Czytelnia Dom wróć

Królestwo prawdy i życia


10 kwietnia, 2017

Odkąd Bóg stał się człowiekiem, odkąd cierpiał i umarł za nas, mówi paradoksalnym językiem władzy ogołocenia i ubóstwa, wie bowiem, że jedynie to jest w stanie pokonać nasz głód władzy. Świat nigdy nie pojmie tego języka.

Osobie, którą kochamy, chcielibyśmy nadać tysiące imion. Kościół w ciągu dziejów nadał swojemu Panu wiele pięknych imion. Jedno z nich to Chrystus Król. Jezus Chrystus jest Panem i Królem całego wszechświata. Władza i chwała należą do Niego, do nikogo poza Nim. Jemu jesteśmy winni bezwarunkowe posłuszeństwo i cześć. Nikt nie posiada takiego autorytetu jak On. Wiara chrześcijańska zobowiązuje nas do zawierzenia całym sercem Jemu i wszystkiemu, co On nam polecił, abyśmy czynili. Równocześnie wiemy, że takie słowa jak posłuszeństwo i autorytet, władza i król są trudne do przełknięcia dla wielu współczesnych. My, dzieci XX wieku, jesteśmy uczuleni – w obecnych czasach niemal wszyscy mają jakąś alergię – na tego rodzaju terminologię. W minionych wiekach ci, którzy głosili dyktaturę ras i proletariatu, w straszliwy sposób nadużywali posłuszeństwa i autorytetu. Dlatego nie powinniśmy się dziwić, że dzisiaj tak liczni już z gruntu okazują nieufność wobec wszelkich autorytetów. Także u wielu chrześcijan pobrzmiewa nuta nieufności wobec wszystkiego, co w Kościele pachnie władzą i autorytetem. Dlatego tak ważne jest przywrócenie chrześcijańskiej wizji tego problemu i – że tak powiem – potrzebny jest powrót Chrystusa Króla z wygnania do domu i umożliwienie Mu, by zasiadł na swoim tronie. Ewangelia św. Mateusza o królestwie (Mt 25,31-46) idealnie przystaje do nas, współczesnych chrześcijan z problemami autorytetu; dzięki niej mamy zrozumieć, kim jest Chrystus jako Król. On identyfikuje się z najmniejszymi i najsłabszymi. Chce nas pokonać nieodpartą władzą bezsilności. Chce zwrócić nasz wzrok w dół – ku tym, którzy są tak mali i bezradni, że nie dostrzegamy ich z pozycji władzy. On chce zupełnie odwrócić perspektywę i pokonać nas niejako oddolnie. Odkąd Bóg stał się człowiekiem, odkąd cierpiał i umarł za nas, mówi paradoksalnym językiem władzy ogołocenia i ubóstwa, wie bowiem, że jedynie to jest w stanie pokonać nasz głód władzy.

Świat nigdy nie pojmie tego języka. Ta cząstka naszego serca, która wciąż tkwi w szponach świata, stawia wściekły opór Chrystusowi Królowi, chcącemu strącić nas z tronów i uczynić nas małymi, tak małymi, byśmy mogli zostać obezwładnieni taką radością, jakiej tylko Boże dzieci mogą doświadczyć. My jednak często preferujemy światowe puste spędzanie czasu, bo świat nie wytrzymuje czasu i za wszelką cenę musi go roztrwonić i zabić. Spieszmy się, gdyż wieczność zależy od tego, jak spożytkujemy nasz czas, jak mówi Jezus w tym fragmencie Ewangelii. Jeżeli nie rozpoznaliśmy Go w najmniejszym spośród naszych braci, jakże mielibyśmy Go rozpoznać, gdy przyjdzie jako Pan i Sędzia wszechświata, bo przecież to jest ten sam Pan… „…Spraw, aby całe stworzenie, wyswobodzone z panowania pustki, Tobie służyło i bez końca Ciebie chwaliło”, modliliśmy się w kolekcie, ale słowa te niełatwo zapadają w nasze serca. Może właśnie w ten sposób „panowanie pustki” okazuje swoją władzę w naszym życiu? Chrystus i Jego słowa niełatwo wnikają w nasze serca i tylko z trudem mogą nimi zawładnąć. To cząstka taktyki przeciwnika – uczynić nas pustymi. W każdym czasie i w każdym środowisku możemy zobaczyć, że królestwo tego świata, owo panowanie pustki, przyjmuje nowe postaci, które grożą zasłonięciem Królestwa Chrystusowego przed naszym spojrzeniem. W XX wieku widzieliśmy, jak królestwo krwi zdawało się przeważać: zagłada ludzi i czystki etniczne stały się codzienną rzeczywistością. W naszych czasach i środowisku wydają się dominować inne formy panowania pustki: hedonizm i konsumpcjonizm. Z odrobiną przemocy i seksu można sprzedać wszystko i złowić serca ludzi. „Dwie ogromne siły kierują ludzkimi działaniami: pożądliwość i agresja. Obie są konieczne pokoleniom i poszczególnym osobom do przetrwania, obie grożą śmiercią, jeśli nie są kontrolowane” (A. Piltz). Może przesadą jest mówić o dyktaturze pożądliwości i popędów, ale faktem jest, że liczni wydają się nimi tak zniewoleni, iż natychmiastowe zaspokajanie potrzeb postrzegają jako najważniejszy dogmat swego istnienia. Czy więc Chrystus Król, ze swoją delikatną, ale wszechmocną miłością, może wyswobodzić ich z tej niewoli? Zapewne tak. Na dłuższą metę niełatwo jest oprzeć się bezsilności wszechmocnej miłości.

W niektórych wypadkach nam, chrześcijanom, trudne wydaje się rozpoznanie, jak mamy iść za Chrystusem Królem w konkretnych sytuacjach wyboru, które zawsze napotykamy w naszej skomplikowanej rzeczywistości. Właśnie niedawno byliśmy świadkami, jak bardzo różnie chrześcijanie reagowali na zmianę w przyjętej przez Parlament ustawie dotyczącej nagonek wobec osób homoseksualnych. W opinii, jaką złożyła konferencja biskupów katolickich, poparliśmy wniosek, że nagonki nie wolno stosować wobec żadnego człowieka. W późniejszej dyskusji wielu obawiało się, że ustawa ta może oznaczać, iż nie będzie już można powiedzieć, że współżycie seksualnie między osobami tej samej płci jest grzechem ciężkim, o czym wciąż mówi Biblia i Tradycja. Obawiano się nawet i tego, że może zacznie się cenzurować Pismo święte. Szwecja wprawdzie nie zawsze była w porządku, gdy chodzi o wolność religijną, jednak nie jest jeszcze tak źle! To typowy przykład, że czasem niełatwo jest zobaczyć, jak należy postąpić, by pozostać niewzruszenie wiernym Chrystusowi Królowi w zwyczajnym życiu, jakie wiedziemy. Wydają się tu kolidować ze sobą dwie zasady: respektu dla tych, których często źle traktowano, oraz niewzruszonej wierności przykazaniom Boga, które zabraniają współżycia homoseksualnego. Szczególnie trudne jest to w czasie, kiedy „dyktatura pożądliwości i popędów” wydaje się mieć władzę. Jednak właśnie dlatego jest jeszcze bardziej konieczne, by pomóc ludziom odkryć wyzwalającą drogę ewangeliczną, jaką wskazał nam Jezus. Mówienie o wstrzemięźliwości seksualnej jest jak płachta na byka dla dzisiejszego świata – i właściwie zawsze tak było – jednak w Królestwie, jakie otworzył nam Chrystus Król, jest całkiem odwrotnie.

W każdym czasie i środowisku trudno było iść za Jezusem. Życie w posłuszeństwie miłości i wiary zawsze kosztuje. Chrześcijanin, który bierze na siebie słodkie jarzmo Jezusa, zawsze wydaje się być głupcem w oczach świata, ale na dłuższą metę zdobywa więcej szacunku niż ten, kto idzie na kompromis i kupczy z panowaniem pustki. I wielką tragedią jest to, że owo panowanie w ostateczności ma tylko tyle do zaoferowania: lodowatą i nagą pustkę. Zbroczona krwią historia XX wieku powinna nas czegoś nauczyć, ale książę pustki jest ekspertem od wynajdywania nowych strojów i mydlenia nam oczu. Jedynym, który może nas wybawić z tej ułudy i podstępnych pokus, jakie praktykuje panowanie pustki, jest Jezus Chrystus – jeśli pozwolimy Mu być naszym Panem i Królem i damy Mu władzę nad naszym życiem, słowami i czynami; jeśli zejdziemy ze swoich tronów i zechcemy spotkać Tego, który przychodzi do nas pod postacią żebraka i prosi o nasze serca.

tłum. Justyna Iwaszkiewicz

bp Anders Arborelius OCD

karmelita bosy, szwedzki katolicki biskup Sztokholmu od 1998 r.