Komentarz Biblijny o. Wilfrid Stinissen OCD wróć

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

24-05-2020

Mt 28, 16-20
Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi

Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:

«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».


Szukaj towarzystwa Jezusa

Teresa radzi: „Postaraj się o towarzystwo. A jakież mógłbyś znaleźć lepsze nad towarzystwo samego Mistrza, który nauczył nas tej modlitwy, do której odmówienia się zabierasz. Przedstaw sobie Pana stojącego tuż przy tobie i patrz, z jaką miłością i z jaką pokorą raczy ciebie nauczać”.

Patrz na Tego, który patrzy na nas

Nawiąż z Jezusem osobisty kontakt, dostrzeż Jego spojrzenie, a następnie patrz Mu w oczy, bez lęku. Uświadom sobie, że nasze życie od Niego pochodzi i że On patrzy na nas z taką ogromną życzliwością.

Wsłuchuj się w Mistrza

Jezus nie tylko patrzy na nas, ale również do nas mówi.

Również w Galilei miało miejsce objawienie, o którym piszą w Ewangelii święci Mateusz i Marek. Gdy uczniowie ujrzeli Go i oddali Mu pokłon, Jezus przemówił tymi słowami: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,18n).
Kiedy wsłuchuję się w tę wypowiedź, powstaje w mym wnętrzu pytanie, czy potrafimy spojrzeć na nasze powołanie jako na wynik wszechmocy naszego Pana. Często widzimy w naszym wybraniu łaskę, wyraz Bożego miłosierdzia, niezgłębione wyroki Najwyższego, który do wypełnienia swojego planu chce posłużyć się słabymi ludźmi. Chrystus zdaje się jednak wzywać nas do czegoś więcej. Mówi: Dana Mi jest wszelka władza… Idźcie więc… Przedstawia nasze powołanie jako odpowiedź człowieka na Jego potęgę. Odpowiedź uznającą Jego władanie nade mną i drugą osobą, do której jestem posłany. Istotnym elementem tej postawy musi być trwanie, bo jakże łatwo jest poddać się wołaniu Pana w chwili, gdy wzywa nas do pójścia drogą przez Niego wskazaną. Wtedy uznajemy Jego władzę. Uważamy, że może wprowadzić nas na szlak, który zaplanował, niezależnie od tego, czy wiedzie on do zakonu, kapłaństwa, życia samotnego czy rodzinnego. Ulegamy Mu, bo wiemy, że On ma prawo do podejmowania dotyczących nas decyzji. Tak, na początku naszego powołania umiemy uznać Jezusa za Władcę i w gorących pragnieniach zdaje nam się, że do końca będziemy Mu pozwalać czynić z nami wszystko, co zechce. Jednak jesteśmy tylko ludźmi. Wkraczając na wybraną przez Boga drogę naszego życia wyobrażamy ją sobie w bardzo konkretny sposób, kształtujemy ją wykorzystując dary złożone w nas przez Pana. W miarę upływu czasu słabnie świadomość, że nie my idziemy, ale Bóg pozwala nam kroczyć. Jeśli ciągle na nowo nie przypominamy sobie o władzy, jaką Jezus ma nad nami, możemy łatwo wpaść w sidła własnych wyobrażeń, myśli, planów. Szamocząc się w nich nieraz dopuszczamy do głosu bunt, wypowiadamy krytyczne uwagi w stosunku do Tego, który tak ułożył nam życie. Zdaje mi się, że najczęstszym powodem takiego stanu rzeczy jest głęboko zakorzeniona w nas opinia, że —jak mówi Chrystus — tym, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie (Mk 16,17n).
Naszą drogę u boku Pana chcemy widzieć w chwale wielkich czynów, niczym nie zmąconego bezpieczeństwa, nieprzemijającego szczęścia i radości. Nie zauważamy nawet, jak przez takie myśli ograniczamy Boga. Usprawiedliwiamy się stwierdzając, że to On sam przedstawił te rzeczy jako znaki przynależenia do Niego. I tylko zapominamy w tym wszystkim, że Jezus powiedział również: Dana Mi jest wszelka władza. On rozciąga ją także na sposób, w jaki okazujemy ludziom naszą do Niego przynależność. Dlaczego więc, skoro uważamy się za wierzących, nie chcemy, by nasza wiara i oddanie się Panu ukazane zostało światu przez krzyż — ten klucz, otwierający nam drogę do stania się uczniami Chrystusa? Czemu nie staramy się ze św. Pawłem nosić we własnym ciele znamion przynależności do Jezusa, o których mówi sam Mistrz: Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z Mego powodu, na świadectwo im i poganom (Mt 10,17n)?
O Panie, Ty, który uczyniłeś nas członkami swego Mistycznego Ciała, spraw, byśmy chętnie przyjmowali na siebie to, co było Twoim udziałem. Rozbudzaj w nas na co dzień pragnienie służenia Tobie i bliźnim nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim w radości, lecz również w cierpieniu, prześladowaniu — tak, by i w naszym życiu zabłysła potęga Twego krzyża i Twojej chwały.

Mów do Niego

Po wsłuchiwaniu się w Mistrza my podejmujemy z Nim rozmowę. Mamy do Niego kierować słowa proste i prawdziwe.