blog Zamyślenie

Historia ludzkiego serca albo dwóch zdrajców – część 6 – Piotrze, zdrada to nie koniec…

15 kwietnia, 2020 o. Antoni Rachmajda OCD

„Uczniowie w drodze do Emaus” – motyw znany, także w sztuce (chociażby zadziwiający obraz Rembrandta), piosenkach religijnych (znaku spłycenia wiary), ale nas interesuje jako wyraz wiary w Zmartwychwstanie Chrystusa pierwotnego Kościoła, tym bowiem on jest w Ewangelii św. Łukasza (24,13-35). Uczniowie uciekają z Jerozolimy na wieś (jak dziś przed wirusem…), rozmawiając i „dyskutując” po drodze o „wszystkich tych rzeczach, które zaszły”, tak bardzo, że: „stało się przy mówieniu ich i dyskutowaniu, że sam Jezus zbliżywszy się szedł razem z nimi” (15). Mówienie o Bogu nie tylko łączy ich ale sprawia, że On sam staje się obecny pomiędzy nimi i wszystkimi, którzy tak postępują. Co nie oznacza, że to jest dla nich (dla nas) jasne: „Zaś oczy ich trzymane były, by nie poznali go” (16). I dopiero, gdy rozpoczynają rozmowę z Jezusem, gdy: 1) wyrażą szczerze swe uczucia: „I powiedział im jakie [wydarzenia, o których rozmawiali]? Oni zaś powiedzieli mu: Te, co do Jezusa Nazarejczyka, który był mężem prorokiem mocnym w dziele i słowie przed Bogiem i całym ludem, jak wydali go arcykapłani i przywódcy nasi na wyrok śmierci i ukrzyżowali go. My zaś mieliśmy nadzieję, że on jest mającym wykupić Izraela. Ale i po tym wszystkim trzeci dzień upływa, od kiedy to się stało” (19-21); 2) pozwolą mówić samemu Bogu: „I on powiedział do nich: O, bezmyślni i powolni sercem, by wierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy. Czy nie to miał wycierpieć Pomazaniec i wejść do swej chwały? I zacząwszy od Mojżesza i od wszystkich proroków wytłumaczył im we wszystkich pismach o nim samym” (25-27). Jezus Chrystusa mówiący pośród nich (Kościoła w drodze) sprawia, że „I powiedzieli do siebie. Czyż serca nasze płonące nie były w nas, jak mówił nam w drodze, jak otwierał nam Pisma?” (32). Lecz dopiero gdy „wziąwszy chleb pobłogosławił i połamawszy podał im. Ich zaś oczy zostały otwarte i poznali go (31)”. Słowo budzi serce, lecz prawda o Jezusie jest w pełni obecna dopiero w Jego wydaniu się za to serce, czego wyrazem jest Eucharystia, owoc Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Słowo prowadzące do żywego Jezusa, „Słowo, które stało się ciałem”, dającego siebie jako „baranek ofiarowany” (Ap 5,6).

Reakcją na to spotkanie Jezusa Zmartwychwstałego jest natychmiastowy powrót do Jerozolimy, do apostołów: „i znaleźli zebranych jedenastu i innych z nimi”. Człowiek odnajdujący Jezusa wraca do Kościoła, bo tam są owoce Krzyża Chrystusa obecne w sakramentach: „I ma być głoszone w imię jego nawrócenie na odpuszczenie grzechów dla wszystkich… Wy świadkami jesteście tego” (47-48). I to wspólnocie Kościoła dane jest także rozumienie Słowa: „Wtedy otworzył ich myśl, by rozumieli Pisma” (45), co gwarantuje Duch Święty, którego Jezus obiecuje jedenastu: „I to ja wysyłam obietnicę Ojca mego do was” (49). 

A co w takim razie ze zdradą Piotra? Gdzie on i ona są w tych wszystkich wydarzeniach tworzącego się Kościoła. W tle a jednocześnie jako fundament.

Gdy uczniowie uciekający do Emaus relacjonują Jezusowi wydarzenia, mówią między innymi: „Ale i pewne z naszych kobiet zdumiały nas będąc przed świtem przy grobowcu i nie znalazłszy ciała jego, przyszły mówiąc, że miały widzenie zwiastunów, którzy mówią, że on żyje. I poszli pewni z tych, którzy byli z nami do grobowca, i znaleźli tak, jak kobiety powiedziały, jego zaś nie zobaczyli” (21-24). Wiemy, że poszli, a nawet pobiegli, Piotr z Janem, a o reakcji Piotra pisze sam Łukasz: „Zaś Piotr, wstawszy, pobiegł do grobowca i, zajrzawszy, widzi płótna same; i odszedł do domu, dziwiąc się temu, co się stało” (Łk 24,12). Jan uwierzył (J 20,8), Piotr zaś „się dziwi”. Pomiędzy jednak tym „zdziwieniem” Piotra z 24 rozdziału Łukasza, z wczesnego poranka wielkanocnego (niedziela), a późnym wieczorem tego dnia, gdy uczniowie wracający z Emaus słyszą na swą relację o spotkaniu Jezusa, odpowiedź „zebranych jedenastu i innych z nimi”: „istotnie podniósł się Pan i ukazał się Szymonowi” (Łk 24,33-34), dokonuje się osobiste spotkanie Jezusa z Piotrem. Nie wiemy, co jest, co było jego tematem. Czy rozmawiali o zdradzie Piotra? Na pewno, lecz nie tylko. Nie mamy przekazu z tego spotkania, posiadamy za to słowa samego Pana nawiązujące, a raczej uprzedzające je, także u Łukasza, zapisane pod koniec ostatniej wieczerzy, gdy mówi On do Piotra: „Szymonie, Szymonie, oto Szatan zaczął domagać się, by was przesiać jak zboże. Ja zaś prosiłem co do ciebie, aby nie ustała wiara twa. I ty, kiedy nawrócisz się, utwierdzaj swych braci” (Łk 22,32; to na te słowa Jezusa, Piotr składa swe zapewnienia, że nie zdradzi). Zatem tak jak szatan pokonał Judasza, wprowadzając go w pułapkę przekraczającą jego własne ludzkie siły – zdradę, tak i zastawił podobną na Piotra. Jezus uprzedził o tym Piotra, by ten wiedział, że On dobrze o tym wie. I prosi Ojca „by nie ustała wiara” Piotra, i za tę jego słabość też umiera. Piotr teraz ma uwierzyć, że zwycięstwo Chrystusa na Krzyżu dotyczy też jego: „I ty kiedy się nawrócisz”. Uratowała go wiara, którą już miał, a której nie zbudował w relacji z Jezusem Judasz. Ta wiara Piotra przeżywała kryzys, nie powstała z martwych od razu na relacje kobiet, ani jak u Jana na widok pustego grobu; ale okazała się wystarczająca do spotkania zmartwychwstałego Pana.

Wiara Piotra w Zmartwychwstałego, jego nawrócenie, łączy obydwie rzeczy: wiarę, że Jezus umarł, zmartwychwstał i żyje, oraz to, że umarł także za jego zdradę i jemu także odpuszcza grzech (wiara to nie teoria!), kocha go tym bardziej i zleca (potwierdza) zleconą misję: „utwierdzaj swych braci”! Dla Kościoła natomiast w tym tak trudnym i ważnym momencie, najważniejsza staje się wiara Piotra, że Jezus zmartwychwstał i żyje: „istotnie podniósł się Pan i ukazał się Szymonowi”. Świadectwo kobiet nie było dla nich wystarczające („I wydały się im jakby brednią słowa ich i nie uwierzyli im”; Łk 24,11), na co zresztą Jezus zwrócił uwagę (Mk 16,14). Potrzeba było świadectwa „opoki” – Piotra, tak jak zapowiedział Jezus. W tym momencie Piotr otrzymuje inną misję, a zdrada otrzymuje inny wymiar. Musi żyć z nią, z tą świadomością, co nie będzie łatwe (jak opisze to Jan), lecz ma przede wszystkim żyć „utwierdzając swych braci”. Nie ma trwonić czasu na rozpamiętywanie swej porażki, została mu wyznaczona inna rola i zadanie. To teraz jest ważniejsze i tym ma się zająć. To też pozwoli mu utrzymać na dystans pamięć o swej zdradzie, jednocześnie nie pozwalając nigdy o niej zapomnieć, co będzie budowało w nim pokorę, pamiętając o tym, co się stało i że to Pan jest jego mocą, a nie on, silny, żylasty rybak znad jeziora Galilejskiego. Teraz to już zupełnie inne „łowienie” (to też Łukasz: 5,10)… I o tym pisze św. Łukasz. Nie interesują go, jak u Jana, dylematy wewnętrzne Piotra, lecz jego wiara jako „opoki”.

I dla nas przeżywających ten czas zorganizowany nam przez to, co nazywane jest „pandemią”, ważna jest ta lekcja Piotra opisana przez św. Łukasza. Piotra uratowały relacje: życiodajna, pozwalająca wybaczyć sobie zdradę, skoro On mu ją wybaczył(!), z Jezusem, i organizująca i kształtująca czas i przyszłość z uczniami. Piotr żyje dalej, bo ma cel, Judasz nie miał takiego celu, gdy okazało się, że zdrada jest zbyt „oskarżająca serce” (1J 3,20), za pieniądze się nie kupi pokoju serca, i nie było nikogo ani niczego innego dla kogo/czego miałby żyć. Ważne jest dla nas w tym czasie, gdy tak zostały ograniczone nasze możliwości i zadania, i tak spłaszczone przez swą powtarzalność i monotonię, że warto w swym życiu mieć inne cele i zajęcia. Możliwe są one dla każdego, nie tylko dla „billi gatesów”, a to dzięki relacjom! Przykład Piotra może nam pomóc jeszcze w jednym: nie redukujmy Boga do naszych prywatnych spraw, słabości czy porażek (lub także silnych punktów), one owszem są w nas, to nie jest jednak cały świat, nie koncentrujmy się na nich, Jezus umarł także za nas i dla nas, uwierzmy w to i idźmy dalej! Inni nam zapewnie nie wybaczą naszych słabości i porażek, a na pewno nigdy nie zapomną o nich, to jest pewne, taki jest świat! Ale inni nie stanowią całego świata i to nie oni za nas umarli na Krzyżu. Szukajmy tych i takich, z którymi stworzymy relacje, by pójść dalej ku Zmartwychwstałemu Panu w tej naszej XXI-wiecznej Galilei, dokąd Jezus przez „niewiarygodne” kobiety wysłał apostołów, czyli tam, gdzie była ich ojczyzna, gdzie żyli i kochali, pracowali i bawili się – razem! Jak i my dziś…


Przeczytaj wszystkie części: Cześć 1 | Cześć 2 | Cześć 3 | Cześć 4 | Część 5 | Część 6 | Część 7

o. Antoni Rachmajda OCD

ur. 1961, kapłan, dr duchowości, wieloletni redaktor Zeszytów Karmelitańskich, prowadzący Instytut Duchowości Karmel we Wrocławiu