Wspomnienie Wszystkich Zmarłych Zakonu Karmelitańskiego
15-11-2023Mt 25, 31- 46
Sąd Ostateczny
«Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.
Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? Lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!
Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.”
Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?” Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili”. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».
Szukaj towarzystwa Jezusa
Teresa radzi: „Postaraj się o towarzystwo. A jakież mógłbyś znaleźć lepsze nad towarzystwo samego Mistrza, który nauczył nas tej modlitwy, do której odmówienia się zabierasz. Przedstaw sobie Pana stojącego tuż przy tobie i patrz, z jaką miłością i z jaką pokorą raczy ciebie nauczać”.
Patrz na Tego, który patrzy na nas
Nawiąż z Jezusem osobisty kontakt, dostrzeż Jego spojrzenie, a następnie patrz Mu w oczy, bez lęku. Uświadom sobie, że nasze życie od Niego pochodzi i że On patrzy na nas z taką ogromną życzliwością.
Wsłuchuj się w Mistrza
Jezus nie tylko patrzy na nas, ale również do nas mówi.
Wprowadzenie
Dzisiejsza Ewangelia mówi o sądzie ostatecznym i pozwala uchwycić dramat tych, którzy nas poprzedzili i stanowi dla nas żyjących ostrzeżenie.
Pozory
O jakie pozory chodzi? Ci bowiem, którzy zostają dopuszczeni do nieba – mniemali, że w swoim życiu nie czynili nic wielkiego. Natomiast ci, którzy zostali skierowani do piekła mniemali, że czynili w życiu coś wielkiego.
Jaka jest przyczyna, że można za życia trwać w tak różnym mniemaniu?
Kwestia posłuszeństwa
Wydaje się, że to różne mniemanie o sobie wiąże się z kwestią posłuszeństwa. Zwykle jest tak, że osobom zakonnym, które podejmują posłuszeństwo, wydaje się, że nie czynią nic wielkiego, nic twórczego.
Zaś osobom, które w życiu zakonnym są bardzo asertywne, w sensie negatywnym tego słowa, i mają problemy z posłuszeństwem, wydaje się, że czynią coś wielkiego, coś nieodzownego, że są nie do zastąpienia…
I dziś dużym problemem jest posłuszeństwo… czego ilustracją może być pewien epizod opowiedziany przez jedną ze znanych psycholożek zakonnych. Otóż, kiedy ogłosiła nabór dla osób zakonnych na warsztaty o przeżywaniu ślubu czystości – lista uczestników szybko się wypełniła, kiedy innym razem ogłosiła nabór na warsztaty dla przełożonych – lista uczestników (70 osób) szybko się wypełniła, kiedy zaś ogłosiła nabór dla osób zakonnych na warsztaty o ślubie posłuszeństwa – nie zgłosił się nikt. Ktoś powie, to nic nie znaczący epizod, ale jednak wydaje się, że trzeba to odczytać jako pewne potwierdzenia, że jest poważny problem w rozumieniu i przeżywaniu ślubu posłuszeństwa. Jest podejrzenie, że wielu osobom zakonnym grozi owe mniemanie o niezwykłości tego, co czynią i mogą to czynić – nie kierując się posłuszeństwem.
Problem stawania w prawdzie
Dotykamy tu w związku z posłuszeństwem sprawy dopełniającej – stawania w prawdzie o swoim życiu i wydaje się, że z tym wiele osób zakonnych ma duże problemy, tak są przekonani o swoich racjach, że nie uważają za stosowne dokonania weryfikacji, na ile jest to zgodne z prawdą o ich życiu. I do tej sprawy warto przytoczyć jeszcze inny znamienny epizod, jeden z przewodników po San Giovanni Rotondo, zakonnik, podkreślał, że o. Pio często wyrzucał z konfesjonału osoby zakonne… a wiemy, że wyrzucał te, które nie stawały w prawdzie o sobie.
Dlatego modlimy się dziś za nasze zmarłe Siostry i zmarłych Braci w Karmelu, na różne sposoby z nim związane, aby doznały łaski ostatecznego oczyszczenia w czyśćcu ze swoich różnych pozornych mniemań i racji.
A modlitwa za nich – niech będzie dla nas przynagleniem do zadania sobie pytania, na ile jestem posłuszny i na ile szukam w Jezusie prawdy o sobie.
Zakończenie
W tym momencie, na zakończenie, pozwolę sobie przytoczyć świadectwo św. Teresy od Jezusa:
Powiedziano mi, że zmarł pewien nasz były Prowincjał (w chwili śmierci pełnił tę funkcję w innej Prowincji), z którym wiele razy rozmawiałam i zawdzięczałam mu pomyślne zrealizowanie pewnych dobrych dzieł. Był on osobą bardzo prawą. Kiedy dowiedziałam się, że zmarł, ogarnęło mnie wielkie zaniepokojenie, gdyż obawiałam się o jego zbawienie. Albowiem przez dwadzieścia lat był przełożonym, co zawsze budzi we mnie wielką obawę. Naturalnie dlatego, że uważam za rzecz wielce niebezpieczną ponoszenie odpowiedzialności za dusze. I dlatego z uczuciem wielkiego przygnębienia udałam się do oratorium. Ofiarowałam w jego intencji wszelkie dobro, które uczyniłam w moim życiu, czego było bardzo niewiele i dlatego powiedziałam Panu, aby Jego zasługi dopełniły to, czego potrzebowała owa dusza do wyjścia z czyśćca.
Podczas gdy najlepiej jak potrafiłam prosiłam o to Pana, zdało mi się, że po mojej prawej stronie ta dusza wyszła z głębin ziemi i ujrzałam ją wznoszącą się do nieba z przeogromną radością. I choć zmarł w całkiem podeszłym wieku, to ja ujrzałam go jako trzydziestolatka, a nawet wydawał mi się młodszym, i z blaskiem na twarzy.
To widzenie przeminęło bardzo szybko, ale poczułam się tak bezgranicznie pocieszona, że już nigdy więcej nie mogłam smucić się jego śmiercią, pomimo że widziałam, że wiele osób było nią przygnębionych, gdyż był bardzo lubiany. Tak wielka była ta pociecha, której doświadczała moja dusza, że w ogóle tym się nie przejmowałam, ani nie mogłam wątpić w to, że było to dobre widzenie, to znaczy, że nie była to iluzja.
Miało to miejsce nie dalej niż piętnaście dni od jego śmierci. Mimo to nie zaniedbałam starań o to, aby polecano go Bogu i abym ja sama też to robiła, z tym jednak, że nie byłam w stanie robić tego z takim zaangażowaniem jak czyniłabym to wtedy, gdybym tego nie widziała.
Albowiem, gdy Pan w ten sposób mi to ukaże, a później pragnę polecać daną duszę Jego Majestatowi, wydaje mi się, że jest to jak dawanie jałmużny bogatemu i nic więcej.
Później – ponieważ ten prowincjał zmarł daleko stąd – dowiedziałam się o szczegółach śmierci, jaką Pan mu dał: była ona tak wielce budująca, że wszystkich pozostawił zdumionych przytomnością umysłu, łzami i pokorą, z jaką zmarł (Ż 38).
Pomijając pewne szczegóły, ważne w tym przekazie Teresy są dwie rzeczy, że był to człowiek prawy, czyli kierował się duchem posłuszeństwa i umierając starał się stanąć w prawdzie, stąd te łzy, stąd ta jego pokora.
Mów do Niego
Po wsłuchiwaniu się w Mistrza my podejmujemy z Nim rozmowę. Mamy do Niego kierować słowa proste i prawdziwe.