aktualności prowincji więcej

Świadectwa i fotorelacja z wrocławskiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę


27 sierpnia, 2018

Od 2 do 10 sierpnia odbyła się 38. wrocławska piesza pielgrzymka na Jasną Górę pod hasłem: „Veni”. Od 2013 roku pielgrzymuje także z Wrocławia nasza grupa karmelitańska 18. Oto kilka świadectw i relacji z przeżycia tego wyjątkowego czasu łaski. Obejrzyj też fotorelację (na dole).

Tegoroczna Pielgrzymka była dla nas wyzwaniem, którego od wielu lat – pomimo pragnienia – z różnych powodów nie mogliśmy się podjąć. Idąc na pielgrzymkę weryfikowaliśmy podjętą decyzję o chęci rozpoczęcia wspólnego życia, a czas pielgrzymowania utwierdził nas w tym, że chcemy je spędzić razem, dzieląc się ze sobą radościami i trudami dążenia do życia wiecznego. Nasze pielgrzymowanie zakończyło się potwierdzeniem deklarowanej gotowości – zaręczyliśmy się pod obrazem Matki Jasnogórskiej.

Jadzia i Krzysiek

 

Pielgrzymka to piękny czas wspólnoty. To też w dużej mierze trud, jakieś zmaganie i wysiłek, co kojarzy mi się raczej negatywnie. Ale przekonałem się, że nie trzeba wcale wiele, aby dostrzegać to, co jest pozytywne: szczególnie radość bycia we wspólnocie i podejmowanie wysiłku drogi także (a może głównie) ze względu na innych – intencje rodziny, przyjaciół… Ta pielgrzymka była dla mnie cennym doświadczeniem wychodzenia z egoizmu i wygody, co w praktyce przekłada się na wolność do bycia bardziej dla Boga i drugiego człowieka.

Marek

 

Po raz pierwszy brałem udział w pielgrzymce na Jasną Górę w grupie 18 karmelitańskiej. Znając swoje słabości wiedziałem, ze tylko z Bogiem jest to możliwe. Nauczyłem się nie tylko zawierzenia Jemu samemu, ale i wiary w ludzi, którymi się posługiwał. Niesamowitym jest to, że polubiłem noclegi w namiocie, co uważałem za rzecz niemożliwą. Pielgrzymka stała się dla mnie okazją do przezwyciężania własnych ograniczeń. „Moc bowiem w słabości się doskonali”.

Mateusz

 

W tym roku nie planowałem iść na pielgrzymkę – byłem już wcześniej sześć razy i chyba dostałem już lenia. Musiałem jednak zadzwonić do ojca przewodnika, który jest obecnie również i promotorem powołań w zakonie, do którego się w tym roku wybieram. I tak, przy rozmowie padły słowa „wszyscy tegoroczni postulanci powinni pójść w grupie karmelitańskiej do Częstochowy”, od których to ja próbowałem się wymigać, jednak nie znalazłem żadnej sensownej wymówki. Wybrałem się więc i przestałem żałować już pierwszego dnia drogi, bo modlitwa w ciszy, uśmiechnięte twarze, radosne śpiewy – to wszystko sprawia, że człowiek zaczyna rozumieć czym jest chrześcijaństwo, co znaczy kochać. Kiedy trzeciego dnia dowiedziałem się, że mogę zostać na całej pielgrzymce i nie muszę wracać do Wrocławia, byłem przeszczęśliwy, bo tak mi się podobało. Nie obyło się też jednak bez chwil trudnych, kiedy na przykład trzeba nieść nagłośnienie, a sam na nic nie mam siły, ale myślę, że te ciężkie momenty są najlepszą okazją do wzrostu w miłości Boga i bliźniego. Jeżeli więc nadarzy się okazja do pójścia jeszcze raz – pomimo lenia, zdecydowanie to zrobię!

Ambroży

 

Podczas pielgrzymki ceniłam sobie czas ciszy, w której mogłam skupić się, odnaleźć spokój, uporządkować myśli, a także zwyczajnie wsłuchać się w rytm  kroków własnych i współpielgrzymujących braci i sióstr. Innym cudownym doświadczeniem była obecność ogromnej życzliwości, pomocy i gotowość ofiarowania jej w razie potrzeby. Obok modlitwy i pokonywania kolejnych etapów podróży były to, jak sądzę, pozostałe mocne fundamenty budujące wspólnotę. Pielgrzymka jest pełna takich drobnych cudów miłości, pomimo trudu, zmęczenia, a może także dzięki nim, oraz dzięki poświęceniu cierpienia i modlitwy. Życzę wszystkim, czytającym te słowa, spotkania Boga w przyszłym roku na pielgrzymim szlaku. Do zobaczenia!

Katarzyna Alicja

 

Tegoroczną pielgrzymkę na Jasną Górę w 18 grupie karmelitańskiej zapamiętam jako rekolekcje z Maryją w Duchu Świętym. Rekolekcje owocne, bo obfite w doświadczenie owoców działania Ducha Świętego  w ludzkich sercach i osobiste odczucie mocy i pomocy Trzeciej Osoby Boskiej. Podczas wspólnej drogi w relacjach z braćmi i siostrami, czy to przeżywanych osobiście czy z obserwacji, dostrzegałam owoce ich współpracy z Duchem Świętym, a konkretnie były to miłość, radość, cierpliwość, życzliwość, łagodność, wstrzemięźliwość. I nie przez wicher ogromny.. ale do każdego z pewnością indywidualnie…

O ile na poprzednich pielgrzymkach miałam trudności w porannym pakowaniu i terminowym ruszaniu z noclegu czy z postojów, co czasem odbierało mi siły to w tym roku ku mojemu zadziwieniu otrzymałam dar, jak to nazwę „zorganizowania”. Wszystko szło mi nadzwyczaj sprawnie i z opanowaniem sytuacji, zaś potrzebne rzeczy zawsze były pod ręką. Współbrat pielgrzymkowy widząc mnie nie spakowaną, ale zupełnie spokojną na kilkanaście minut przed wymarszem zwykł mawiać, że ja to z Duchem Świętym mam wyliczone co do minuty. O tym, że była to łaska ofiarowana w danym czasie, upewniłam się gdy w ostatnim dniu, u celu wędrówki nie mogłam niczego znaleźć, a z namiotem walczyłam dłuższy czas i w efekcie goniłam za pielgrzymką. Szczególnie zapadały mi w serce  rozważania różańcowe odczytywane z Vademecum pielgrzymkowego, natomiast odmawiane po łacinie Zdrowaś Maryjo, było pomocne w zrozumieniu kontemplacyjnego charakteru modlitwy różańcowej. Cenne były także  konferencje o darach Ducha Świętego z rozważaniami św. Jana Pawła II oraz konferencje na temat doskonałego Nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny według św. Ludwika Marii Grignion de Montfort.. Zapamiętałam, że trzeba prosić o dary Ducha Świętego, niezbędne w odkrywaniu życiowego powołania. Byłam zaskoczona, że w naszej grupie  pielgrzymuje tyle osób, które rozeznają swoją drogę i piękne jest to, że u Pana Boga i Maryi odważnie i ufnie szukają pomocy.

Dużym przeżyciem był sam moment wchodzenia na Jasną Górę ze śpiewem tradycyjnych pieśni maryjnych, a potem ta chwila, kiedy oddaliśmy cześć Matce Bożej, przed Obrazem, antyfoną „Ave Regina Caelorum”, której nauczyliśmy się w drodze. Dla mnie zaśpiewanie tej pieśni jak i sekwencji „Flos Carmeli” miało wymiar jednoczący i umacniający tożsamość karmelitańskiej 18. W czasie pielgrzymkowej drogi ceniłam równowagę między czasem poświęconym na  konferencje i modlitwę: poranna i popołudniowa Liturgia Godzin, rozważania w Godzinie Miłosierdzia, Nowenna do Ducha Świętego i Matki Bożej…, a tym przeznaczonym na uwielbienie Pana pieśnią, czy pielgrzymkową piosenką. Myślę, że droga pielgrzymkowa do domu  Matki Bożej i naszej jest jakby obrazem tej codziennej wędrówki do domu Boga Ojca. Idziemy pomimo trudów, przeciwności i bolączek, posilani Chlebem Eucharystycznym nie w pojedynkę, ale z bratem i siostrą obok, któremu może ciężej się kroczy, a innym razem to ten drugi jest dla nas wsparciem. Natomiast wyjątkowo w tym roku wrocławska pielgrzymka na Jasną Górę pod hasłem „Veni” przywoływała mi na myśl wieczną Ojczyznę. Wspólnota z Bogiem i ludźmi, zebrana wokół Boga i Baranka (Ap 12), jako że centrum dnia pielgrzymkowego stanowiła Eucharystia, wraz ze św. Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego, obecną w znaku relikwii oraz Maryją, czczoną w niesionym wizerunku Jasnogórskim. Wspólnota rozradowana w Duchu Świętym, oddająca Panu chwałę pieśnią, a że połączoną więzami miłości, widać było przy pożegnaniu.

Schodząc jednak na ziemię wspomnę jeszcze o popularnej dolegliwości tj. o pęcherzach i o wartości czytania Słowa Bożego. Jako że bąbel na mojej stopie powodował odruch unikania ucisku przez krzywe stawianie nogi, przypominany fragment z listu Hbr 19, naprowadził mnie na właściwe tory i pewnie uniknęłam kontuzji stawu skokowego i  igły także. „Dlatego prostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana. Proste czyńcie ślady nogami, aby kto chromy nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony”. Proszę z nadzieją i życzę czytającym i sobie, aby to Słowo Boże, w tym właściwym sensie biblijnym, realizowało się w życiu. Pielgrzymka ma też w sobie coś z metafizyki. Pan Bóg pozwolił doświadczyć dobra od gospodarzy i dobrodziejów. Piękna odkrywanego w przyrodzie i drugim człowieku. Prawdy o sobie samym i Miłości w jej różnych odcieniach, tej cierpliwej i łaskawej, która nie szuka swego, nie pamięta złego, tej, która wszystko znosi, wszystko przetrzyma: i trud, i niedogodności, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję (por. 1 Kor 13). Najwyższe Dobro. Najwyższa Prawda. Najwyższe Piękno. Bóg jest Miłością Chwała Najwyższemu i Matce Bożej!

Magda

 

Gdyby ktoś mnie zapytał rok temu czy wybiorę się na pielgrzymkę na Jasną Górą, to powiedziałabym, że nie. Szkoda mi było urlopu na taki wysiłek. Poza tym w hałasie pielgrzymki zawsze ciężko mi było o naładowanie duchowych akumulatorów.
Nie jest jednak wielkim zaskoczeniem, że Pan Bóg i Matka Boża mają wielkie poczucie humoru. Będąc w listopadzie 2017 na maryjnych rekolekcjach dostałam głębokiego pragnienia udziału w pielgrzymce i podziękowania Mamie za łaski, które mi wyprosiła, za te, które wyprosi i za Jej serdeczność dla mnie. Przez kilka miesięcy to pragnienie nie mijało, więc zapisałam się do grupy karmelitańskiej. Już przed samą pielgrzymką miałam obawy czy aby podołam, ale oddałam to Maryi.
Pielgrzymka okazała się pięknym czasem. Mama jakoś tak to załatwiła, że było i sporo ciszy, sporo modlitwy, ale nie zabrakło też śpiewu 🙂 Konferencje o darach Ducha Św. były w punkt do mojej obecnej sytuacji i niedawno zastanawiałam się nad nimi, ale stwierdziłam, że za mało wiem i będę potrzebowała to zgłębić. Wierzę, to Maryja tak poprowadziła o. Tomasza w przygotowywaniu konferencji, że usłyszałam to, co miałam usłyszeć.
Pan Bóg zatroszczył się nawet o taką przyziemną kwestię, jak dobra kawa (fusiasta), którą można było kupić na postojach bez stania w długich kolejkach. O radości wejścia do Mamy nawet nie wspomnę. To jest naprawdę przeżycie, stanąć w kaplicy cudownego Obrazu i spojrzeć Jej w oczy. Ave Maria!

Katarzyna

 

foto: Wrocławski Gość Niedzielny