Nasi bracia zakonni u Matki Bożej Loretańskiej
31 maja, 2019
W dniach 20-23 maja 2019 r. odbył się zjazd braci zakonnych obydwu prowincji karmelitów bosych w Polsce. Tym razem, podobnie zresztą jak poprzednio, gościła nas wspólnota Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej w Piotrkowicach. Po przyjeździe bracia o godz. 19 podjęli nas smaczną kolacją, a o 20 uczestniczyliśmy w apelu maryjnym w kaplicy Loretańskiej.
W spotkaniu wzięło udział 23 braci. Z naszej krakowskiej prowincji było 16 braci: br. Marek Krzywoń i br. Franciszek Woźniak z Krakowa-Śródmieścia; br. Tomasz Kuzara z Krakowa Prądnika Białego; br. Nikodem Kuraś, br. Sławomir Nocoń i br. Tomasz Kozioł z z Czernej; br. Andrzej Zieliński i br. Roman Dubel z Zawoi; br. Ryszard Żak i br. Piotr Kostrzewa z Kluszkowiec; br. Dariusz Pietrzycki i br. Artur Żelewski z Wadowic; br. Tomasz Pączek i br. Władysław Giza z Przemyśla; br. Jonasz Jakubiec i nasz delegat, a równocześnie organizator naszego spotkania br. Piotr Filipek z Piotrkowic. Niestety nie dojechali bracia ze Słowacji, którzy w drodze na to spotkanie mieli wypadek i wrócili do klasztoru. Z warszawskiej prowincji było 7 braci: z Drzewiny, Sopotu, Gorzędzieja, Łodzi, Wrocławia i Poznania.
Wtorek, pierwszy dzień spotkania był dniem formacyjnym. Do południa uczestniczyliśmy w wykładach o. Pawła Chmury OFMConv z Chęcin, prowadzącego Franciszkańskie Centrum Leczenia Uzależnień “San Damiano”. Po obiedzie natomiast był wykład ojca Piotra Linki OCD – proboszcza parafii Piotrkowice na temat „Apetitos u św. Jana od Krzyża”. Z pewnością poruszane treści zapadły w pamięć, ponieważ wykład był urozmaicony wieloma ciekawymi materiałami multimedialnymi. Na koniec wysłuchaliśmy filmiku-świadectwa, co dodatkowo jeszcze rozjaśniło poruszane treści.
Ten jakże owocny, ale też wyczerpujący dzień zakończyliśmy kolacją przy grillu. Rozmowy przeciągnęły się do późna. Nie wystraszyła nas nawet rzęsista ulewa, ponieważ przed jej strugami dobrze nas chroniła altanka.
W środę, w dzień rekreacji zaraz po śniadaniu udaliśmy się w stronę Sandomierza. Po drodze odwiedziliśmy Pacanów, a nim przepiękny XII wieczny Kościół św. Marcina, będący Sanktuarium Jezusa Konającego. Oczywiście, będąc w Pacanowie, wszyscy z chęcią zrobiliśmy sobie zdjęcie z Koziołkiem Matołkiem, którego pomnik stoi w parku przy rynku głównym. W Sandomierzu, od razu swoje kroki skierowaliśmy do Bazyliki katedralnej Narodzenia NMP, po której oprowadził nas, bardzo ciekawie opowiadając o tym miejscu umówiony przewodnik. Podobnie było w późnoromańskmi / wczesnogotyckim Kościele św. Jakuba Apostoła, będącym jednocześnie klasztorem dominikanów, Sanktuarium Błogosławionego Sadoka i 48 Towarzyszy Męczenników oraz Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Po opuszczeniu Kościoła św. Jakuba udaliśmy się na smaczny obiad.
W czasie poobiedniej sjesty ruszyliśmy w miasto, zwiedzając jego, jeśli tak można powiedzieć, „świeckie obiekty”. Siostra Jadwiżanka Wawelska oprowadziła nas po Domu Jana Długosza, w którym 26 października 1937 roku zostało otwarte Muzeum Diecezjalne ze zbiorami sztuki sakralnej, w sposób bardzo interesujący opowiadając o zgromadzonych tam zbiorach. Następnie siostra Bernadeta, będąca naszym przewodnikiem po tym mieście, zaprowadziła nas na sandomierską skarpę, na której wznosił się pomnik św. Jana Pawła II. W tym bowiem miejscu w 1999 roku papież celebrował Mszę w obecności ok. pół miliona pielgrzymów i ok. dwudziestu tysięcy wojska.
Później, chętni udali się pod Bramę Opatowską – gotycką bramę wjazdową z 2 poł. XIV w., zbudowanej z fundacji Kazimierza Wielkiego jako część murów obronnych miasta. Odważni z punktu widokowego na jej szczycie mogli podziwiać malowniczą panoramę miasta filmowego Ojca Mateusza. Schodząc ze wzgórza zamkowego, dotarliśmy się do pięknego i malowniczego wąwozu lessowego – Wąwozu Królowej Jadwigi. Przemierzając go, mogliśmy się przekonać o jego niepowtarzalności, ponieważ na przemian zwężał się i poszerzał u swej podstawy.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się pałacu w Kurozwękach. Miejsce to jest niezwykle ciekawe i unikalne, nie tylko na skalę województwa, ale też całej Polski. Tę sławę Kurozwęki zyskały, ponieważ była tam pierwsza i największa hodowla bizonów amerykańskich. Oprócz tych olbrzymów można było tam zobaczyć również innych „mieszkańców” tego prywatnego mini zoo. Po tym pełnym wrażeń dniu, udaliśmy się do klasztoru, gdzie czekała na nas smaczna kolacja.
W czwartek, po Eucharystii i smacznym śniadaniu, udaliśmy się w drogę powrotną do swoich klasztorów.
br. Tomasz Kozioł OCD
za: karmel.pl