Czytelnia Karmel wróć

Droga dziecięctwa duchowego. Cz. 3: Małe i wielkie zadania


8 kwietnia, 2024

Teresa nigdy nie głosiła infantylizmu. Mówiła, że można pozostać bardzo małym, na­wet jeśli otrzymuje się wielkie zadania do wykonania.

 

Droga dziecięctwa duchowego a modlitwa.

Wygłaszając konferencję na temat modlitwy u św. Teresy, można zauważyć zawód i rozczarowanie słuchaczy, którzy wyobrażają sobie, że podczas modlitwy Świętej działo się mnóstwo nadzwyczajnych rzeczy. Wbrew tym wyobrażeniom Teresa miewała wiele trudności w czasie codziennych dwugodzinnych rozmyślań. Jedną z nich, bardzo upokarza­jącą, było częste przysypianie w trakcie rozważań. Teresa była młoda i brakowało jej snu. Kapelan, kiedy się z tego zwierzała, mówił: „trzeba się z tego otrząsnąć, trzeba coś zrobić, aby nie spać, bo to nie jest dobre”. Takie uwagi jednak nie odnosiły skutku. Z problemem tym mniszka zwróciła się również do Matki Gonzagi, swojej przeoryszy, ta zaś odpo­wiedziała: „moja droga córko, powinnaś praktykować modlitwę wewnę­trzną, jak św. Piotr w Getsemani”. Z upływem czasu Teresa zna­lazła wyjście. „Wyraźnie widać, że daleko mi do świętości. Już 7 lat mija, odkąd często zdarza mi się zasypiać na modlitwie wewnętrznej, ale teraz już się nie niepokoję – z trzech powodów:

  1.  małe dzieci grzeczniejsze są, gdy śpią, niż gdy są przebudzone;
  2.  lekarze usypiają swoich pacjentów, aby dokonać ważnych operacji;
  3.  Pan Bóg wie, jak bardzo jesteśmy słabi.

To wszystko jednak nie jest powodem, aby spokojnie zasypiać na modlitwie”. Teresa idzie na modlitwy nie po to, by szukać pocieszenia, ale by zrobić przyjemność Panu. Sen o Jezusie, jaki przydarza się jej podczas modlitwy wewnętrznej, przywodzi Teresie na myśl sen Mistrza przeby­wającego razem z apostołami w łódce (Mk 4,35-41). Jezus śpi w łodzi, zaś apostołowie budzą Go, ponieważ lękają się burzy. Jezus ucisza burzę, mówiąc jednocześnie do uczniów: „Ludzie małej wiary, dlaczego zwąt­piliście?”.

Teresa pyta: „Dlaczego Jezus śpi? Dlatego, że jest zmęczony, gdyż cały dzień ewangelizował pogan i teraz wraca do siebie, to znaczy do łodzi Kościoła, razem ze swoimi przyjaciółmi”. Święta mówi, że apo­stołom brakuje delikatności, kiedy Go budzą, brakuje im wiary. „Gdy Jezus śpi w mojej duszy, to znaczy w mojej łódce, gdy Jezus nic mi nie mówi w czasie mojej modlitwy, ja bardzo się strzegę, aby Go nie zbu­dzić, ponieważ jestem Jego oblubienicą i chcę pozwolić, aby mój Oblu­bieniec odpoczął sobie we mnie po trudach apostołowania”. Widzimy tu delikatność Teresy – mniszka nie chce przeszkadzać Jezusowi i nie szuka w modlitwie żadnego pocieszenia dla samej siebie.

Modlitwa kontempla­cyjna to nie poszukiwanie odczuć, ale zaprawianie się w cno­tach teologalnych: wierze, nadziei i miłości. W istocie Teresa jest tu wierną uczen­nicą św. Jana od Krzyża, który zawsze podkreślał donio­słość wiary, cnoty teologalnej. Św. Jan dokonał na temat wiary dwóch istotnych spo­strzeżeń:

  •  Jest to cnota, która rzeczywiście nas przyciąga do Boga, jednoczy z Nim, czego nie mogą dokonać ani uczucia, ani rozum; dotyka ona Boga, jest więc czymś pewnym.
  •  Niemniej jednak równocześnie zdaje się ona źródłem jakiejś ciemno­ści, ponieważ sama będąc bardzo wielkim światłem, sprawia, że stając wobec niej, znajdujemy się w mroku czy półmroku, jeste­śmy ślepi od nadmiaru światła. Jest więc wiara czymś pewnym, a jednocześnie czymś ciemnym.

To właśnie przeżywa Teresa podczas swojej modlitwy wewnętrznej. Modlitwa nie jest dla niej niczym in­nym, jak spełnianiem aktów wiary, nadziei i miłości – niezależnie od tego, że zasypia, że ma rozproszenia, że przeżywa oschłości.

Jeżeli chcemy to zobaczyć w praktyce jej codziennego życia, po­winniśmy przeczytać opowieść o małym ptaszku zawartą w Rękopisie B. Teresa podkreśla w niej doniosłość bycia małym. O. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus w książce Chcę widzieć Boga stwierdził: „ta opowieść jest genialna, ponieważ pokazuje konkretne życie Teresy jako małego ptaszka”. W książce tej znajdujemy także fragmenty, które dotyczą mo­dlitwy. Mały ptaszek wie, że może kochać i kontemplować Wielkie Słońce, Słońce Trójcy Świętej, i zadowala się tym. Zdarza się małemu ptaszkowi, że czasem zasypia w trakcie tej kontemplacji; gdy się przebu­dzi, nie zniechęca się, ale na nowo rozpoczyna wypełnianie swojego za­dania miłości.

Być może to zasypianie w oczach innych karmelitanek jest czymś upokarzającym, ale dla Teresy staje się ono jeszcze jedną okazją, aby ciągle na nowo rozpoczynać swoje dzieło miłowania Boga w ten właśnie sposób. Modlitwa, mimo zasypiania, przynosi owoce w życiu Świętej: „Prawie nigdy nie zdarza mi się, aby w czasie mojej wewnętrz­nej modlitwy przychodziły na mnie jakieś pocieszenia. W dziękczynie­niu, owszem, ale w ciągu całego dnia Pan udziela mi swojej łaski w spotkaniach z moimi siostrami; w pracach, które wykonuję; w kierowa­niu nowicjuszkami”.

Zauważmy, jak „mała droga” Teresy wpływa na jej życie modli­tewne: Święta nigdy nie mogła polegać na własnych siłach, ale w każdej chwili powierzała się Jezusowi Chrystusowi.

Próba krótkiej syntezy drogi dziecięctwa duchowego

Teresa zawsze podkreślała wagę chwili obecnej: „Czasem bardzo się niepokoimy albo przeszłością, albo przyszłością. Ale nic nie możemy zrobić z przeszłością, która należy już do Boga; podobnie nic nie mo­żemy uczynić ze swoją przyszłością, która również należy tylko do Boga. Cała moja wolność wyraża się w chwili obecnej, w momencie, który jest mi dany, np. zrobiwszy głupstwo lub popełniwszy jakiś grzech, nie wra­cam do przeszłości, powierzam to całkowicie Bogu. Nie trzeba również niepokoić się o przyszłość, zwłaszcza wyobrażać sobie rzeczy, które mo­głyby się zdarzyć, a które nigdy się nie zdarzą. Miejscem, w którym mogę Mu ufać i działać dla Niego, jest chwila obecna, którą On mi ofia­rowuje”.

Wszystkie te myśli zostały zawarte w utworze poetyckim Teresy Moja pieśń na dzień dzisiejszy. Jest on syntezą „małej drogi” Teresy. Analizując go, znajdziemy elementy będące wyznacznikami tej „drogi”: śmiałą ufność, bojaźń Bożą – rozumianą w sensie pozytywnym – oraz nadzieję, która jest tym samym, co cnota teologalna nadziei, a ta z kolei jest bardzo bliska teologalnej cnocie wiary. Można powiedzieć, że na­dzieja to wiara posunięta aż do granic. Inny składnik tej syntezy „małej drogi” to wydanie się, zawierzenie się, którego nie należy mylić z jakąś bierną rezygnacją, poddaniem się, kapitulacją, z postawą kwietystyczną. Wydanie się, zawierzenie to akt jak najbardziej pozytywny.

Kolejny ele­ment to duch dziecięctwa – postawa, jaką spotykamy u Jezusa Chry­stusa, Syna Bożego. I nie jest to absolutnie próba wywyższenia idei dziecięctwa samego w sobie. W dziecięctwie duchowym porusza Teresę fakt, że dziecko jest absolutnie zależne od kogoś drugiego, a ta zależność ob­razuje ją samą, całkowicie zależną od Boga Ojca. W istocie Teresa nigdy nie głosiła infantylizmu. Mó­wiła, że można pozostać bardzo małym, na­wet jeśli otrzy­muje się wielkie zadania do wykonania: „Gdybym umarła mając 80 lat, pozostałabym tak samo mała, jak jestem dziś”. Znajdujemy tu kolejny element jej „drogi” – ubóstwo ducha.

W Liście 197 Teresa podaje dwie wskazówki dotyczące „małej drogi”: 1) dobrze zrozumieć; 2) żyć nią właściwie, w pełni. Dalej Teresa zaznacza, co na tej „drodze” stanowi trudność: „Nawet jeśli jest się sła­bym, miłować Jezusa Chrystusa – bez pragnień, bez cnót. Ważne, aby mieć właściwy stosunek do Miłości, która ma nas strawić, przeobrazić, pochłonąć. Aby być na nią otwartym, dyspozycyjnym, wystarczy jedno pragnienie – stać się darem ofiarnym. Ale trzeba się absolutnie zgodzić na to, by zawsze pozostawać małym, bezsilnym i ubogim”. Tu właśnie tkwi trudność – zaakceptować do końca, że na drodze duchowej pozosta­nie się zawsze kimś ubogim i bezsilnym. My chcielibyśmy ciągle się rozwijać, stawać się coraz lepsi, jednak Teresa mówi: „Zależymy całko­wicie od łaski Boga, nigdy nie jesteśmy w stanie zebrać swoich sił, by móc powiedzieć – nie potrzebuję już łaski Boga”. Teresa bardzo mocno dotyka tu teologicznych problemów wiary, łaski i uczynków.

Z wielką mocą podkreśla wartość darmowego daru zbawienia, co nie oznacza wcale, że zgadza się z protestantami, ponieważ zna List do Rzymian, w którym św. Paweł podkreśla ogromne znaczenie wiary dla zbawienia. Nie oznacza to, że neguje ona ważność uczynków; ale w jej nastawieniu jest coś nowatorskiego, jeśli wziąć pod uwagę mentalność epoki, w której Teresa żyła. Uważano wówczas, że do Boga, który jest Sędzią Sprawiedliwym i którego mamy spotkać w raju, lepiej przyjść z rękoma pełnymi dobrych uczynków. I wiele było w Lisieux karmelita­nek, które tak myślały. Teresa w swoim akcie oddania się Miłości Miło­siernej mówi zupełnie coś innego: „stanę przed Bogiem z pustymi ręko­ma”.

Nie oznacza to, że Święta nie spełniała dobrych uczynków, ale że pełniła je zawsze na rzecz Kościoła, aby przez nie Kościół mógł wylewać łaski na ludzi i ich zbawiać. „Wszystkie zasługi, jakie mogę posiadać, oddaję Kościołowi i światu, dlatego stanę przed Bogiem z pustymi ręko­ma i On sam je napełni”. Elementem „małej drogi” jest także pokora, pojmowana w takim duchu, w jakim pisała o niej św. Teresa od Jezusa – pokora jako prawda. Święta z Lisieux twierdziła, że nie lubi fałszywej pokory: „wolę uznać spokojnie, że Jezus dokonał we mnie wielkich rze­czy; a największą rzeczą, jakiej Jezus we mnie dokonał, jest to, że poka­zał mi moją maleńkość”.

Teresa mówi, że jej ubóstwo, maleńkość jest miejscem, w które może zstąpić Bóg, dlatego nie należy się dziwić, że najlepszy przykład dziecięctwa duchowego, jaki można spotkać w świe­cie, to przykład Ma­ryi Dziewicy. Święta wyznaje, że nie chce umrzeć, zanim nie napisze czegoś ważnego o Dziewicy Maryi. Słyszała wiele kazań na Jej temat, ale były raczej nieudane. Twierdzi, że wielu kazno­dziejów mówi o Maryi jakieś nieprawdopodobne rzeczy, stwierdza: „gdybym ja była kapłanem, powiedziałabym tak…” – i pisze poemat Dlaczego kocham Cię, Maryjo!, zamieszczony w Dziejach duszy. Teresa wraca w nim do rzeczywistości Ewangelii, a to, co stwierdza, znajduje pełne odzwierciedlenie w teologii maryjnej Vaticanum II – Maryja żyła wiarą i dlatego jest pierwszą chrze­ścijanką, która towarzyszyła Jezusowi od Zwiastowania po Kalwarię. W jednej z części poematu Teresa zwraca się do Maryi:

W Nazarecie, Przeczysta, pełna Bożej łaski,
W pracy i biedzie żyłaś pośród swej rodziny,
Nie zdobiły zachwyty, uniesienia, blaski
Dni Twoich szarych, Matko Królewskiej Dzieciny.
Biedakom, których mnóstwo na ziemskim padole,
Otuchę niosło Twoje oblicze anielskie,
Znosiłaś w ciężkim trudzie wspólną z nimi dolę,
By wskazać im wieczyste wybrzeża niebieskie.

W istocie kaznodzieje tamtej epoki wywyższali Maryję, a wierni widzieli Ją jako kogoś bardzo odległego, tymczasem Maryja żyła po pro­stu wiarą – tak jak my, choć lepiej od nas.

Na drodze dziecięctwa duchowego Teresę interesuje przede wszyst­kim to, co nie wiąże się z żadnymi nadzwyczajnymi umiejętnościami. To fakt niezmiernie ważny dla ludu Bożego, który często patrzył na świę­tych jako na „wielkich czyniących nadzwyczajne rzeczy”. Niejednokrot­nie taki obraz świętych wywoływał zniechęcenie, gdyż dla zwykłych ludzi byli oni zbyt wielcy. Teresa twierdzi, że najbardziej doniosłe życie du­cho­we można prowadzić w zupełnie pospolitym, zwyczajnym, codzien­nym życiu.

tłum. Serafin Tyszko OCD

 

bp Guy Gaucher OCD

(1930-2014) - Karmelita Bosy z prowincji paryskiej, został biskupem de Meaux, a następnie biskupem pomocniczym Bayeux-Lisieux. Po zakończeniu posługi biskupiej zamieszkał w klasztorze karmelitańskim w Venasque (Notre-Dame de Vie). Był jednym z wielkich znawców i propagatorów życia i doktryny św. Teresy z Lisieux.