Czytelnia Wszystkie wróć

Życie duchowe


10 lipca, 2024

Życie duchowe.
Czy istnieje życie na Marsie?

Nawet w porównaniu z drożdżami nie wypadamy zbyt imponująco: blisko połowa genów jest w nas taka sama… Czy istnieje więc specyficzne dla człowieka jakieś inne jeszcze życie?

Podróże pojazdów kosmicznych na Marsa ożywiły stare pytanie: czy istnieje życie w kosmosie? Czy można je na przykład znaleźć na jednej z planet Układu Słonecznego − na Marsie? To z pewnością pasjonujący problem. Opracowano cały szereg kryteriów, za pomocą których dałoby się odróżnić, czy coś żyje, czy też nie.

Dziś stajemy jednak przed zagadnieniem jeszcze bardziej poruszającym serca i umysły ludzi: czy istnieje życie duchowe? Aby na to pytanie odpowiedzieć, również musimy posiadać pewne kryteria: czym musiałoby się różnić życie duchowe od życia nieduchowego, aby dało się taką różnicę stwierdzić?

Życie nieduchowe to inaczej życie materialne: elementarne cząstki materii tworzą atomy, atomy łączą się w związki chemiczne, te z kolei, odpowiednio połączone, wchodzą w skład organizmów roślin, zwierząt, a także człowieka. Dlatego życie człowieka to również życie materialne: bez wody człowiek ginie, tak jak usycha roślina. Bez pożywienia zakończy życie, zupełnie tak samo jak zwierzę.

Prawdziwie pasjonujące pytanie to: czy jest w człowieku coś więcej? Materialiści od dawna miewali pokusę, by na to pytanie udzielić odpowiedzi negatywnej. Wielu z nich powtórzyłoby za Engelsem: „życie to sposób istnienia ciał białkowych, który polega na ciągłym samoodnawianiu się składników chemicznych tych ciał”. I dodałoby za Leninem: „świadomość człowieka jest funkcją tego szczególnie skomplikowanego kawałka materii, który nazywa się mózgiem”.

Tę tendencję można także dziś zauważyć w pasji obliczania, w ilu procentach geny człowieka różnią się od genów szympansa, a w ilu od genów drożdży. W tym upatruje się fundamentu odrębności człowieka od świata przyrody. Nawet w porównaniu z drożdżami nie wypadamy zbyt imponująco: blisko połowa genów jest w nas taka sama… Czy istnieje więc specyficzne dla człowieka jakieś inne jeszcze życie? Czy na marsjańskiej pustyni elementarnych cząstek materii łączących się w związki chemiczne, w tkanki ciała i w organizmy istnieje życie duchowe?

Rozumny i wolny duch

Z jednej strony człowiek jest więc taki sam jak wszystkie inne otaczające go organizmy. Jego ciało podobne jest do ciała zwierząt. Prawdę mówiąc, zauważono to już dość dawno temu. Mędrzec Pański stwierdza w Biblii: „Ze względu na synów ludzkich tak się dzieje. Bóg chce ich bowiem doświadczyć, żeby wiedzieli, że sami przez się są tylko zwierzętami”. Dodaje nawet: „W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością” (Koh 3,18-19).

A cóż to za bezbożność! − chciałoby się zawołać. Człowiek nie jest większy od zwierząt?! Przeczytajmy jednak uważnie: ludzie są członkami jedynie materialnego świata cielesnego „sami przez się”. Ale człowiek nie jest „sam przez się”. Jest „przez Boga”, gdyż rzekł Bóg: „uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”; „stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył” (por. Rdz 1,26-27).

To nie tyle sama doskonałość naszego ciała czyni nas wyjątkiem w materialnym świecie, ale obecność w nas specjalnego daru Bożego, który jest zupełnie innego rodzaju niż najbardziej nawet skomplikowany układ atomów. Ten dar to wewnętrzne podobieństwo do Boga, Jego obraz wyryty we wnętrzu każdego człowieka. Ten właśnie obraz nazywamy duchem.

Jego pierwsza, podstawowa cecha to rozum. Biblia poucza nas o tym obrazowo, na symboliczny sposób właściwy ludom starożytnym, kiedy wspomina o zaproszeniu człowieka przez Boga do działalności intelektualnej. Jako prawzór naukowego poznawania świata Bóg przyprowadził wszelkie zwierzęta ziemne i wszelkie ptaki powietrzne do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę (por. Rdz 2,19).

Druga podstawowa cecha Bożego obrazu to wolna wola. O ile drzewa, ptaki i zwierzęta robiły po prostu to, co wynikało z ich natury, to człowiek − jak znowu symbolicznie przekazuje nam to Pismo św. − staje przed wyborem swojej własnej wolnej woli. Ma nie tylko słuchać głosu swojej natury, ale jeszcze dodatkowo głosu Bożego: „z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść” (Rdz 2,17).

Z tych dwóch cech wynika coś jeszcze. Boży obraz nie może zrealizować się całkowicie w pojedynczej osobowości człowieka. Wolna wola i rozum mają służyć czemuś większemu od siebie: mają służyć miłości. Jeśli wczytamy się jeszcze dokładniej niż dotychczas w nauczanie biblijne, odkryjemy, że obraz Boży spoczywa nie tyle w jednym człowieku, co w obojgu: „na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27).

Podsumujmy: obecność ducha w człowieku przejawia się w tym, że jest on rozumny i wolny. Co jeszcze ważniejsze: człowiek może zaakceptować rozumem i wybrać wolnym aktem swojej woli, że nie będzie sam dla siebie najwyższym celem w życiu. Może wybrać życie w relacji miłości z drugim człowiekiem.

Nie tylko człowiek jest duchem

„Bóg jest Duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,24). Najwyższa wartość ludzkiego ducha polega na tym, że może wejść w relację z kimś innym. A Stwórca wszystkiego miał ostateczny plan leżący u podstaw całego zamysłu stworzenia: aby człowiek wszedł w relację serca także z Nim. Tylko do człowieka Bóg przemówił po stworzeniu, błogosławiąc mu i nawiązując z nim kontakt (zob. Rdz 1,28-29).

Konsekwencja tego jest niezwykle ważna: jeśli życie duchowe jest w nas przede wszystkim po to, aby dać nam możliwość wejścia w relację miłości z drugim człowiekiem i z Bogiem, to potrzebny jest nam jego rozwój. Relacji z drugim nie mogę bowiem „mieć” tak, jak mam jakąś rzecz. Relację z drugim człowiekiem i z Bogiem mogę nawiązać, rozwijać i udoskonalać − albo zaniedbać i doprowadzić do zaniku. Życie duchowe wymaga więc troski i starania o nie.

Dlatego dbający o swoje życie duchowe chrześcijanin musi być człowiekiem rozumnym. Tak jak istnieje grzech niewiary, tak samo istnieje grzech łatwowierności, kiedy ktoś bezmyślnie przyjmuje na wiarę rzeczy, w które wierzyć się nie godzi.

Dbamy o nasze życie duchowe także przez ćwiczenie wolności naszej woli. Owszem, jest ona nam dana na całe życie, ale bywa, że ktoś regularnie ćwiczy się w uleganiu zachciankom, rutynie, nałogom. Choć jego wolna wola istnieje, to staje się ociężała i mało przydatna do celu, dla którego została stworzona.
Niezmiernie ważny sposób rozwijania życia duchowego to trwanie w życiowych relacjach miłości. Wierność małżeńskim zobowiązaniom, ofiarność w rodzinnym codziennym dawaniu siebie − to sposoby rozwoju duchowego, które są na co dzień na wyciągnięcie ręki.

Uważny czytelnik powyższego tekstu wie już zapewne, jakie jest ukoronowanie praktyki rozwoju duchowego. Jeśli Bóg, który jest Duchem, zadbał o pojawienie się na świecie istot, które też mają w sobie pierwiastek duchowy, to szczytem duchowego rozwoju człowieka jest codzienne dążenie do niezwykłego spotkania Stwórcy ze stworzeniem. To chrześcijaństwo jest szczytowym „pomysłem” Boga dla człowieka: „Tajemnica chrześcijańskiej wiary wymaga zatem, aby wierni w nią wierzyli, celebrowali ją i żyli nią w żywym i osobistym związku z Bogiem żywym i prawdziwym. Tym związkiem jest modlitwa” (KKK, 255).

bp Andrzej Siemieniewski

Biskup legnicki, autor książek poświęconych przede wszystkim teologii duchowości, a także stosunkowi Kościoła do nauki.