aktualności prowincji więcej

Modlitwa karmelitanek bosych


8 kwietnia, 2020

W tym trudnym czasie pandemii koronowirusa płynie intensywne wołanie do Boga. Wszyscy potrzebujemy ufnej i wytrwałej modlitwy.

Chcielibyśmy Wam powiedzieć, że jest wiele miejsc w których modlitwa za Was płynie w sposób bardzo ukryty. Takimi miejscami są między innymi klasztory sióstr karmelitanek bosych. W naszej Prowincji z wielu klasztorów sióstr karmelitanek bosych otrzymywaliśmy zapewnienie o ich modlitwie – której jest więcej niż zwykle – o ustanie pandemii, za osoby posługujące chorym, a także o pokój serc i łaskę nawrócenia.

Aby to podkreślić i wlać w Wasze serca otuchę i nadzieję cytujemy jeszcze kilka wybranych, anonimowych słów sióstr z niektórych klasztorów:

Każdego dnia jesteśmy duchowo przy tych którzy cierpią i prosimy o Miłosierdzie Pana, szczególnie pamiętamy w czasie Eucharystii, bo to jedyne Źródło łaski.


Gorąco modlimy się o ustanie pandemii, polecając Panu Bogu wszystkich ludzi. Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, naszemu Ojcu Niebieskiemu powierzamy się z ufnością i powierzamy cały świat. Bóg jest blisko każdego z nas, w tej wierze odnajdujemy pokój i siłę.


Okoliczności walki z pandemią koronawirusa wprowadziły nas wszystkich w szczególny czas. Nie wiemy, jak długo to potrwa i jaki będzie zasięg tej choroby w naszym otoczeniu. Wobec tego chcemy Wam wszystkim powiedzieć: Jesteśmy blisko! Zanosimy nasze ręce w błaganiu o ustanie tej plagi! Was wszystkich i Waszych bliskich zawierzyłyśmy opiece św. Józefa- Opiekuna i potężnego Orędownika.

Na ten czas życzymy Wam: Chwyćcie się Krzyża!

„Istnieje tylko jeden mocny, stały punkt na tej ziemi, zapewniający człowiekowi równowagę i stabilność: jest to Krzyż  Chrystusa”. (kard. Sarah)
Każde ludzkie cierpienie, również to związane z pandemią koronawirusa może być wytłumaczalne tylko i wyłącznie w cieniu Krzyża. W tym jedynym i niepowtarzalnym doświadczeniu śmierci, która została zwyciężona przez Życie. Jaka to siła!

Jednoczymy się w modlitwie i zapraszamy Was do duchowej łączności na czas Triduum paschalnego i Liturgii Wielkanocnej!


Niewiele wiem o tym, jak wygląda codzienne życie w czas pandemii koronawirusa. Jak uciążliwe są ograniczenia w wychodzeniu z domu i załatwianiu koniecznych spraw. Jak niewygodne są maseczki, choć je szyjemy, jak męczące używanie rękawiczek czy nieustanna dezynfekcja. Jak trudne jest stałe przebywanie w domu. Jak głęboko drąży serca i umysły niepokój o zdrowie własne i bliskich, o pracę i płacę, słowem, o przyszłość…

Niewiele wiem o tym, co to dla was znaczy, gdyż karmelitanka bosa i tak nie wychodzi z domu na zakupy, jest pozbawiona (chyba, że jest przeoryszą) wielu egzystencjalnych trosk, no i nieustannie przebywa w domu – klasztorze, dodatkowo odgrodzona murem i kratami. Może tylko z tą różnicą, że w większej przestrzeni i w milczeniu, co może jedynie złagodzić ewentualne starcia, jakie w tym czasie przymusowej kwarantanny pewnie zdarzają się w rodzinach.

Wiem jednak, co znaczy pragnąć zdrowia i pokoju serca dla bliskich nam osób i tych dalszych. Wiem, co znaczy głęboko przeżywać los tych, co odchodzą, może niepojednani z Bogiem, w samotności, w lęku i udręce. Wiem, co znaczy współodczuwać.

Ale wiem jeszcze jedno: że nasze serca i całe nasze życie jest ukryte w dłoni i sercu Boga. Że On troszczy się z miłością o każdego z nas bez wyjątku. Że nigdy nie pozwoli, aby w nasze życie uderzył ślepy i nierozumny przypadek, bo On naszą historię pisze własną krwią, którą za nas wylał. To dlatego mogę być spokojna w czas ogólnego zagrożenia, które czyha nie wiadomo z której strony i zdaje się tym bardziej niepokoić im bardziej jest niewidoczne. Mogę i możemy być spokojni, bo wiemy, kto nad nami czuwa i to, że nic nie umyka Jego troskliwej i czułej uwadze.

A ten czas, tak inny, wymagający i budzący rozmaite obawy, o dziś i o jutro, to równocześnie Boże zaproszenie. Do intensywniejszego z Nim kontaktu, bo przecież czasu nam teraz nie brakuje. Do refleksji nad swoim życiem, kierunkiem w jakim zmierzało nim nas zatrzymał koronawirus. Do odważnego stanięcia w obliczu ewentualnej własnej śmierci z pytaniem – gdzie jest mój skarb, co nim jest, gdzie jest moje serce, czym zajęte, czy jestem gotów, w słabości ale i zaufaniu, stanąć przed Bogiem, gdyby śmierć przyszła właśnie teraz? Do modlitwy za siebie i bliskich, a szczególnie za zakażonych, chorych i pomagających im. Także do modlitwy za umierających, bo teraz z odchodzeniem wiążą się dodatkowe cierpienia: zaskoczenie, bo wirus tak intensywnie i niespodziewanie atakuje, samotność, brak obecności i wsparcia bliskich, intensywniejszy lęk i przerażenie tych, którym daleko do Boga… To ich mamy naszą serdeczną modlitwą składać w ręce Boga upraszając Jego miłosierdzia. Tak, czas pandemii to czas swoistych rekolekcji – przy zamkniętych kościołach, bez sakramentalnej Komunii, ale z tym żywiej obecnym Jezusem w naszej codzienności, tym rychlej odpowiadającym na nasze tęskne, może zalęknione czy niepewne, ale szczere wołania serca.

Niech się nie trwoży wasze serce i się nie lęka (J 14,1) – mówi Jezus – wasze życie, cenny dar jaki wam ofiarowałem, jest przeze Mnie strzeżony, bo przecież nawet włosy na waszej głowie są policzone (Mt 10,30), więc cokolwiek miałoby was spotkać nie będzie złośliwym i bezrozumnym przypadkiem, ale będzie tym co najlepsze dla was, na teraz – wierzycie Mi? (por. J 14,1)”