Trzy etapy nocy – św. Jan od Krzyża
W symbolu i obrazie nocy św. Jan od Krzyża uwrażliwia nas na działanie Boga w życiu wiary, w życiu modlitwy. Nie tylko my działamy, ale i Bóg działa w nas w tajemniczy sposób i pociąga nas na swoją drogę. Człowiek może bardzo wyraźnie przeżywać działanie Boga, albo może orientować się o działaniu Boga raczej ze skutków, pewnych zmian w sobie, swym życiu i doświadczeniu. Oczywiście mamy tu do czynienia ze splotem szeregu decyzji i kroków, a nie tylko ludzkich przeżyć, doświadczeń. Doświadczenie Boga jest dynamiczne, zmienia się, ale i w wierze Kościoła obecne są kryteria, czy doświadczenie Boga jest prawdziwe i czy zmierza we właściwym kierunku czy nie. Więc, nie wszystkie ludzkie doświadczenia i drogi, są prawdziwym doświadczeniem działania Boga, ale też wiara Kościoła, jako ludzkie doświadczenie, jest prawdziwym, spełnionym i pewnym doświadczeniem Boga Zbawcy.
Św. Jan nam mówi, że kiedy człowiek zbliża się do Boga, pociągany przez Boga, prowadzony przez Boga, w jego doświadczeniu życia następuje zmiana. Zmiana ma wiele wymiarów i wiele etapów, zależy od zaangażowania i decyzji człowieka, jego odpowiedzi na Boże działanie. Św. Jan mówi, że Bóg udziela się człowiekowi i owe udzielanie się jest źródłem przemiany życia, wielu decyzji, czasami kryzysu, nowych narodzin, nowego kształtu, treści i jakości życia, nowej jakości w relacjach z Bogiem, z bliźnimi. Wszystkie te sprawy zawarł w pojemnym symbolu nocy, nocy ciemnej.
Wieczór, zapada zmrok
U wielu osób, albo pod wpływem silnego przeżywanego przez jakiś czas, odczuwalnego działania Boga, czy też pod wpływem bardziej ukrytego działania Bożego, które przejawia się w woli uporządkowania życia wedle zamysłu Boga, dzięki wierności praktyce wiary, miłości bliźniego, modlitwie, dzięki zaangażowaniu się w życie z Bogiem, działanie Boże w życiu i sercu przynosi określone skutki. Osoba zdecydowanie wchodzi na drogę Bożą, zrywa z grzechem, lub toczy z nim walkę. Troska o bycie z Bogiem, o czas dla Boga, stają się ważne. Działanie Boga odrywa osobę od chorych spraw, chorych relacji, chorego uwiązania do świata i jego spraw, przynajmniej tych zasadniczych, które burzą życie. Po wstępnym związaniu się z Bogiem, rozwija się dzięki łasce miłość do Boga, człowiek zaczyna być wierny Bogu i drodze Bożej. Nie jest doskonały, ale wiele się stara, staje się wierny i dobrze żyje. Życie staje się splotem działania Bożego i ludzkiego.
Z czasem, po pewnym ugruntowaniu się w życiu z Bogiem, w modlitwie, w łasce, może pojawiać się nowa trudność. Wcześniej modlitwa była miła, przyjemna, albo pełna przeżyć duchowych, wewnętrznych rozmów, myśli. Jeśli człowiek jest wierny Bogu, może się z czasem pojawiać oschłość na modlitwie, modlitwa może się uspokoić, „dialogi” zaczynają męczyć, modlitwa zaczyna być bez wielu „zdarzeń”, świateł, staje się prosta. Człowiek chce być z Bogiem, ale modlitwa staje się nieco oschła emocjonalnie i duchowo, monotonna, zwyczajna. Zaczyna być trwaniem, byciem z Bogiem. Osoba doświadcza na nowo swych słabości i bied, a na modlitwie wielu rozproszeń. (Zawsze należy rozeznać, czy tak się nie dzieje na skutek stylu życia, chorych relacji i nawyków). Osoba może niejako krążyć od szukania czegoś wyraźnie emocjonalnego, przez niezdrowe nawyki w życiu, czy po doświadczanie swej biedy na modlitwie, aż po wewnętrzną uwagę na Boga w akcie wiary, nadziei i miłości. Czuje się niejako uwikłana, przy Bogu, ale uwikłana w siebie, jakby zdana
na siebie. Sama nie może się z tych sprzeczności wyplątać, i ich zmienić, niektóre z nich nadal uważa za dobre, ważne i wierzy w nie. Pan Bóg przychodzi więc człowiekowi z pomocą, udziela mu się więcej, by uwolnić serce od sprzeczności i od niewierności. Jan takie udzielanie się Boga nazywa nocą. Zapada zmrok, Bóg ogrania swym działaniem ludzkie serce, by je bardziej uwolnić. Doświadczenie oschłości i monotonii w sferze emocjonalnej, dzieje się na skutek udzielania się Boga, działania Boga, i ma wstępnie uwolnić osobę od chaotycznych przywiązań emocjonalnych w różnych dziedzinach życia i relacji, również w relacji z Bogiem. Dlatego Jan to nazywa nocą, gdyż świat, różne sprawy, relacje, schematy modlenia się, przez działanie Boże jakby znikają, zaciemniają się, stają się mniej ważne, tak jak w nocy, mniej widzimy, gubimy się, trudno znaleźć drogę. Pan Bóg działa by uwolnić osobę od niewłaściwego związku z nimi, by przywrócić właściwy związek z Sobą i dzięki temu z całą resztą. Pan Bóg zaprasza nie tylko do oczyszczenia życia, ale i religijności, związku z Bogiem. Równolegle z działaniem Bożym potrzebna jest duchowa praca człowieka. Dla wielu osób, które mierzą jakość swej modlitwy przeżyciami, tzw. doświadczeniami, łaskami, odczuciami obecności Bożej, żywej, łagodnej i miłej, czy też wieloma myślami, ładnymi dialogami, ten czas, to nowe doświadczenie, może być trudne do przyjęcia. Bywa, że jest nie do przyjęcia i gdy Pan Bóg je podprowadza pod zapadanie nocy, do stanu ubóstwa ducha, znoszonego w łagodności i ufności, pod pewną zwyczajną spokojną oschłość, uciekają od tego, nie chcą stracić swych przeżyć, emocjonalnych „nakręcań”, swych wewnętrznych „dialogów” z Bogiem, z sobą, innymi, swych „modlitw”. Oczywiście nigdy nie jest tak, że nagle wszystko się traci, raczej wszystko dokonuje się według prawa falowania. Pan Bóg na zmianę daje coś zapalającego i ożywiającego w sferze emocji i woli oraz daje ubogą ciszę, ufne milczenie, mało emocjonalne trwanie przy nim, spokojną oschłość, by oczyścić wolę, rozum i sumienie od działania tylko pod wpływem wyraźnych i żywych emocji. Boża pedagogia wzmacnia osobę i sprawia jej dojrzewanie.
Osoby z życiowymi chorobliwymi nałogami (alkoholizm, nikotynizm, seksoholizm itd.) mogą też przeżywać silne napięcia w tej dziedzinie. Po okresie życia z Bogiem, „uporządkowaniu życia”, nałogi ku zdziwieniu osoby mogą wrócić, ożyć na nowo. Ponieważ Pan Bóg nie daje „kopa” emocjonalnego, osoba może się czuć sama, zdana na swe wątłe siły, na swe „nałogi”, uzależnienia i na swą słabą wolę. Pan Bóg przez owe „zabranie łaski emocjonalnej” chce by osoba weszła w końcu na drogę rzetelnej i konkretnej pracy nad sobą, a nie tylko „jechała” na uczuciach i łaskach. Więc z punktu widzenia św. Jana w dobrej sytuacji są ci, którzy już sporo pracy nad sobą, nad poznaniem siebie, nad swą droga życia, nad swymi wadami, itd, dokonali na zwykłej drodze bez nadzwyczajnych interwencji Bożych. Gdyż są bardziej oswojeni ze zwyczajną pracą nad sobą, nad swą wolą, rozumem, charakterem, modlitwą itd. Duch Święty działa w nich w sferze poznawczej i wolitywnej, a nie przede wszystkim emocjonalnej, więc są bardziej regularni w drodze i w noc wchodzą niejako zwyczajnie. O ile praktykują modlitwę i są jej wierni, Bóg może zacząć ich zapraszać do głębszego oczyszczenia. Pan Bóg łaski początku nocy nie odmawia, więc niezależnie w jakim stanie człowiek jest zapraszany, początek nocy wymaga zgody i cierpliwości. Z innej strony patrząc pierwsza faza nocy, jest pewnym oswajaniem się z trudem, pracą, cierpieniem, krzyżem w życiu duchowym, cierpliwym znoszeniem siebie i swego wewnętrznego świata. Uczenia się trwania przy Bogu, w cichej, ubogiej obecności wobec Boga i z Nim.
noc w pełni
Po jakimś czasie, dłuższym czy krótszym, Pan Bóg może chcieć wprowadzić osobę w głębszą noc, w noc ducha. Zapadanie zmroku było przygotowaniem, wzmocnieniem, teraz noc może wejść w swą pełnię. Pan Bóg pragnie dotknąć głębszych obszarów w człowieku, wydobyć i oczyścić te sprawy w człowieku, których człowiek sam nie widzi i nie potrafi dosięgnąć. Noc jest głębsza, gdyż Bóg swym Duchem działa głębiej w człowieku i wydobywa to co w człowieku ukryte bardzo głęboko. Dosięga samego korzenia grzechu. W sakramencie pojednania grzech został przebaczony, wina usunięta, Bóg na nowo stworzył w nas wspólnotę ze sobą, człowiek na nowo jest receptywny na Ducha Bożego, Duch Boży działa w człowieku, dokonuje się obieg łaski. Życie w łasce Bożej, przez sakramenty, dobre życie wierne Bogu, częściowo usuwa skutki grzechów z życia człowieka, polepsza stan duchowy, często psychiczny, ale spora część skutków grzechu i sam korzeń grzechów, nawet tych z przeszłości nie zostaje usunięty. Głęboko zalega w człowieku. Jak warstwy geologiczne. Człowiek go nie dostrzega, staje się widoczny dzięki świętości Bożej, dzięki tajemniczemu i ukrytemu udzielaniu się Ducha Świętego. Usunięcie go, wymaga głębszego działania Bożego, które jest oczyszczające i przemieniające, a dla człowieka trudne, bolesne.
W sumie św. Jan opisuje kolejne etapy usprawiedliwienia człowieka, opisuje precyzyjnie proces, który święty Paweł zawarł w swych listach, opisuje działanie i skuteczność łaski usprawiedliwienia, jej rozwój w życiu człowieka, jej odpakowanie i spełnienie w procesie życia i wiary. Łaska Boża, nie tylko udziela nam nowego życia, komunii z Bogiem, ale dynamizuje to życie Boże w nas, a życie Boże leczy nas, usuwa skutki grzechów i sam korzeń grzechu w człowieku. Dla człowieka noc jest bolesna, jest doświadczeniem cierpienia. Ludzki duch, psychika i cielesność, podmiotowość i osobowość, zostaję głębiej poruszone, przenikane ukrytym światłem, nawadniane wodą łaski i wstrząsane, by to co ukryte wydobyło się na powierzchnie i mogło być „przerobione”, spalone i wypalone w Eucharystii. Dokonuje się dogłębna przemiana w człowieku. Każdy aspekt i szczegół historii życia, cech charakteru, osobowości, sfera uczuciowości, tożsamości, podmiotowości i obecne w nich skutki grzechów w postaci wręcz „struktur grzechu”, „historii grzechu”, struktur wad, zostają wydobyte dzięki wodzie łaski, prześwietlone, oczyszczone i przepalone by uzyskać Boży kształt, podobieństwo do Boga, by nie przeszkadzały w zjednoczeniu z Bogiem. Sfera seksualna zostaje też dogłębnie dotknięta, oddana Bogu i przejęta przez Boga, Bóg w niej działa i oczyszcza, jej erosowa dynamika zostaje oczyszczana, by służyła dynamice zjednoczenia z Bogiem w miłości, w tajemnicy krzyża. Z człowieka naprawdę wychodzą nieprzyjemne rzeczy, aż sam jest zdziwiony ogromem brudu i biedy w sobie.
Łatwo się o tym pisze, ale dla człowieka nie jest to „miłe” doświadczenie. Wiąże się z bólem, cierpieniem, walką, często buntami, ucieczkami i oporami. Człowiek często nie chce, aż tak głęboko być oczyszczony, nie chce tylu rzeczy o sobie się dowiedzieć, nie chce zburzyć obrazu siebie jaki sobie ułożył, zbudował i w jaki wierzył, nie chce zmieniać przekonań o sobie, o innych, Bogu, świecie. Lubi swój świat, swe życie, lubi siebie takim jaki jest, swe nałogi i przyzwyczajenia, nie chce tego tracić. Chce być wierny Bogu, służyć Bogu, ale siebie nie chce stracić. A Boże działanie prowadzi do straty, straty siebie samego, starego człowieka w nas, więc przynosi ból, gdyż dotyka człowieka bardzo osobiście, a nie tylko przedmiotowo, jako „przedmiotu oczyszczeń”. Oczywiście nie należy nawet pełni nocy widzieć jako ciągłego bycia w tyglu doświadczeń, są chwile wytchnienia, czy okresy pogody, Pan Bóg czasami daje już w trakcie nocy doświadczyć jej błogich i cudownych owoców, te chwile są jak prześwity, by człowiek poddawał się dalej oczyszczeniu, ale zasadniczo jest to okres gdzie cierpienie płynące z oczyszczenia dominuje i zaznacza swą obecność.
świta poranek
Gdy oczyszczenie nocy się dopełni, gdy zmieni się dogłębnie podmiotowość, osobowość, emocjonalność, charakter osoby, człowiek na poziomie duchowym, psychicznym i cielesnym żyje w zjednoczeniu z Bogiem. Przez noc – udzielanie się miłości Trójjedynego Boga – osoba została dogłębnie oczyszczona i przemieniona w miłość, Bóg nie znajduje w niej przeszkód udzielania się, miłość może nieustannie wzrastać. Wymiana miłości jest trwała, ciągła i dogłębna. Osoba żyje przepaścią miłości jaką jest Bóg Trójjedyny. Żyje nowym życiem, mimo ograniczeń i niedoskonałości jest pochłaniana i spalana w ogniu miłości. Po nocy następuje poranek przedsmaku życia wiecznego, prawdziwego życia, światła i miłości.