W czym nam może pomóc tekst św. Teresy od Dzieciątka Jezus w modlitwie? Przecież to jest tekst o drodze do świętości, a nie wprost o modlitwie. Więc jak nam może pomóc tekst o drodze do świętości w naszej codziennej, biednej modlitwie? Może. Posłuchajmy Teresy.

Ty wiesz, moja Matko, że zawsze pragnęłam być świętą, ale cóż! kiedy porównuję się ze świętymi, stwierdzam nieustannie, że między nami jest ta sama różnica, jak między niebotyczną górą, a zagubionym ziarenkiem piasku, deptanym stopami przechodniów.

Komentarz:

Aby się modlić, trzeba mieć większy cel niż sama modlitwa. Celem Teresy jest świętość – miłość Boga i bliźniego, więc wszystko co czyni w życiu jest poddane temu celowi. Podobnie jest z modlitwą, potrzebujemy widzieć większy cel i sens modlitwy, niż sama tylko codzienna praktyka, na której się skupiamy. Potrzebujemy więc pogłębienia i budowania naszej motywacji modlitwy. Teresa jest geniuszem małości. Wielkość i osiągnięcia innych jej nie zrażają, raczej odruchowo rozpoznaje prawdę o sobie, że jest zagubionym ziarenkiem piasku. My również możemy się stawać uczniami małości w jej szkole.

Lecz zamiast zniechęcać się, mówię sobie: „Dobry Bóg nie dawałby mi pragnień nierealnych, więc pomimo że jestem tak małą, mogę dążyć do świętości.

Komentarz:
Pragnienia dawane przez Boga są realne, prawe i mają przyszłość. Są jak małe ziarenko gorczycy, które może się rozwinąć w wielkie drzewo. Z naszej strony jest ważna troska by je w sobie podtrzymywać, nie gasić, nie zapominać, rozpoznawać i mądrze w życiu rozwijać, przekuwać w czyn i życie. Tak żyć, by nasz styl życia nie zagłuszył Bożych pragnień w nas, nie zniszczył ich. Bóg nam w tej drodze pomaga, sam przez swe Słowo, łaskę i swe działanie wciąż na nowo ożywia pragnienia, dobrą wolę. Wszak w Credo wyznajemy Boga – Ducha Świętego jako Pana i Ożywiciela.

Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaką jestem, ze wszystkimi swymi niedoskonałościami;

Komentarz:
Dla Teresy małość, pokorna prawda o sobie, jest kluczem do mądrej cierpliwości wobec siebie. Człowiek jest niecierpliwy wobec siebie bo chce być wielki i nie przyjmuje realności swej niedoskonałości. Dla Teresy niedoskonałość jest miejscem, w którym przyjmuje swą małość, odkrywa jej bogactwo, jej wagę. Małość i niedoskonałość przyciągają miłość Boga.  Na modlitwie możemy doświadczać swej małości i niedoskonałości, jeśli nie ulegamy niecierpliwości i w swym niepokoju nie próbujemy ciągle tą prawdę zagłuszać. Znosić siebie takim jakim się jest, nie oznacza zaniechania pracy nad sobą i zgodę na letniość, lecz oznacza mądrość względem siebie.

Chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków, nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości.

Komentarz:
Dla Teresy dostanie się do Nieba nie dokonuje się dopiero po śmierci. Ostatecznie tak, ale jej chodzi o taką drogę już teraz, na której będzie miała pewność, że to co czyni i sposób w jaki to czyni, trafia w samo serce Boga, podoba się Bogu i prowadzi ją już teraz do Nieba. Czyż tego nie pragniemy na modlitwie? Czyż nie pragniemy być wysłuchani? Czyż nie pragniemy być blisko Boga? Uwielbiać Go i kochać? Czyż nie pragniemy zjednoczenia z Bogiem? Czyż nie pragniemy żyć z Bogiem? Tym wszystkim jest modlitwa w życiu chrześcijańskim. Więc „mała droga” Teresy jest również dla nas szkołą modlitwy. Drogą dostania się do Nieba. Winda Teresy jest sercem modlitwy.

Poszukiwałam więc w księgach świętych wytłumaczenia co do owej windy, przedmiotu mych pragnień i przeczytałam te słowa, które wyszły z ust Przedwiecznej Mądrości: Jeżeli kto jest MALUCZKI, niech przyjdzie do mnie. Znalazłam więc to, czego szukałam, a chcąc się dowiedzieć, o mój Boże! co uczynisz maluczkiemu, kiedy odpowie na Twe wezwanie, poszukiwałam dalej. I oto co znalazłam: – Jak matka pieści swe dziecię, tak ja was pocieszać będę, przy piersiach was poniosę i będę was kołysał na mych kolanach!

Komentarz:
Teresa gdy czyta te słowa Pisma Świętego do głębi uznaje się za małą. Sama wie z doświadczenia, że wcześniej tak nie było. Do takiego przekonania przeszła przez tygiel doświadczeń, a nie tylko na drodze refleksji, czy introspekcji. Gdyż nie należy mylić uznania się za maluczkiego z niskim poczuciem wartości. Teresa wie, że do uznania się za maluczkiego prowadzi droga uniżenia się i ubóstwa duchowego, droga doświadczeń życiowych. I ta droga jest trudna, gdyż jest drogą straty. Co każdy z nas musi na tej drodze stracić, z czasem się okaże. Czasami właśnie albo zbyt wysokie, albo zbyt niskie mniemanie o sobie, czasami zamknięcie się w sobie. Czasami to czego się tak kurczowo trzyma, jakieś urazy do innych, oceny innych, swe wady, swe opinie, swe korzyści. Gdy stajemy się mali, stajemy się bardziej przystępni dla Boga. Jak dzieci Go potrzebujemy, Jego miłości, Jego obecności, bycia niesionymi, kołysanymi.

O! nigdy jeszcze słowa czulsze, o bardziej melodyjnym brzmieniu nie rozweseliły mej duszy; windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są twoje ramiona, o Jezu! a do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą. O mój Boże, przewyższyłeś wszelkie moje oczekiwanie, toteż pragnę wyśpiewywać Twoje miłosierdzie.

Komentarz:
Modlitwa, doświadczenie Miłosierdzia Bożego, ramion Jezusa – windy, zależy od naszej wewnętrznej przemiany, w naszej osobowości, sercu. Czy uznamy się za małych, bezradnych, słabych, czy zapragniemy się umniejszać, co nie jest  łatwe i prosto nam nie przychodzi. Czy nasze serce zda się na Boga w każdym naszym doświadczeniu? Oto serce modlitwy.


Skip to content
Aplikacja mobilna