Czytelnia Karmel wróć

Piękno Boga u Jana od Krzyża


5 marca, 2019

Piękno. Samo to słowo nosi w sobie ładunek emocjonalny i wrażeniowy. Powiemy, że działa na podmiot – budzi w nim wrażenia. Niemal spontanicznie (bez zastanowienia się) powstaje w człowieku – przede wszystkim najpierw w jego zmysłach – potrzeba plastycznego oglądu, kształtu i formy. I jeśli coś jest piękne, musi być przyjemne dla wzroku, cieszyć swoją doskonałością i harmonią kształtów. W pierwszym odruchu i skojarzeniu nikt zwykle nie zastanawia się nad wewnętrznym przesłaniem tego, co się podoba, co jest piękne. Mówimy po prostu: to jest piękne, zrobiło na mnie wrażenie. Taka nasza bezrefleksyjna reakcja na piękno (nierzadko dziś spotykana w mentalności obrazowo-merkantylnej) jest wyrazem greckiego rozumienia piękna, w którym rzeczy miały piękno bezpośrednie.

Trzeba przyznać, że wrażeniowy odbiór piękna satysfakcjonuje człowieka. Ale, podkreślmy z naciskiem, tylko satysfakcjonuje. Czujemy przecież, że satysfakcja to nie to samo, co radość i pokój. Kultura zmysłowej satysfakcji, której oblężenie postrzegamy, zdaje się coraz bardziej w obecnych czasach obnażać zło i bezsens w różnej postaci konkretyzujące się w naszej mikro- i makropowszedniości. Jeżeli widok zła wywołuje w nas nie tyle uczucie wrażenia pozytywnego (w znaczeniu uwrażliwienia osobowego, które animuje ku dobru), ile przerażenie i duszność moralną odkrywa to przed nami, że w człowieku są zaczątki innego świata; zasiana jest inna perspektywa bytu, nowa jakość piękna. Człowiek odczuwa w sobie wezwanie do realizacji czegoś innego, dotknięcia czegoś więcej, a nawet czegoś zupełnie innego, co nie jest zewnętrzną powłoką rzeczy. Zbliżamy się tutaj do horyzontu hebrajskiego rozumienia piękna, całkowicie odmiennego od greckiego. Wiemy, że u Izraelitów panował całkowity zakaz materialnego przedstawiania Boga. W Biblii (tak w Starym, jak i Nowym Testamencie) estetyczny motyw Boga nie odgrywa kluczowej roli, wręcz jest marginalny. Owszem, tłumacze Biblii wprowadzają grecki termin kalos, czyli „piękny”, ale zawiera on treść wewnętrzną, chodzi w nim o aspekt moralny (piękne to coś, co jest użyteczne, dobre; gr. kalokagathia, czyli piękno-dobro). Zwraca też uwagę na zalety zewnętrzne w takim znaczeniu, że dzieło jest udane (opis stworzenia świata w Księdze Rodzaju), ale niekoniecznie wskazuje na aspekt estetyczny (dokładnie zajmuje się tym zagadnieniem W. Tatarkiewicz w Estetyce średniowiecznej, t. II). Termin „piękny”, „piękno” w Biblii nie jest atrybutem Boga, choć autor Pieśni nad Pieśniami mówi o pięknie oblubienicy i oblubieńca. Nie posiada ono jednak wydźwięku zmysłowego, lecz stosuje go do opisu wewnętrznej przyjaźni, mistycznej jedności tych dwojga. „Jak piękna jest miłość twoja” (Pnp 4,10) – mówi oblubieniec do oblubienicy.

Piękno Boga jest kształtem miłości

Tak naprawdę o piękności Boga mogą nas poinformować, i to też tylko w pewnej mierze, mistycy. Kontemplacja bowiem jest najbardziej adekwatnym miejscem piękna Boga. Stąd też wybrałem bodaj najbardziej klasyczny i najgłębszy tekst odnoszący się do piękna transcendentnego w literaturze mistycznej autorstwa św. Jana od Krzyża. Oto w Pieśni Duchowej, w strofie 36, tak rozmawia człowiek z Bogiem:

Radujmy się sobą mój Miły,
Chodźmy przejrzeć się w Twojej piękności
Na górę i na pagórek,
Gdzie rozlewają się wody przejrzyste
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste

Najbardziej interesujący jest jednak komentarz do powyższych wierszy. „Radujmy się sobą mój Miły” (w. 4), to znaczy cieszmy się w udzielaniu słodyczy miłości. (…) Miłość bowiem, gdzie swoją siedzibę założy, takiej nabywa właściwości. Pragnie ciągle smakować w swych radościach i słodyczach, którymi są wewnętrzne lub zewnętrzne praktyki miłości. Wszystko to zaś czyni, by tym więcej upodobnić się do Umiłowanego. „Chodźmy przejrzeć się w Twojej piękności” (w. 5), to znaczy postępujmy tak, aby przez wspomniane praktykowanie miłości dojść do przeglądania się w Twojej piękności w życiu wiecznym. Abyśmy do tego stopnia zostali przemienieni w Twą piękność, byśmy będąc upodobnieni w piękności, mogli sami się przeglądać w Twojej piękności, posiadając już tę samą Twoją piękność. Do tego stopnia, że gdy spoglądać będziemy na siebie, ujrzymy w sobie piękność każdego z nas, bo obie piękności są tylko Twoją pięknością gdyż pochłonięci zostaliśmy w Twojej piękności. Itak będziemy oglądać Ciebie w Twojej własnej piękności, a Ty mnie również w Twojej piękności.

Być może dotąd żaden mistyk, teolog, czy też estetyk nie mówił z taką witalną mocą o piękności Boga, jak św. Jan od Krzyża. Trzeba zauważyć, że w języku hiszpańskim piękno oznaczają dwa terminy: belleza i hermosura. Użycie tego drugiego, który stosuje autor w cytowanym wyżej tekście, uwypukla głębszą intensywność piękna; i moglibyśmy go przetłumaczyć jako coś więcej niż zwykłe piękno, jako prapiękno. Jan od Krzyża nigdy nie pisał – co jest też ciekawe – że Bóg jest piękny (hermoso) w formie przymiotnikowej. Stąd też, kiedy mówi o atrybutach Boga w formie przymiotnikowej, np. wszechmocny, potężny, nigdy nie stosuje wówczas terminu piękność (hermosura). Słowo to, które z tak niebywałą obfitością wypływa spod pióra hiszpańskiego Karmelity, nie ma nic wspólnego z pięknem materialnym czy też filozofią estetyki. Dla hiszpańskiego Mistyka jest oczywiste, że doskonała i pełna piękność spoczywa ostatecznie w Bogu. Jest to ta inna, metafizyczna jakość piękna. Za nią winien tęsknić i o nią pytać w swym twórczym działaniu człowiek.

Sądzę, że można odważyć się i powiedzieć, że dla Jana od Krzyża Bóg jest pięknością, tak samo jak Bóg jest miłością. Piękność i miłość są tu poniekąd tożsame. Mówi o upodobnieniu w piękności i upodobnieniu w miłości (Umiłowanym), zjednoczeniu w Bogu – union de amor, union de hermosura. Praktykowanie miłości wewnętrznej i zewnętrznej ma doprowadzić do oglądania piękności Boga, którą identyfikuje – mistyk i teolog – z bytem Boga, Boga Trójedynego. To uporczywe i niespotykane w swej oryginalności przypisywanie Bogu piękności jest też jakimś poszukiwaniem konkretnej formuły, niejako formy, kształtu Boga. Jan od Krzyża chce jakby oglądać Boga wzrokiem, dlatego też błaga Go wprost, by odsłonił i ukazał swą piękność (por. Pieśń Duchowa 11,2).

Konkretyzację piękności Boga w pewnej mierze znajduje w stworzeniach. Mówi o tym w Pieśni Duchowej 38: „Chodźmy przejrzeć się w Twojej piękności / Na górę i na pagórek”. Góra jest tutaj alegorycznym odniesieniem do piękności duchowej w Bogu, pagórek z kolei (jako coś niższego) symbolizuje stworzenie, które jak mówi Jan od Krzyża , jest to również piękność Syna Bożego i nią pragnie być dusza oświecona” (PD 36,7). Można byłoby w tym miejscu podać sporą ilość świadectw na to, że ten skądinąd surowy asceta jest gorącym piewcą świata stworzonego (może nawet nie mniejszym od św. Franciszka). Nie jednak do tego stopnia, by utożsamiał go ze Stwórcą. Jan od Krzyża jest niezwykle precyzyjnym teologiem.

Aby dokładnie to zobaczyć, warto przywołać tutaj strofę 5 Pieśni Duchowej, w której przedstawia nam opis, jak Syn Boży upiększał świat:

Rzucając wdzięków tysiące
Przebiegnął szybko wskroś boru cichego
A jedno tylko spojrzenie
I blask Jego postaci,
Okrył je szatą piękna czarownego.

Tekst ten mówi o wyniesieniu stworzenia. Wyrażenia „przebiegnął szybko, jedno tylko spojrzenie” mają informować, że stworzenia są niższymi dziełami Boga. Nie zatrzymywał się nad nimi zbyt długo, przebiegł szybko, de paso – jakby je uczynił mimochodem i w pośpiechu. I jeśli mimo to są tak czarujące, to jaką pięknością jest sam ich Stwórca. Nie mówi też, że okrył je (stworzenia) swoim pięknem (los dejó de su hermosura), ale, że okrył je pięknem (los dejó de hermosura). Podkreślona jest tutaj substancjalna różnica pomiędzy Bogiem a stworzeniami. „Wszystkie stworzenia to tylko okruszyny, które spadły ze stołu Bożego” (Droga na Górą Karmel 6,3). Jan od Krzyża nigdy o świecie stworzonym nie wyraził się pogardliwie, choć porównując go z Bogiem, miał go za nic. Największe jednak dzieło, przez które zwrócił się do nas Bóg, to Wcielone Słowo (por. PD 5,3). I w tym miejscu, jak się wydaje, dotykamy istoty podjętego tematu. Słowo Wcielone jest pięknem. Na czym polega Jego piękność, piękność tego Słowa? Na miłości, niestrudzonej dobroci. To Słowo wcieliło się i jest pośród nas, to znaczy przybrało kształt miłości, miłości udzielającej się. Piękność się udziela, podobnie jak miłość się udziela. To jest właśnie Trójca Osób, w której wewnątrz dzieje się udzielanie. To jest też piękność Boga, której kształtem jest udzielanie się. Promienna piękność Boga, której źródłem jest krzyż, Jego rana, z której wyniknęło Piękno kochające i udzielające się. Bóg jest dobry i dlatego jest piękny.

Wcielenie Słowa „podniosło człowieczeństwo do piękności Boga” (por. PD 5,4). I to jest coś, co nie może nas nie niepokoić i musi pomagać dorastać do tej piękności. Tak jak pomagało Tołstojowi, który w swych Dziennikach tak pisze: „Zobaczyłem Waskę, psa okaleczałego, bez nogi, i chciałem go przepędzić; ale potem się zawstydziłem. Pies jest chory, brzydki, potworny, więc trzeba go pędzić precz? Bo piękno pociąga, brzydota odpycha. Cóż to znaczy? Czy to znaczy, że trzeba szukać piękna i unikać brzydoty? Nie, to znaczy, że należy szukać tego, co w konsekwencji daje piękno, a unikać tego, co w konsekwencji daje brzydotę: szukać dobra, pomocy, służenia stworzeniom i ludziom. A wyniknie z tego piękno. Jeżeli wszyscy będą dobrzy, wszystko będzie piękne”.

ks. dr Antoni Klupczyński

(ur. 1962) kapłan, dr teologii, wykładowca, duszpasterz środowisk twórczych, proboszcz. Poznań