Czytelnia Karmel wróć

Lectio divina i praktyka modlitwy terezjańskiej – część 2


4 grudnia, 2020

Metoda terezjańska

Modlitwa ustna

Spróbujmy tutaj określić główne sposoby i czynności modlitwy medytacyjnej, jakich nauczała nas św. Teresa. Pierwszą na naszej liście jest modlitwa ustna. Jest to ważne zagadnienie. Teresa wie doskonale, że ustna modlitwa potrafi podtrzymać wszelki wysiłek medytacyjny. Odmawiając modlitwę „Ojcze Nasz” w Drodze doskonałości, Teresa robi to tak, jak od wieków robili to mnisi, opierając swe modlitwy na tekstach Pisma Świętego. Pierwsza wskazówka, jaką daje nam Teresa w lekcji poprawnej modlitwy, to odmawianie modlitwy ustnej z jak największą uwagą i utożsamieniem naszych uczuć z jej przesłaniem. Przekonamy się, że na nowo odkryte pojęcie monastycznego „lectio” przywraca biblijne słowo jako podstawę chrześcijańskiej medytacji. W pewien sposób Teresa opiera się na tym podstawowym założeniu. Wyraża się jasno mówiąc, że modlitwa ustna służy nie tylko medytacji, ale także kontemplacji: „Wiem o niejednej duszy, którą Bóg z prostej modlitwy ustnej (…) w sposób dla nich samych niepojęty, nagle podnosi do wysokiej kontemplacji… I z tej właśnie przyczyny tak bardzo nalegam, córki, byście odmawiały modlitwę ustną należycie” (D 30,7; por. D 24).

Czytanie

W drugiej kolejności skupmy się na czytaniu. Teresa uczy nas, byśmy korzystali z Pisma Świętego nie tylko, gdy zamierzamy medytować, lecz za każdym razem, gdy oddajemy się modlitwie. Zapewnia nas, że: „Inny, także bardzo dobry sposób, to czytanie jakiej książki o dobrej treści. Pomaga ono do skupienia się przy modlitwie ustnej, aby była taka, jaką być powinna” (D 26,10). Dalej, ponownie utwierdza w monastycznej tradycji modlitwy: „Co do mnie, słowa Ewangelii zawsze mocniej mnie do siebie pociągały niż wszelkie książki najznakomitszych autorów” (D 21,4). To właśnie lektura Biblii jest najlepszą towarzyszką modlitwy osobistej. Rozważanie słów Pisma Świętego jest najlepszą pomocą w modlitwie. Karmelici (ale i wszyscy chrześcijanie) popełniają ogromny błąd chcąc trwać w obecności Boga, nie posiłkując się przy tym Jego słowem. Musimy się nauczyć modlitwy Słowem Boga. Nie wolno nam przeoczyć relacji między nauczaniem Teresy o modlitwie ustnej, a nauczaniem modlitwy nad Pismem Świętym.

Święta Teresa używa słów Pisma Świętego przy modlitwie ustnej. Modlitwa „Ojcze nasz” jest tylko jednym z przykładów, i nie należy się tylko do niej ograniczać. Jakiekolwiek zdanie, zwrot czy też słowo Pisma Świętego – wielokrotnie odmawiane z wielkim skupieniem – są prawdziwą modlitwą ustną. Powtarzane u Teresy słowa i modlitwa ustna opierają się na jej ulubionym piśmie – Ewangelii. Reasumując, nauki Teresy o modlitwie ustnej i lekturze Ewangelii łączą się w praktyce modlitwy używającej Pisma Świętego. Stanowi ona istotną treść w życiu modlitwy.

Wizerunki

Rozpamiętywanie świętych wizerunków – to kolejny etap na liście metod modlitewnych. Teresa zachęca nas, byśmy spojrzeli na „obraz czy figurę Pana naszego, wybranego według własnego upodobania”, aby „przed tym wyobrażeniem jak najczęściej z Nim rozmawiać” (D 26,9). Jest to sposób bardzo pomocny w byciu w obecności Boga. Używanie obrazów i ikon (tak żarliwie czczonych przez prawosławnych) jest znakomitą praktyką. Umocnieni słowem Pisma Świętego i wizerunkiem Chrystusa, jesteśmy gotowi do modlitwy. Nasze zmysły winny nauczyć się pomagać nam w modlitwie, a nie rozpraszać. W Księdze Życia (rozdz. 9) widzimy, jak bardzo wizerunki były pomocne Teresie, zwłaszcza w związku z problemem w wyobrażeniu sobie tego, czego nigdy nie widziała. Ta rada jest jednak o wiele szersza. Wizerunki święte są pomocne zarówno dla tych, którzy mają słabą, jak i dobrą wyobraźnię. Ale wizerunki te w pierwszej kolejności muszą wywoływać w nas pewien rodzaj „pociągania” nas, dopiero wtedy mogą być pomocne w modlitwie. Są jednak tacy, którzy w ogóle nie czerpią natchnienia z obrazów, lub też po prostu ich nie potrzebują. Święte wizerunki mogą służyć modlitwie osobistej, tak samo jak służą modlitwie liturgicznej w naszych kościołach.

Wyobrażenia są kolejnym pojęciem, nad którym się pochylimy.

„Starałam się przedstawiać sobie Chrystusa w swojej duszy i najlepiej – zdaje mi się – wychodziło mi rozważanie tych tajemnic, w których oglądałam Go samego”.

św. Teresa od Jezusa, Ż 9,4

Święte wyobrażenia pomagają nam, tak jak Teresie, identyfikować się prawdziwiej z sytuacjami biblijnymi. Do pewnego stopnia żywa, lecz kontrolowana wyobraźnia jest niezbędnym elementem w tradycji modlitwy. Wewnętrzne wyobrażenia służą modlitwie tak samo jak te, które oglądamy na zewnątrz. Obrazy, tak jak rozważanie, muszą podtrzymywać miłość do Boga. Są nam wtedy pomocne, gdy krzepią serce i wzmacniają wolę. Musimy jednak pozwolić naszym wyobrażeniom i uczuciom, by dojrzały wewnątrz nas; rozwijamy je lekturą Pisma Świętego lub pobożnym uczynkiem. Biblijne wizerunki mają niespotykaną moc, dzięki której możemy spojrzeć w głąb siebie. Pomagają nam odkryć uczucia; nasze uczucia muszą być wolne od grzechu, czyste i podniesione Słowem Bożym. Pobożne i rozważne korzystanie z naszego daru zostaje spotęgowane natchnieniem wizerunków, wspomnień i uczuć. Z całą pewnością tak postępowała św. Teresa. Nasze dojrzałe wyobrażenia doskonale oddają obecność łaski i istoty Boga.

Rozważanie, intuicja i samopoznanie

Pojęcie rozważania znamy już jako element medytacji terezjańskiej. Zestawimy teraz to pojęcie z myśleniem oraz zrozumieniem i ocenimy powiązania między nimi. Przy tej okazji musimy jeszcze wspomnieć o intuicji – procesie poznania zachodzącym w prawej półkuli mózgu. To właśnie dzięki intuicji przyglądamy się Bogu przez pryzmat umiłowania; nie analizujemy Jego słów naszym chłodnym umysłem, lecz w spokoju trwamy przy Nim.

Prostota miłości rodzi się z prostej intuicji. Teresa mówi o tym bardzo prosto. Radzi nam, byśmy przestali zbyt ciężko pracować, urządzili święto, odpoczęli. Mówi, by nie przemęczać umysłu, gdyż „bez natężenia rozumu cieszą się Nim i z Nim rozmawiają, nie siląc się na rozumowania i dowodzenia”. Jak nas zapewnia, takie działania „przynoszą (…) wielki pożytek dla duszy i niezliczone korzyści” (Ż 13,11). Namawia, byśmy spojrzeli na Tego, który na nas patrzy: „Nie żądam od was wielkich o Nim rozmyślań ani natężonej pracy rozumu, ani zdobywania się na piękne, wysokie myśli i uczucia – żądam tylko, byście na Niego patrzyły” (D 26,3). To jest właśnie „spojrzenie” intuicyjne.

Gdy mówimy już o myśleniu i intuicji, nie sposób nie wspomnieć o odniesieniu do samopoznania jako części ascetycznej rozważania, któremu Teresa poświęciła wiele miejsca. Uczyła, jak ważnym elementem w naszym życiu jest codzienne poznawanie siebie (por. T 1,2,8). Dla Teresy jest ono częścią pokory, bez której nasze życie nie jest „życiem w prawdzie” (T 6,10,7). Musimy poznać nasze możliwości wewnętrzne, drzemiącą w nas siłę (warto przypatrzyć się temu, co Teresa mówiła o naturalnym działaniu wyobraźni w Twierdzy 4,1), jak i nasz temperament (por. co mówi na temat melancholików w Księdze Fundacji 7). Winniśmy porównać ciemną stronę naszej duszy ze światłością naszego Pana (por. T 1,2). Pokora i samopoznanie są dla Teresy tym samym (T 1,2). Nie poznamy prawdy o Bogu, jeśli najpierw nie poznamy najgłębszej prawdy o nas samych. Bez prawdy nie zjednamy sobie Boga. Teresa – z precyzją godną Tomasza z Akwinu – zauważa, że jeśli nie będziemy pracowali nad samopoznaniem (pojmowanym jako pokora), nigdy nie będziemy prawdziwie kochać. Pisze: „Co do mnie bowiem, nie pojmuję, jak i jaka może być pokora bez miłości i miłość bez pokory” (D 16,2). Dojrzała modlitwa i szczere poznanie siebie pozwalają nam ujrzeć, że prawda w miłości i miłość w prawdzie winny stanowić program naszego życia. Wszelki stopień miłości wymaga poznania siebie.

Ważny element terezjańskiego poznania siebie (samopoznania) stanowi jego kierunek. Nie jesteśmy nim my, jego centrum jest Bóg i Jezus Chrystus. Ucząc się patrzenia na Boga w prawdzie, odkrywamy prawdę o nas samych. „Zapatrując się na wielkość Jego, poznamy niskość naszą; czystość Jego nieskończona ukaże nam zmazy nasze; patrząc na pokorę Jego ujrzymy, jak nam daleko do tego, byśmy były pokornymi” (T 1,2,9). Tylko w obecności Boga łaskawego możemy zstąpić do naszego wnętrza zranionego i grzesznego. W pokorze znajdziemy ukojenie, w Bogu zbawienie. Tylko Pan może dotrzeć do naszego wnętrza i wyzwolić nas od tego, co przeciwne prawdzie i miłosierdziu. Umiłowanie Pana i bliźniego jest bezwzględnie zależne od prawdziwego samopoznania. Pragnienie prawdziwego poznania prowadzi nas przez modlitwę do Boga. Jest drogą w poszukiwaniu duchowego powiernika, który powie nam prawdę o nas samych, dobrego przyjaciela, który rozświetli nasze życie w modlitwie (zob. Ż 13).
Tak więc samopoznanie jest nieodzownym elementem modlitwy. Nie sposób poznać Boga, nie znając siebie i nie sposób poznać siebie, nie poznawszy Boga. Człowiek o upadłej duszy musi najpierw ją uleczyć, nim rozpocznie proces samopoznania. Aby wyzwolić duszę, należy spojrzeć na nią przez pryzmat prawdy. I znów, przez całe życie w modlitwie musimy wędrować ścieżkami samopoznania. Modlitwa terezjańska jest samopoznaniem w świetle Jezusa Chrystusa.

Krótko trzeba też wspomnieć o medytacji nad życiem, to jest refleksji modlitewnej na temat własnego życia w świetle miłości Boga. Uczmy się angażować w modlitwę coraz to wyraźniejsze stany umysłu. Od Teresy uczmy się, jak przyjmować obecność Chrystusa w głąb naszego serca i umysłu.

„Jeśli jesteście smutne i w strapieniu, patrzcie na Pana w Ogrójcu… zobaczcie, jak spogląda na was tymi słodkimi, litościwymi, łzami zalanymi oczyma i niepomny własnych boleści myśli tylko o pocieszeniu was za to tylko, że idziecie do Niego szukając pociechy i oczy ku Niemu zwracacie”.

św. Teresa od Jezusa, D 26,5

Modlitwa afektywna i postanowienia

Jak już zauważyliśmy, część afektywna jest bardzo charakterystycznym elementem medytacji terezjańskiej. W systemie terezjańskim modlitwa afektywna jest medytacją, a medytacja umacnia afektywność. Teresa modli się o wolę pragnienia Boga, chce tylko Jemu służyć i z Nim się zjednoczyć. Chce, byśmy wspomagani „gotowymi modlitwami”, nauczyli się wyrażać nas samych „w słowach prostych, wprost z serca idących” (D 26,6). Opisując wędrówkę swej duszy, Teresa kładzie coraz większy nacisk na modlitwę afektywną. Pisze:

„Dobre i to, skoro nie dano im więcej; ale lepiej by było, gdyby od czasu do czasu starały się wzbudzać w sobie akty wysławiania Boga, uwielbiania dobroci Jego, radowania się Nim, iż taki jest wielki i piękny, i święty, i by pragnęły czci i chwały Jego. Na to ostatnie zwłaszcza powinny się zdobywać, ile zdołają, bo takie pragnienie dziwnie skutecznie wolę pobudza. A jeśliby kiedy spodobało się Panu użyczyć im tamtej wyższej łaski, niech pilnie baczą, by jej snadź nie porzuciły dla dokończenia zwykłym porządkiem medytacji swojej”.

św. Teresa od Jezusa, T 4,1,6

Teresa uczy nas, byśmy stopniowo upraszczali naszą afektywność, gdyż jest to najlepszy sposób przygotowania do kontemplacji. (I chociaż w Twierdzy Wewnętrznej nie znajdziemy żadnych uwag co do „biernej nocy zmysłów”, można przypuszczać, że terezjańskie uproszczenie afektywności jest bezpośrednim wstępem do kontemplacji, z pominięciem specjalnego przygotowania, o którym traktuje Jan od Krzyża). Terezjańska afektywność ma szczególną wagę w jej doktrynie medytacji.

W opisie metody terezjańskiej nie wolno nam pominąć postanowień. Postanowienia są wysoko cenionymi przez Teresę elementami medytacji. Choć karmelici czasami odrzucają tę „ignacjańską” wartość, sama Teresa jest kobietą silnej woli. Pragnie jak najsilniejszej determinacji, by wytrwać w modlitwie przez całe swe życie (zob. D 21). Poszukiwaniu cnót poświęca wszystkie swe siły. Musimy kultywować w sobie „wielkie pragnienia” Boga, nigdy nie porzucać silnej woli w modlitwie będącej drogą do cnót. Rzecz jasna modlitwa terezjańska nie musi być podporządkowana za każdym razem postanowieniom. Musimy sobie jednak zdać sprawę z tego, że postanowienia stanowią wymiar afektywności terezjańskiej, odnoszącej się do życia codziennego.

Skupienie

Ostatnią na naszej liście jest modlitwa skupienia. Odnosimy się tutaj do aktywnej modlitwy skupienia, np. wewnętrznego doświadczenia obecności Boga, którego doznaliśmy wysiłkiem medytacji (por. Ż 4,7; 40,5-6; D 28-29; T 4,3). Teresa wyznaje, że nigdy nie odczuwała spełnienia w modlitwie, dopóki nie nauczyła się odnajdywać w sobie obecności Chrystusa (por. D 29,7):

„Nazywa się ten sposób modlitwą skupienia, dlatego że dusza skupia tu wszystkie władze swoje i wchodzi w siebie razem z Bogiem swoim i Boski Mistrz zaczyna ją nauczać i przysposabiać do modlitwy odpocznienia prędzej niż jakimkolwiek innym sposobem. W tym skupieniu bowiem dusza zostając sama z sobą może łatwiej rozważać całą Mękę Pańską i przedstawiać sobie Syna jako obecnego, i ofiarować Go Ojcu, i bez utrudzenia myśli szukać Go na górze Kalwarii, w Ogrójcu i przy słupie biczowania”.

św. Teresa od Jezusa, D 28,4

Jest to ulubiony sposób, dzięki któremu Teresa oddawała się medytacji.

Dotychczas udało nam się uporządkować medytację terezjańską jako część wielkiej tradycji modlitwy monastycznej – „lectio divina”. Przyjrzeliśmy się także podstawowym pojęciom terezjańskim: modlitwie myślnej, modlitwie ustnej oraz medytacji. Zauważyliśmy, że medytacja jest dla Teresy w szerszym znaczeniu głównym rodzajem modlitwy. Chodzi w niej o etap aktywny lub ascetyczny, który przygotowuje nas na kontemplację. Udało nam się również przyjrzeć postawie i podstawowej charakterystyce modlitwy terezjańskiej (skupienie, afektywność, Chrystus będący w centrum modlitwy, orientacja kontemplacyjna jej modlitwy, ważność poznania siebie samego), a także „terezjańskiej” odmianie jej modlitwy (modlitwa ustna, czytanie medytacyjne, rola świętych obrazów służących koncentracji, stosowanie własnych wyobrażeń wewnętrznych, refleksja i intuicja, modlitwa afektywna, postanowienia i skupienie czynne).

Jesteśmy teraz gotowi, by zastosować je w naszej codziennej modlitwie, w odkryciu na nowo wschodniego lectio divina.

o. Sam Anthony Morello OCD

Wieloletni wykładowca na Uniwersytecie w Dallas, Dominican College i Uniwersytecie St. Thomas w Houston; radny generalny Zakonu, przełożony prowincjalny i przeor, w Prowincji Ameryki Północnej.