Wiara, w której udziela się Bóg, to skarbnica prawd i tajemnic. Pewne z tych prawd kształtują nasze życie, pewne nas ciekawią, inne nas zadziwiają czy niepokoją. Do wielu z nich dochodzimy na drogach naszego doświadczenia, niektóre nagle niejako pojawiają się w naszym życiu i nas zaskakują, pewne traktujemy po macoszemu, inne niejako przebłyskują, prześwitują by podtrzymać naszą nadzieję i miłość. Prawdą, która często nas onieśmiela, wprawia w zakłopotanie, uspokaja, czy też cieszy i zadziwia, jest prawda o obecności Boga w nas. Bóg nas stworzył, ale nie tylko nas „uczynił”, powołał do istnienia, ale jest w nas obecny.

Jesteśmy domem Boga, świątynią Boga. Przez grzech pierworodny odwróciliśmy się od obecnego w nas źródła życia, miłości i prawdy, odwróciliśmy się od Jego obecności. Odwróciliśmy się ku sobie, ku innym stworzeniom, ku fałszywym bogom. Tym samym zamykamy sobie możliwość czerpania ze źródła życia i miłości jakim jest Bóg. Bóg się objawia i daje w pełni w Jezusie Chrystusie, człowieku, by w nas ludziach, odnowić i umożliwić możliwość czerpania życia i miłości z Niego, i życia dla Niego i dla innych w pełni. Przez życie chrześcijańskie, przez udzielanie się Jezusa Chrystusa w swym misterium sakramentalnym, Bóg obmywa nas, naszą duszę, oczyszcza, i przemienia, byśmy stawali się zdolni do życia w komunii z Nim, z Tym, który w nas żyje. Grzech sprawia, że w swym domu, domu swej duszy stajemy się wyobcowani, dopiero łaska Boża może nam ukazać skalę i prawdę wyobcowania. Bóg przebacza nam grzechy i leczy skutki grzechów, byśmy mogli na nowo stać się domem Boga. Byśmy mogli zamieszkać na nowo w sobie i swym życiu jak w domu, i stać się domownikami Boga. Niejako zanurzać się w przepaści Jego miłości, żyć w Jego obecności. św. Elżbieta dogłębnie przeżyła tajemnicę obecności Boga w duszy i jest dla nas przewodnikiem, by modlitwę, codzienność przeżywać jako życie w Bogu, w domu Boga. Jesteśmy domem Boga. Bóg jest naszym domem. św. Elżbieta dotyka samego serca modlitwy – komunii z Trójcą Świętą. Posłuchajmy jej listu:

Do Germany de Gemeaux

[20 sierpnia 1903]

J.M. J.T.

Karmel konającego Serca Jezusa, 20 sierpnia.

Moja siostrzyczko Germano od Trójcy Świętej! Twój miły list i twoje zwierzenia sprawiły mi wielką przyjemność. Bardzo lubię, gdy ty przede mną uchylasz rąbka swojej duszy, pozwalasz mi wchodzić do wewnętrznego sanktuarium, gdzie żyjesz sam na sam z Tym, który chce cię mieć całą dla siebie, i gdzie tworzy się wewnątrz ciebie umiłowana samotność. Tam, moja mała Germano, pozwalaj Mu odpoczywać, a ty odpoczywaj w Nim. Słuchaj tego wszystkiego, co wyśpiewuje Jego Dusza i Jego Serce. To jest Miłość, ta Nieskończona Miłość, która nas otula chce już tu na ziemi włączać w swoje wszystkie rodzaje szczęścia. To jest cała Trójca Święta, która odpoczywa w nas, to cała tajemnica, która będzie przedmiotem naszego widzenia w niebie. Niech to będzie twoim klasztorem.

Moja siostrzyczko, mówisz mi o tym, a to mi sprawia tak wielką przyjemność, że twoje życie upływa tam właśnie. Moje także. Jestem «Elżbietą od Trójcy Świętej», to znaczy, znikającą i gubiącą się Elżbietą pozwalającą ogarnąć się Trzem. Widzisz, jak bardzo blisko jesteśmy siebie w Nich, stanowimy jedno, prawda? (…)

Tak, moja siostrzyczko, jesteśmy bardzo słabe, powiedziałabym nawet, że jesteśmy samą nędzą ale On wie o tym dobrze, On tak bardzo lubi nam przebaczać, nas podnosić, a następnie wprowadzać nas w siebie, w swoją czystość, w swoją nieskończoną świętość. Właśnie w ten sposób On nas oczyści przez ustawiczny kontakt, przez swoje boskie dotknięcia. On chce, żebyśmy były tak bardzo czyste, ale to On sam będzie naszą czystością: musimy się pozwolić przekształcić w jeden obraz z Nim, i to tak bardzo prosto, miłując cały czas tą miłością która ustanawia jedność między tymi, którzy się miłują! Ja także, Germano, chcę być świętą, świętą, żeby tworzyć Jego szczęście. Proś Go, żebym już żyła tylko miłością, bo «to jest moje powołanie». A następnie jednoczmy się, aby z naszych dni tworzyć ustawiczną komunię: rano budźmy się w Miłości, cały dzień oddawajmy się Miłości, to znaczy, spełniajmy wolę Pana Boga pod Jego wejrzeniem, z Nim, w Nim i dla Niego samego. Oddawajmy Mu się cały czas w takiej formie, w jakiej On chce, ty oddając się poprzez sprawianie radości swoim drogim rodzicom. A potem, kiedy przyjdzie wieczór, po miłosnej rozmowie, która nie ustała w naszym sercu, zasypiajmy także w Miłości. Być może, zauważymy jakieś błędy, niewierności, oddajmy je Miłości. To jest ogień, który je trawi. W ten sposób będziemy odprawiać nasz czyściec w Jego Miłości. (…)

Elżbieta od Trójcy Świętej k b. n.


Skip to content
Aplikacja mobilna