Komentarz Biblijny o. Wilfrid Stinissen OCD wróć

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa


Łk 9, 11b-17
Rozmnożenie chleba

Jezus mówił tłumom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia potrzebowali, uzdrawiał. Dzień począł się chylić ku wieczorowi. Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc: «Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie mogliby się zatrzymać i znaleźć żywność, bo jesteśmy tu na pustkowiu». Lecz On rzekł do nich: «Wy dajcie im jeść!» Oni zaś powiedzieli: «Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i zakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi». Było bowiem mężczyzn około pięciu tysięcy.

Wtedy rzekł do swych uczniów: «Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po pięćdziesięciu». Uczynili tak i porozsadzali wszystkich.

A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali tłumowi. Jedli i nasycili się wszyscy, a zebrano jeszcze z tego, co im zostało, dwanaście koszów ułomków.


Szukaj towarzystwa Jezusa

Teresa radzi: „Postaraj się o towarzystwo. A jakież mógłbyś znaleźć lepsze nad towarzystwo samego Mistrza, który nauczył nas tej modlitwy, do której odmówienia się zabierasz. Przedstaw sobie Pana stojącego tuż przy tobie i patrz, z jaką miłością i z jaką pokorą raczy ciebie nauczać”.

Patrz na Tego, który patrzy na nas

Nawiąż z Jezusem osobisty kontakt, dostrzeż Jego spojrzenie, a następnie patrz Mu w oczy, bez lęku. Uświadom sobie, że nasze życie od Niego pochodzi i że On patrzy na nas z taką ogromną życzliwością.

Wsłuchuj się w Mistrza

Jezus nie tylko patrzy na nas, ale również do nas mówi.

Cud rozmnożenia chleba zajmuje ważne miejsce w ewangeliach. Opowieść ta występuje sześciokrotnie: dwukrotnie u św. Mateusza i św. Marka, i raz u św. Łukasza i św. Jana. To pokazuje, że Kościół pierwotny w swoim przepowiadaniu przykładał szczególną wagę do tego cudu.

Dlaczego jest on tak ważny? Dlatego, ponieważ mówi wiele o tym posiłku, który Jezus codziennie ofiaruje Kościołowi, czyli o Eucharystii. Mateusz miał na myśli Eucharystię, opisując ten epizod z życia Jezusa, a wskazuje na to sposób, w jaki o nim opowiada. Już słowo wprowadzające wskazuje ten kierunek. „Gdy nastał wieczór”, rozpoczyna Mateusz. Posługuje się dokładnie tymi samymi słowami, kiedy pisze o ostatniej wieczerzy, tam także powiada, „z nastaniem wieczoru” (26,20). Interpretacja eucharystyczna staje się jeszcze wyraźniejsza, kiedy czytamy, że Jezus „spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom”. Słowa te znajdujemy ponownie w opowiadaniu o ostatniej wieczerzy.

Święty Mateusz celowo podkreśla rolę uczniów w tym cudownym posiłku. Pisze, że Jezus połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś – tłumom. Chce podkreślić, że uczniowie naprawdę otrzymali zadanie rozdania chleba eucharystycznego. Kiedy kapłani w Kościele sprawują mszę świętą i rozdzielają Komunię Świętą, czynią to w mocy historycznego pełnomocnictwa. To Jezus sam dał chleb uczniom. To, że św. Mateusz nie wspomina już o dwóch rybach, zapewne nie wynika z jego zapomnienia, ale z tego, że podczas mszy świętej my nie spożywamy ryb, tylko chleb, przemieniony w Ciało Chrystusa.

Na koniec pozostałe ułomki, dwanaście pełnych koszów, wskazują na Eucharystię. Pięć tysięcy mężczyzn, poza nimi kobiety i dzieci, jedzą do syta, a jeszcze na koniec zostaje więcej niż było na początku. Wystarczająco, aby nakarmić wszystkich ludzi na ziemi, „od wschodu aż do zachodu słońca”.

Ten cud rozmnożenia chleba jest rzeczywiście przypowieścią nie w słowach, ale w działaniu. Jezus nie mówi o Eucharystii, ale wszystko, co mówi i czyni, na nią wskazuje.

W tej przypowieści występują trzej bohaterowie: lud, Jezus i uczniowie. Nie dziwi nas, że lud jest zmęczony i głodny po całodziennym słuchaniu nauk Jezusa. Nie dziwi też, że Jezusa zdjęła litość nad nimi i czyni cud, aby ich nakarmić. Jednak może łatwo pomijamy związek między głodem ludu a cudownym rozmnożeniem. Gdyby nie było głodu, nie byłoby też żadnego cudu. W obecnych czasach ten związek nie jest już tak jasny. Są ludzie, którzy z obowiązku albo z przyzwyczajenia chodzą co niedzielę na mszę świętą, ponieważ nauczyli się, że zaniechać tego bez poważnej przyczyny jest ciężkim grzechem. Jednak ponieważ świadomość poczucia grzechu jest coraz mniejsza, liczba uczęszczających na msze maleje. Czego więc potrzeba? Głodu; żebyśmy byli
świadomi, jak głęboko sięga nasz głód. Kościół próbuje nam w tym pomóc, dlatego każda msza rozpoczyna się wyznaniem grzechów, kiedy przyznajemy, że odwróciliśmy się od Boga i nie potrafi my żyć tak, jak powinniśmy. Uświadamiamy sobie, że potrzeba nam nasycenia i sił od kogoś innego. głodni Jego, głodni, by być nasyceni Jego życiem, Jego Ciałem i Krwią? To pytanie powinniśmy sobie teraz postawić.

Drugim bohaterem jest Jezus. To On, przepełniony litością nad zmęczonym tłumem, daje im jeść. Kiedy uczniowie mówią Mu: „Każ więc rozejść się tłumom – niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”. Jezus odpowiada: „Nie potrzebują odchodzić”. To ogromnie ważne słowa. Do wszystkich, którzy znaleźli Jezusa, mówi On: „Nie musicie odchodzić”. Może jesteście głodni – Ja jestem pokarmem. Może jest ciemno – Ja jestem światłem. Może dręczy was zły, lecz Ja go pokonałem. Może czujecie się samotni, ale Ja jestem z wami. Dla tego, kto spotkał Jezusa, nie ma już żadnej okazji, aby Go opuścić w poszukiwaniu czegoś innego. Wszystko inne będzie nam dane, kiedy mamy Jego. Jakimi głupcami jesteśmy, myśląc zawsze, że On nie wystarczy. Kiedy wybieramy Jego, wybieramy wszystko od razu. On roztacza pieczę nad całym człowiekiem. Nie tylko wypełnia jego serce, ale troszczy się także o ciało. „Nie musimy stąd odchodzić”. W te słowa winniśmy się wsłuchać, a przede wszystkim związać z nimi swoje serce! Jan od Krzyża pisze: „Mój Boże, nie odbierzesz mi tego, co raz mi już dałeś w jedynym Synu Jezusie Chrystusie. W Nim dałeś mi wszystko, czego pragnę”.

W tekście Ewangelii czytamy, że Jezus daje uczniom chleb. Przyjdzie dzień, a ten nadszedł dla nas wszystkich, ale samemu stać się chlebem dla innych – to o wiele, wiele więcej. Czy można bardziej się wydać, bardziej ofiarować, niż stając się chlebem? Tym, kim Jezus odwiecznie był w łonie Trójcy Świętej, kim wiedział, że są Ojciec i Duch – wszyscy trzej doskonale oddani sobie nawzajem – tym chce również, byśmy i my byli: wydani, ofiarowani. Jeżeli cierpimy na zajmowanie się sobą i egoizm – a któryż człowiek, znający siebie, nie cierpi na to? – możemy nakarmić się tym samowydanym chlebem, którym jest sam Bóg. Tak, możemy nakarmić się boskim wydaniem siebie i wolą ofiary. W chlebie eucharystycznym niedostępna istota wydającego się Boga stała się dostępna dla nas. Możemy nawet ją spożywać.

Trzecim bohaterem jest grupa uczniów. Słyszeliśmy, jak dostali chleb od Jezusa i zostali wezwani, aby go rozdać. Jednak zanim przyjmą chleb z Jego rąk, przez chwilę doświadczają zmieszania. „Wy dajcie im jeść” – mówi Jezus. Odpowiadają Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”. Jezus im mówi: „Przynieście Mi je tutaj”. W tym mówi wszystko. Może mamy niewiele, prawie nic, ale kiedy Jemu to oddamy, będzie wiele. Mszę rozpoczynamy od maleńkiego kawałka chleba, dajemy go Jezusowi i on staje się Jego własnym Ciałem i Krwią.

Nie powinniśmy się martwić, że mamy tak niewiele, z czym możemy przyjść. Przeciwnie, świadomość naszej niewystarczalności i bezradności jest warunkiem owocności. „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Z Nim jednak możemy wszystko. Wiedząc o tym, żyjemy w pokoju. Nikt nam go nie może odebrać, ponieważ nie jest oparty na naszych własnych siłach, ale na Nim, którego moc nigdy nie zawodzi. Z chwilą gdy uznamy, że nie mamy nic z własnej mocy, Bóg przejmie wszystko. Mamy cząstkę w suwerennej beztrosce i wolności Boga.

Uczniom nietrudno jest nakarmić pięć tysięcy mężczyzn. Wystarczyło pięć chlebów i dwie ryby. Nie jest też trudne dla nas, by nasze życie przyniosło plon stokrotny. Wystarczy oddać je do dyspozycji Jezusowi. „Przynieście je Mnie”, mówi. Msza odzwierciedla chrześcijańskie życie. Ilekroć przynosimy chleb podczas mszy świętej, to powinno być znakiem, że Jemu dajemy nasze życie i pozwalamy Mu nim dysponować. Wówczas On przemienia je i pomnaża jego owocność, tak jak rozmnaża chleb.

Mów do Niego

Po wsłuchiwaniu się w Mistrza my podejmujemy z Nim rozmowę. Mamy do Niego kierować słowa proste i prawdziwe.


Rozważanie zaczerpnięte ze zbioru medytacji biblijnych „Drogocenna Perła”. Pełne rozważania o. Wilfrida Stinissena OCD do wszystkich czytań roku liturgicznego są dostępne w naszym sklepie internetowym wydawnictwa Flos Carmeli.