowana wypowiedź Teresy stawia nas na właściwej drodze do zrozumienia sensu „zdeterminowanej determinacji”. Jest nim Bóg, który „jest przyjacielem dusz [pełnych] hartu ducha, gdy kroczą z pokorą i bez jakiejkolwiek ufności w siebie”; Bóg, „miłośnik dawania”. Bóg, który „po­trafi czekać długie dni i lata, zwłaszcza gdy widzi wytrwałość”. Ten Bóg jest źródłem i możliwością naszego niewzruszonego oddania się Jemu, i jest Tym, który je utożsamia. Teresa wie, że Bóg wyprzedza człowieka swoją łaską, że udziela jej z obfitością nawet tym, których „widzi w złym stanie”, gdyż „pragnie, aby nie pozostali w nim”, lecz aby zrealizowała się nasza przyjaźń z Nim. Wychodząc od takiego obrazu Boga, Teresa mówi o nas: „Gdy my nie oddajemy się Jego Majestatowi z taką determinacją, z jaką on daje się nam…”. Jest niezachwiana w tym stwierdzeniu: to, co nasze, jest „odpowiedzią” na „propozycję” zażyłej komunii, którą Bóg nam składa.
Z wielką uwagą trzeba przeczytać, co napisze Teresa w Księdze życia: „Im bardziej widzimy, że jesteśmy bogaci – po poznaniu, że jesteśmy biedni [sami z siebie] – tym więcej przychodzi nam z tego pożytku”. „Gdyż, jak skorzysta i z hojnością wykorzysta ten, kto nie rozumie, że jest bogaty? Nie­możliwym jest…, aby miał hart ducha do rzeczy wielkich ten, kto nie rozu­mie, że cieszy się względami u Boga”. Wzrastająca świadomość „Boga pragnącego uczynić dla nas wiele” umacnia nas w oddania się Jemu.
I mamy uczynić to tak, jak On to czyni z nami: „z czystej łaski”. Treścią „zdeterminowanej determinacji” jest narastająca bezinteresowność w naszej relacji z Bogiem. Święta zaznacza to od początku swojego nauczania o modlitwie – przyjaźni: „Dla tego i dla wielu innych rzeczy, ostrzegałam przy pierwszym sposobie modlitwy, pierwszej wodzie, że jest wielką sprawą, aby dusze rozpoczynały modlitwę od uwolnienia się od wszelkiego rodzaju za­dowoleń i weszły [na tę drogę] zdeterminowane wyłącznie na pomaganie Chrystusowi w niesieniu krzyża, jako dobrzy rycerze, którzy bez żołdu pra­gną służyć swojemu królowi”.
W innym miejscu mówi Teresa o „wielkiej determinacji” w „objęciu ramionami krzyża jej Oblubieńca”; „to ma być wasze główne zadanie…”, a całą resztę traktować macie jako „coś drugorzędnego”. Wiele wyjaśniają tutaj rozdziały 21 i 23 Drogi doskonałości. W związku z występującymi u wielu osób lękami i uczuciem przytłoczenia święta z całym przekonaniem naucza: „Gdy widzicie [u siebie] wielką determinację do nieobrażania Boga”, „nie ma potrzeby żyć tak skulonym i spiętym”, ale „żyć ze świętą wolnością, utrzymując relacje z tym, z kim należy, choćby były roz­rywką”.
Zachowanie, które doradza, bazuje zawsze na jej wizji Boga: „Bóg tak naprawdę nie zwraca uwagi na te liczne dro­biazgi, jak wy myślicie” i dlatego „nie pozwólcie, aby skur­czyła się wasza dusza i hart ducha”. W odniesieniu do rozdziału poświęco­nego „zdeterminowanej determinacji” pisze: „Gdyż mój Bóg nie jest by­najmniej nad­wrażliwy, nie zwraca uwagi na drobiazgi… w rozliczeniach z nami nie jest bynajmniej drobiazgowy, ale wspaniałomyślny. Bez względu na to, jak wielki jest deficyt, łatwo przychodzi Mu darowanie go nam. W odpłacaniu nam jest tak uważny, że nie bójcie się, nawet jedno wzniesienie oczu z przy­pomnieniem sobie o Nim nie pozostanie bez nagrody”. U praw­dziwych mi­styków, takich jak Teresa, wszystko ma swój początek i swoją kulminację – źródło wszelkiego dobra lub zła w naszym zachowaniu – w obrazie Boga wyrytym w naszej duszy. „Jaki” Bóg, „takie” zachowanie danej osoby. Za­kończmy tak bardzo typowym dla Teresy stwierdzeniem: „zdeter­minowana determinacja” bardziej niż aktem siły, wo­luntaryzmu jest rozpo­znaniem Boga, który „nie nuży się w dawaniu”, który jest czystą łaską, i nas wzywa – uzdalnia do życia w czystej bezinteresowno­ści. Oczyszczenia opi­sywane przez św. Jana od Krzyża mają na celu uczy­nienie naszej miłości bezintere­sowną i dziewiczą: miłować tak, jak jesteśmy miłowani.

Kontekst historyczny determinacji św. Teresy

Nie możemy zapominać o tym, że Święta jest kobietą swoich czasów. Ma oczy szeroko otwarte na swoje otoczenie. Jako kobieta czuje się „wyklu­czona”, odsunięta na margines na wielu polach, zarówno w społeczeństwie, jak i w Kościele. Droga doskonałości jest dla nas jak otwarte okno na tę sytuację. Bez uświadomienia sobie tego, trudno będzie zrozumieć wiele po­staw prezentowanych przez wielką reformatorkę Karmelu. Wystarczy tutaj przypomnieć, że jako kobiecie zabrania się jej czytania książek o modlitwie (oczywiście, aby się czymś nie skaziła!), zabrania się, aby odprawiała mo­dlitwę myślną, wystarczy jej modlitwa ustna, „gdyż tamto jest niebezpie­czne”. Z wigorem zachęca Teresa swoje siostry: „W ogóle nie zwracajcie uwagi na niebezpieczeństwa, które wam odmalowują”. „Wmawiają wam, że jest tak wiele niebezpieczeństw i wzbudzają w was tak wiele obaw”. To „szatan wymyślił rozbudzanie tych obaw”. Dlatego „porzućcie te strachy” co do rzeczy, „gdzie nie ma się czego bać”, „jest to opinia ulicy”. Ośmiela się napisać: „Kto by wam mówił, że [praktykowanie modlitwy myślnej] jest niebezpieczne, tego uważajcie za zagrożenie i strońcie od niego”, bo „nie są to czasy, aby wierzyć wszystkim, a jedynie tym, o których widzicie, że żyją zgodnie z życiem Chrystusa”.
W tym przypadku „zdeterminowana determinacja” oznacza umiejętność przeciwstawienia się z męstwem „fałszywym prorokom”. Sama święta, po­budzana przez Boga, przyjęła to krytyczne nastawienie wobec tych, którzy zabraniali jej modlitwy ze strachu, że zostanie oszukana. „[Chrystus] powie­dział mi, abym w ogóle tym się nie przejmowała, i że dobrze robiłam, będąc posłuszną, ale że On sprawi, że prawda zostanie poznana. Gdy odebrali mi modlitwę, wydało mi się, że się zdenerwował. Powiedział, że mam im prze­kazać, że to była już tyrania”.
„Zdeterminowana determinacja” to umiejętność przeciwstawienia się z prostotą i wytrwałością wszystkim, pragnącym zdominować sumienia, mają­cym dusze „zastraszone i przygnębione z powodu tego, że ci, którzy ich uczyli, nie mieli doświadczenia. Nie wolno zapominać o zakończeniu roz­działu 25: „Nie ma wątpliwości, że już bardziej boję się tych, którzy bardziej boją się szatana, niż jego samego”. W tym samym duchu zwraca się do ojca Gracjana – gdy na kapitule w 1581 r. przygotowywane są Konstytucje dla mniszek – w odniesieniu do wolności, którą chce zapewnić swoim siostrom w kwestiach ich sumienia. Dlatego naciska na niego: „Tu chodzi o całe nasze życie, aby uniemożliwić taką sytuację, aby nie było tych nieszczęsnych na­wie­dzonych niszczycieli oblubienic Chrystusa” (List 359,3 z dnia 19.02.1581). Chce przez to powiedzieć, że oprócz zdrowego i szerokiego do­świadczenia Boga wymagana jest dobra formacja dla uniknięcia nieupraw­nionego mie­szania się w sumienie każdego wierzącego. Na bazie tego do­świadczenia i formacji buduje się „zdeterminowaną determinację”, aby w wolności prze­żywać swoje naśladowanie Jezusa Chrystusa na drodze wła­snego powołania.

tłum. Terezjusz Felcyn OCD

Image from Ideogram

o. Maximiliano Herráiz OCD

Znawca św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża, wykładowca duchowości, rekolekcjonista. Autor wielu książek i artykułów z duchowości karmelitańskiej.